Słowo Boże na każdy dzień
XXXIII Niedziela zwykła 15 listopada
Dn 12, 1-3; Ps 16; Hbr 10, 11-14. 18; Mk 13, 24-32;
Poniedziałek, 16 listopada
1 Mch 1, 10-15. 41-43. 54-57. 62-64; Ps 119; Łk 18, 35-43;
Wtorek, 17 listopada
2 Mch 6, 18-31; Ps 3; Łk 19, 1-10;
Środa, 18 listopada
2 Mch 7, 1. 20-31; Ps 17; Łk 19, 11-28;
Czwartek, 19 listopada
1 Mch 2, 15-29; Ps 50; Łk 19, 41-44;
Piątek, 20 listopada
1 Mch 4, 36-37. 52-59; 1 Krn 29; Łk 19, 45-48;
Sobota, 21 listopada
1 Mch 6, 1-13; Ps 9; Łk 20, 27-40;
Z Księgi proroka Daniela
W owych czasach wystąpi Michał, wielki książę, który jest opiekunem dzieci twojego narodu. Wtedy nastąpi okres ucisku, jakiego nie było, odkąd narody powstały, aż do chwili obecnej. W tym czasie naród twój dostąpi zbawienia, każdy, kto się okaże zapisany w księdze. Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie. Mądrzy będą świecić jak blask sklepienia, a ci, którzy nauczyli wielu sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze.
Z Listu do Hebrajczyków
W Starym Przymierzu każdy kapłan staje codziennie do pełnienia swej służby, wiele razy te same składając ofiary, które żadną miarą nie mogą zgładzić grzechów. Jezus Chrystus przeciwnie, złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga, oczekując tylko, «aż nieprzyjaciele Jego staną się podnóżkiem nóg Jego». Jedną bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani. Gdzie jest odpuszczenie, tam już więcej nie zachodzi potrzeba ofiary za grzechy.
Z Ewangelii według Świętego Marka
Sąd ostateczny
Jezus powiedział do swoich uczniów: «W owe dni, po wielkim ucisku słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą padać z nieba i moce na niebie zostaną wstrząśnięte. Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i zbierze swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi aż do szczytu nieba. A od drzewa figowego uczcie się przez podobieństwo. Kiedy już jego gałąź nabiera soków i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, że blisko jest, we drzwiach. Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą. Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec».
Komentarz do Ewangelii
Towarzyszenie w drodze
Gdybyśmy przeczytali tekst dzisiejszej Ewangelii do końca 13. rozdziału (czyli o 5 wersetów więcej), zobaczymy powtarzające się słowo „czuwajcie” (w. 33 - „Miejcie oczy szeroko otwarte, czuwajcie, gdyż nie wiecie, kiedy nadejdzie odpowiedni czas” i w. 37 - „To, co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!”). Jednak ewangelista Marek używa tu dwóch różnych greckich słów oznaczających czuwanie. Najpierw pojawia się słowo agrypneo, co można tłumaczyć „trwać bez snu”, które zawiera w sobie dobrze nam znane hypnos (sen, drzemka); jednak później pojawia się czasownik gregoreo - „czuwać”, pochodzący od egeiro (co można tłumaczyć jako: budzić, wyciągać, powstać, wskrzeszać zmarłych, ocknąć się, a nawet zmartwychwstać).
Być może nie ma to większego znaczenia…, a może jest dla nas sygnałem, że Chrystus na moment przed wejściem na „ostatnią prostą”, której celem jest ofiara z Jego życia, próbuje zmobilizować uczniów do wysiłku towarzyszenia na tej drodze. Najpierw proponuje trwanie bez snu (czyli codziennie - a właściwie conocne - stawanie w obecności Ojca), a później wzywa do ocknięcia się, które będzie zmartwychwstaniem. Jeśli przyjrzymy się dalszemu tekstowi (rozdział 14.), zobaczymy, że św. Marek będzie relacjonował już tylko wydarzenia związane z męką, śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa - spisek Sanhedrynu, namaszczenie w Betanii, zdradę Judasza i ostatnią Paschę Pana…
Zatem odpowiedź na wezwanie do czuwania jest naszym „być albo nie być” przy Jezusie w najistotniejszej chwili historii zbawienia świata! Ale słuchamy tego apelu Jezusa teraz - przecież to nie wprowadzenie do Wielkiego Tygodnia…
Oprócz wielu teologicznych wyjaśnień podczas niedawnych rekolekcji „sam na sam z Biblią” dotarło do mnie jeszcze jedno, bardzo proste wytłumaczenie. Życie codzienne uczy, że ostatni etap jakiegoś działania lub pracy bywa najtrudniejszy. I nie chodzi wcale o największe wymagania czy maksymalny stopień trudności, ale świadomość, że to „już koniec”. Osłabia się czujność, zwiększa się podatność na błędy, zaczyna brać górę znużenie, zmęczenie powoduje brak ostrożności, brakuje sił do koncentracji itd.
