TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 23 Lipca 2025, 15:03
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Słowo Boże na każdy dzień - 3 stycznia

Słowo Boże na każdy dzień

II Niedziela po Narodzeniu Pańskim, 3 stycznia
Syr 24, 1-2. 8-12; Ps 147; J 1,1-18 lub J 1, 1-5. 9-14;

Poniedziałek, 4 stycznia
1 J 3, 7-10; Ps 98 (97); J 1, 35-42;

Wtorek, 5 stycznia
1 J 3, 11-21; Ps 100 (99); J 1, 43-51;

Środa, 6 stycznia
Iz 60, 1-6; Ps 72 (71); Ef 3, 2-3a. 5-6; Mt 2, 1-12;

Czwartek, 7 stycznia
1 J 3, 22 – 4, 6; Ps 2; Mt 4, 12-17. 23-25;

Piątek, 8 stycznia
1 J 4, 7-10; Ps 72 (71); Mk 6, 34-44;

Sobota, 9 stycznia
1 J 4, 11-18; Ps 72 (71); Mk 6, 45-52;

 

Z Księgi Syracydesa

Mądrość wychwala sama siebie,
chlubi się pośród swego ludu.
Otwiera swe usta na zgromadzeniu Najwyższego
i ukazuje się dumnie przed Jego potęgą.
Wtedy przykazał mi Stwórca wszystkiego,
Ten, co mnie stworzył, wyznaczył mi mieszkanie
i rzekł: «W Jakubie rozbij namiot
i w Izraelu obejmij dziedzictwo!»
Przed wiekami, na samym początku mię stworzył
i już nigdy istnieć nie przestanę.
W świętym Przybytku, w Jego obecności,
zaczęłam pełnić świętą służbę
i przez to na Syjonie mocno stanęłam.
Podobnie w mieście umiłowanym dał mi odpoczynek,
w Jeruzalem jest moja władza.
Zapuściłam korzenie w sławnym narodzie,
w posiadłości Pana, w Jego dziedzictwie.

Z Listu Świętego Pawła Apostoła do Efezjan

Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich w Chrystusie. W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym. Przeto i ja, usłyszawszy o waszej wierze w Pana Jezusa i o miłości względem wszystkich świętych, nie zaprzestaję dziękczynienia, wspominając was w moich modlitwach. Proszę w nich, aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznawaniu Jego samego. Niech da wam światłe oczy serca tak, byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych.

Z Ewangelii według Świętego Jana

Słowo stało się ciałem
Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez Nie się stało,
a bez Niego nic się nie stało,
co się stało.
W Nim było życie,
a życie było światłością ludzi,
a światłość w ciemności świeci
i ciemność jej nie ogarnęła.
Była Światłość prawdziwa,
która oświeca każdego człowieka,
gdy na świat przychodzi.
Na świecie było Słowo,
a świat stał się przez Nie,
lecz świat Go nie poznał.
Przyszło do swojej własności,
a swoi Go nie przyjęli.
Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli,
dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi,
tym, którzy wierzą w imię Jego,
którzy ani z krwi,
ani z żądzy ciała,
ani z woli męża,
ale z Boga się narodzili.
Słowo stało się ciałem
i zamieszkało miedzy nami.
I oglądaliśmy Jego chwałę,
chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,
pełen łaski i prawdy.

Komentarz do Ewangelii

Jednak jest szał!

Wielu z nas, uczniów Pana Jezusa, nie ma o sobie zbyt wysokiego mniemania. Patrząc na siebie, chociażby w lustrze czy w rachunku sumienia, dochodzimy do wniosku: „szału nie ma!”. Do tego to nasze życie: szare, bez żaru, bez czegoś, co byłoby kołem zamachowym naszych codziennych zmagań. I tak przechodzimy od jednego dnia do drugiego raczej siłą rozpędu niż świadomie wykorzystując „moc z wysoka”. Męczymy się, męczymy siebie i męczymy innych.

Zamiast cieszyć się każdym kolejnym dniem naszego życia, otwierając oczy mówimy: „Znowu...”. A przecież Święty Paweł napisał do Efezjan i do nas: „W (Jezusie Chrystusie Bóg) wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów poprzez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym” (Ef 1, 4-6). Czyli jednak „szał jest”!

