TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 15:05
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Słowo Boże na każdy dzień (11 - 17 listopada)

XXXII Niedziela zwykła 11 listopada
1 Krl 17, 10-16; Ps 146; Hbr 9, 24-28; Mk 12, 38-44
Poniedziałek, 12 listopada
Tt 1, 1-9; Ps 24; Łk 17, 1-6
Wtorek, 13 listopada
Tt 2, 1-8.11-14; Ps 37; Łk 17, 7-10
Środa, 14 listopada
Tt 3, 1-7; Ps 23; Łk 17, 11-19
Czwartek, 15 listopada
Flm 7-20; Ps 146; Łk 17, 20-25
Piątek, 16 listopada
2 J 4-9; Ps 119; Łk 17, 26-37
Sobota, 17 listopada
3J 5-8; Ps 112; Łk 18, 1-8

Z Pierwszej Księgi Królewskiej
Prorok Eliasz poszedł do Sarepty. Kiedy wchodził do bramy tego miasta, pewna wdowa zbierała tam sobie drwa. Zawołał ją i powiedział: «Daj mi, proszę, trochę wody w naczyniu, abym się napił». Ona zaś zaraz poszła, aby jej nabrać, ale zawołał za nią i rzekł: «Weź, proszę, dla mnie i kromkę chleba!» Na to odrzekła: «Na życie Pana, Boga twego! Już nie mam pieczywa – tylko garść mąki w dzbanie i trochę oliwy w baryłce. Właśnie zbieram kilka kawałków drewna i kiedy przyjdę, przyrządzę sobie i memu synowi strawę. Zjemy to, a potem pomrzemy».
Eliasz zaś jej powiedział: «Nie bój się! Idź, zrób, jak rzekłaś; tylko najpierw zrób z tego mały podpłomyk dla mnie i przynieś mi! A sobie i swemu synowi zrobisz potem. Bo tak mówi Pan, Bóg Izraela: Dzban mąki nie wyczerpie się i baryłka oliwy nie opróżni się aż do dnia, w którym Pan spuści deszcz na ziemię».
Poszła więc i zrobiła, jak Eliasz powiedział, a potem zjadł on i ona oraz jej syn, i tak było co dzień. Dzban mąki nie wyczerpał się i baryłka oliwy nie opróżniła się, zgodnie z obietnicą, którą Pan wypowiedział przez Eliasza.

Z Księgi Psalmów
Bóg wiary dochowuje na wieki,
uciśnionym wymierza sprawiedliwość,
chlebem karmi głodnych,
wypuszcza na wolność uwięzionych.
Pan przywraca wzrok ociemniałym,
Pan dźwiga poniżonych,
Pan kocha sprawiedliwych,
Pan strzeże przybyszów.
Ochrania sierotę i wdowę,
lecz występnych kieruje na bezdroża.
Pan króluje na wieki,
Bóg twój, Syjonie, przez pokolenia.

Z Listu do Hebrajczyków
Chrystus wszedł nie do świątyni zbudowanej rękami ludzkimi, będącej odbiciem prawdziwej świątyni, ale do samego nieba, aby teraz wstawiać się za nami przed obliczem Boga, ani nie po to, aby się wielekroć sam miał ofiarować, jak arcykapłan, który co roku wchodzi do świątyni z krwią cudzą, gdyż w takim przypadku musiałby cierpieć wiele razy od stworzenia świata. A tymczasem raz jeden ukazał się teraz na końcu wieków, aby zgładzić grzech przez ofiarę z samego siebie. A jak postanowione ludziom raz umrzeć, potem zaś sąd, tak Chrystus raz jeden był ofiarowany dla zgładzenia grzechów wielu, drugi raz ukaże się nie w związku z grzechem, lecz dla zbawienia tych, którzy Go oczekują.

Z Ewangelii wg św. Marka
Wdowi grosz
Jezus, nauczając rzesze, mówił: «Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok». Potem, usiadłszy naprzeciw skarbony, przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz. Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała na swe utrzymanie».