Skoro tak się dzieje w „normalnym” życiu, czy doświadczenia duchowe będą inne? Lektura dzisiejszych czytań przypomniała mi, że właśnie teraz, DZISIAJ jest czas na pełną mobilizację - „ostatnia prosta” (dzień, miesiąc, rok czy pół wieku - to nieistotne) domaga się towarzyszenia Chrystusowi, a nie zatrzymania się przy przerażających wizjach proroka Daniela (pierwsze czytanie), czy obrazach przywołanych przez Jezusa w rozmowie z uczniami (Ewangelia). Albo wygodnego „Pan Bóg i tak sobie poradzi”, które ma usprawiedliwić apatię i brak zaangażowania w MOJĄ historię zbawienia.
O nie! Słowo Jezusa jest dziś dla mnie jak smagnięcie biczem po grzbiecie zniechęconego osła, który wciąż jeszcze nie dotarł do domu i „zielonych pastwisk” królestwa niebieskiego. Jeśli chcemy wejść do „radości naszego Pana”, wspólne wędrowanie z Nim jest najbardziej logicznym posunięciem. Tym bardziej, że On proponuje nam wciąż swoją obecność - nie narzuca się, ale delikatnie zachęca, podpowiada, zaprasza. A dzisiejszy psalm (Ps 16, 8) mówi wyraźnie - gdy „On jest po mojej prawicy, nic mną nie zachwieje!”
ks. Grzegorz Mączka
Słowo, które ożywia
Ta, której wiele przebaczono
Łukaszowe opowiadanie o namaszczeniu Jezusa przez pewną kobietę (Łk 7, 36-50) różni się od relacji pozostałych ewangelistów w kilku istotnych szczegółach. Mateusz, Marek i Jan podają, iż wydarzenie to miało miejsce w Betanii krótko przed męką i śmiercią Jezusa i było proroczym znakiem zapowiadającym Jezusowy pogrzeb (por. Mk 14, 8).
Natomiast Łukasz sytuuje scenę namaszczenia w kontekście publicznej działalności Jezusa w Galilei i nadaje jej specyficzny charakter poprzez identyfikację kobiety jako jawnogrzesznicy. Zaskakujący czyn grzesznej kobiety staje się punktem wyjścia do rozmowy Jezusa z faryzeuszem Szymonem na temat przebaczenia i miłości. Zgorszonemu i pełnemu złych myśli faryzeuszowi Jezus opowiada przypowieść o wierzycielu, który daruje dług swoim dłużnikom (jednemu pięćset, a drugiemu pięćdziesiąt denarów). Puentą całej rozmowy jest stwierdzenie, iż ten, komu więcej podarowano i odpuszczono, bardziej kocha i okazuje wdzięczność. W oczach Jezusa niecodzienne zachowanie jawnogrzesznicy nie jest prowokacją, ale czułą odpowiedzią na okazane jej przebaczenie.
Faryzeusz i jawnogrzesznica to symbolicznie dwie przeciwstawne postawy wobec Jezusa i Jego miłości. Ona - ulicznica, na którą wielu patrzyło z pogardą i obrzydzeniem - staje się wzorem, pokazuje, co można zrobić z przebaczającą miłością Boga. Ona wie, że na nią nie zasłużyła, że nie ma się czym pochwalić ani wykazać, nie udaje świętej, nie usprawiedliwia się, jedyne co może zrobić, to przyjąć podarowaną jej miłość i odpowiedzieć na nią całym swoim życiem. Ona jest tą, która zdaje sobie sprawę, że wiele jej przebaczono. On - poważany i szanowany faryzeusz, znający własne zasługi i wielkość, zadowolony i samowystarczalny - stanowi przykład człowieka zaślepionego doskonałością. Wobec wszystkiego i wszystkich jest w porządku, nie ma sobie nic do zarzucenia, nawet Bóg jest jego dłużnikiem, bo przecież on, faryzeusz, zasłużył sobie na Jego błogosławieństwo. Faryzeusz jest wezwany, aby rozpoznał w jawnogrzesznicy samego siebie. Kobieta, uważana przez niego za prostytutkę, staje się zwierciadłem, w którym może on dostrzec własny grzech. Grzech „prostytucji”, polegający na tym, iż chce on zasłużyć sobie na Bożą miłość. Miłość bowiem jest darem, jest całkowicie darmowa i bezinteresowna, a „kupowanie” jej nie można nazwać niczym innym jak „prostytucją”. Czy faryzeusz zrozumie swój grzech, o wiele większy od grzechu jawnogrzesznicy? Jeśli nie, to zgodnie ze słowami Jezusa, „celnicy i jawnogrzesznice wejdą przed nim do królestwa Bożego” (Mt 21, 31).
ks. Piotr Bałoniak
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!