Zanim powstał świat już ISTNIAŁEM w myśli Boga. Choć niejednokrotnie mam dosyć samego siebie, to Bóg „WYBRAŁ” MNIE zanim „z niczego” (2Mch 7, 28) stworzył świat. Choć moje grzechy zniewalają mnie (por. J 8, 34) i przez nie nie mogę patrzeć na siebie, to Bóg CHCE MNIE uczynić „ŚWIĘTYM I NIESKALANYM”. Choć czuję się niepotrzebny i samotny, to dzięki temu, że Bóg mnie kocha, JESTEM „JEGO SYNEM przez Jezusa Chrystusa”. „W (Bogu) bowiem żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17, 28). Jakby tego było jeszcze mało, „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1, 14). A „Słowo było na początku, u Boga i było Bogiem” (J 1, 1). I to „Słowo”, czyli Jezus Chrystus, „stało się ciałem”, czyli człowiekiem, czyli jednym z nas. I to „Słowo zamieszkało wśród nas”, czyli (dosłownie) rozbiło namiot pośród nas. „On (Jezus), mając naturę Boga, nie uznał za stosowne korzystać ze swojej równości z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjmując naturę sługi i stając się podobnym do ludzi” (Flp 1, 6-7). Bóg tak mnie kocha (i każdego człowieka), że kiedy pierwsi ludzie stracili raj, czyli tak naprawdę „fizyczną bliskość z Bogiem”, to pokazał mi, że On może to przywrócić, On może dać mi swoje, Boże życie, skoro jest w stanie przyjąć i żyć moim, ludzkim życiem. Ja mam dosyć siebie, a wielki i niepojęty Bóg pochyla się nade mną. Nie mogę spojrzeć sobie w oczy, a Bóg jest mną zachwycony. Nie mam ochoty na życie, a Bóg czyni moje życie swoim. Ranię siebie i innych, a Bóg bierze te rany na siebie i „zalewa je oliwą i winem” (Łk 10, 34). Dlaczego tak jest, że moje patrzenie na samego siebie tak bardzo różni się od tego, jak Bóg na mnie patrzy? Skoro Bóg jest prawdą i się nie myli, to wszystko wskazuje na to, że ja się mylę, że moje patrzenie jest zakłamane i fałszywe. Ja żyję w zakłamaniu? Ja mam zafałszowany obraz samego siebie? To niemożliwe! Skoro jednak Bóg jest mną zachwycony, a On się nie myli, to nie pozostaje nic innego, jak „poznać prawdę, która wyzwala” (por. J 8, 32). A jednak już koniec z „szału nie ma”, bo „szał jest” i to jaki!

ks. Tomasz Kaczmarek

Świętość, która zadziwia

Św. Bernard Filip z Corleone (1605-1667)

Po zwycięstwach odniesionych w IV wieku przez Aleksandra Wielkiego, językiem pisanym w całym zachodnim świecie stała się greka. W czasach Jezusa większość Żydów umiała czytać. Już w II wieku przed Chrystusem pisma Starego Testamentu tłumaczono na język grecki. W nim także spisany został Nowy Testament.

Używane w Piśmie Świętym greckie słowo metanoia ma znacznie szersze znaczenie niż „nawracajcie się”. Oznacza ono całkowitą zmianę człowieka, jego myślenia i działania, odwrócenie się od grzechu i przylgnięcie do Boga - gotowość na spotkanie z miłosiernym Ojcem i przemianę wewnętrzną. Ciągłym nawracaniem się winno być całe życie ludzi wierzących.

W Corleone na Sycylii przyszedł na świat Filip Latino. Od wczesnych lat młodzieńczych uważano, że ma on wszelkie cechy dobrego katolika. Pomagał ojcu w pracy, a w chwilach wolnych dużo się modlił i chętnie pomagał biednym, często udzielając im jałmużny. Po śmierci ojca prowadził pozostawiony przez niego warsztat szewski, dbając o zatrudnionych w nim pracowników.

Miał jednak w swoim charakterze pewną skazę. Była nią wielka porywczość. Niektórzy mówili nawet, że ma charakter pospolitego kłótnika. Z zapalczywością potrafił chwytać za szpadę, którą celnie i sprawnie władał. Po jednym z pojedynków zaczął odczuwać wyrzuty sumienia, starał się zadośćuczynić poszkodowanemu i rozpoczął proces przeżywania swojej metanoi.

W grudniu 1631 roku, w wieku 26 lat, zapukał do furty klasztoru kapucynów w Caltanissetcie, mając pełną świadomość surowej reguły tego zakonu i jako brat Bernard (kanonizowany w 2001 roku) przeżył w nim 36 lat. Klasztorne ubóstwo stało się jego radością, a całą zapalczywość poprzednich lat zostawił za sobą. Świadomy jednak swego wcześniejszego wybuchowego charakteru starał się „dla miłości Bożej” kontrolować go do ostatnich swych dni. Spełniając różne posługi wobec braci zakonnych, chętnie odwiedzał także chorych w mieście. Był dla nich delikatny w usłudze i czuły w pocieszającej rozmowie. Z wiarą modlił się przed Najświętszym Sakramentem i błagał Boga o miłosierdzie dla ludzi i siebie. Z radością i ufnością powierzał sprawy Maryi Pannie.

Zamieszkiwanie w Chrystusie oznaczało dla niego trwać w Kościele i służyć spotkanym ludziom. W ogłoszonym Roku Miłosierdzia, gdy mamy otworzyć się na miłość Boga i pozwolić, aby przenikała ona nasze serca, warto go wspomnieć z refleksją, że: „Miłość rodzi się w sercu, wyraża się słowem, ale żyje czynem”.

ks. Sławomir Kęszka


Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!