Komentarz do Ewangelii
W poszukiwaniu szczęścia
Dwa bieguny dzisiejszej liturgii Słowa to bogactwo i szczęście. Słowa pozornie bardzo ze sobą związane, bo komu z nas nie przemknęła choć raz w życiu (lub w ciągu dnia) myśl, że „gdybym miał ***, to wreszcie mógłbym spokojnie odetchnąć, nie martwić się, doświadczyć trochę szczęścia, itd”. Język hebrajski jeszcze mocniej to zaznacza - gdy ktoś używa słowa „bogaty”, można je rozumieć jako „szczęśliwy”, ponieważ brzmią identycznie. Dopiero pisownia pozwala odkryć drobną, a jednak fundamentalną różnicę - „szczęście” zaczyna się od litej alef, a „bogactwo” od ajin.
Dzisiejsze Słowo zatrzymuje mnie przy tym szczególe, aby przypomnieć, że czasem niezauważalne na pierwszy rzut oka detale zmieniają perspektywę całego życia. Wystarczy spojrzeć na ubóstwo i przerażenie wdowy z Sarepty, która słusznie oburza się na wymagania Eliasza. Prorok wydaje się nie zauważać klęski suszy (którą sam wywołał na polecenie Boga, kiedy modlił się o zamknięcie „bram niebios” i brak deszczu) i żąda dla siebie kubka wody i kromki chleba. A na gwałtowną ripostę kobiety ma jedną odpowiedź: „Nie bój się!” Jakby chciał powiedzieć „Nie bój się o swoje życie. Bóg zadba o nas, bo nie jesteśmy Mu obojętni…” Mogłoby to być tylko czczą obietnicą i słowami bez pokrycia, ale kolejne dni przynoszą dowód prawdziwości deklaracji. Brak bogactwa nie przeszkodził doświadczać codziennego szczęścia, gdy ani mąki w dzbanie, ani oliwy w baryłce nie ubywało… Po raz kolejny Pan Zastępów potwierdził, że Jego oczom naprawdę nic nie umknie - żaden mój strach przed tym, co dziś może się wydarzyć, lęk o jutro czy zgorszenie dniem wczorajszym.
Dlatego Jezus ostrzega w Ewangelii przed uczonymi w Piśmie i biegłymi w przepisach Prawa i Tradycji, „gdy LUBIĄ (…)” (Mk 12, 38-40) szukać szczęścia w dowartościowaniu siebie kosztem innych i dbają o to, by nie być w czyimś cieniu. Logika Bożej koncentracji jest zupełnie inna - oczy Wszystkowidzącego patrzą z największą uwagą właśnie na tych, którym oczy ludzkie nie poświęcają żadnej uwagi. I odwrotnie - jeśli za wszelką cenę dbam o to, by być w centrum zainteresowania ludzi, nie potrzebuję spojrzenia Boga… A na potwierdzenie tych słów Chrystus zatrzymuje swój wzrok na kobiecie, która wrzuca do świątynnej skarbony jeden grosz, i zwołując uczniów (żeby żadnemu z nich nie umknęła ta sytuacja) twierdzi, że właśnie ta kobieta „ofiarowała całe swoje życie” (jeśli iść wiernie za tekstem greckim). Bóg naprawdę zauważy odrobinę dawaną z serca i w zaufaniu, a równocześnie może odwrócić oczy od potężnej darowizny na szczytny cel czy godzin spędzonych na klęczkach, gdy intencją jest dobre samopoczucie i przekonanie o swojej wyjątkowości.
Warto dziś popatrzeć w skarbiec własnego życia, żeby odnaleźć te wszystkie porzucone grosze, wydarzenia bez jakiejś większej wartości (w naszych oczach) i zastanowić się, czy właśnie tam nie kryje się zaproszenie, by szczerze i z serca ofiarować Bogu CAŁE swoje życie - nie tylko te momenty, w których dobrze „wypadliśmy” przed sobą, bliźnimi czy Nim samym. Bywa, że bramą do nieba jest ten moment życia, w którym powiesz Chrystusowi: „Jestem bezradny…” i wyciągniesz ręce, by Go chwycić i zatrzymać jak ostatnią deskę ratunku.

ks. Grzegorz Mączka

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!