Słowa świadków
Śmierć dwóch braci nie zakończyła drogi męczeństwa. Niedługo dotknęło ono kolejnego z nich. Opis tego wydarzenia jest nie tylko świadectwem wierności Bogu. On niesie ze sobą również światło rozpraszające mroki śmierci, światło dające odwagę do wierności raz obranej drodze jaką kreśli przed człowiekiem Prawo Boże.
Oprawcy z mieczami myśleli stojąc przed człowiekiem poddanym próbie, że gdy zażądają od niego wysunięcia języka i wyciągnięcia rąk, wzbudzą w jego sercu strach i będzie ich błagał o litość. Tymczasem on natychmiast spełnił ich żądanie. Nie czuł strachu wobec katów. Nie dał się im złamać. Zaświadczył też o źródle swej odwagi. Była nim wiara. Dzięki niej wiedział i był pewny, iż ciało otrzymał od Boga. Jak więc miałby zdradzić Tego, który obdarował go życiem?
Gotów ponieść cierpienie
Teraz narażał to życie nie dlatego, iż je lekceważył. Przeciwnie. Kochał je i szanował. Ale bardziej kochał Tego, od którego życie otrzymał. To dla wierności Jego Prawu gotów był ponieść cierpienie. Ufał też, że Bóg którego miłował nade wszystko, przywróci mu utracone ciało. I nie będzie to jedynie powrót do dotychczasowego, przemijającego życia. Wierzył z całych sił, i tę wiarę wyznawał wobec wszystkich zgromadzonych, iż Stwórca obdarzy go nagrodą za wierność życiem wolnym od śmierci. Tym samym gotów był poświęcić życie, które i tak przeminie, by osiągnąć nieśmiertelność. Tej zaś żaden z oprawców nie był w stanie mu zaoferować. Oni jako jedyny argument mieli cierpienie i strach. Sami byli śmiertelni i śmierci bali się większym strachem niż ten, który próbowali wzbudzić w innych ludziach.
Jaki zatem sens miałoby słuchanie ich podstępnych namów do odstępstwa i rezygnacja z nieśmiertelności, którą swym wiernym ofiarowywał Wszechmogący Bóg? Słowa i odwaga wiary młodzieńca wzbudziły podziw w zebranych. Ogarnął on nawet króla i jego najbliższe otoczenie. Nie mniej nie poruszyły ich sumień. Te były zbyt zniszczone pychą i żądzą władzy. Dlatego kolejny wyrok wykonano bez najmniejszej litości. Jednak bezmiar cierpienia nie zdołał zagłuszyć pozostawionego świadectwa wiary w Boga, Dawcę nieśmiertelnego życia i rozpalił w sercach wiernych Mu ludzi nowy płomień nadziei na jego otrzymanie.
Przestroga męczenników
Kolejny z męczenników potwierdził wyznanie wiary swego brata. Był przekonany o wskrzeszeniu przez Boga tych, którzy dla Jego przykazań oddają swe życie. Ale jednocześnie w wypowiedzianych publicznie słowach zawarł przestrogę dla oprawców. Tak, oni teraz odbierają mu doczesne życie. Nie mniej Bóg, z którym walczą, to życie mu przywróci. Niezależnie od tego i oni sami prędzej czy później pomrą. Jednak nie powstaną z martwych do życia. Tu zaznaczmy, że do końca nie wiemy, czy w słowach tych miał na myśli to, że nie zostaną wskrzeszeni, że będą unicestwieni na wieki, czy też chodziło mu o to, iż nie będą mieli udziału w życiu Boga, zaś stan w jakim się znajdą po śmierci trudno będzie nazwać życiem, gdyż będzie wiązał się z dramatem cierpienia przenikającego serce ludzi, którzy w swych ziemskich dniach dobrowolnie wyrzekli się Boga i Jego przykazań?
Odpowiedź pozostawała w tym momencie jeszcze sprawą otwartą, bowiem słowa męczenników były pierwszymi zwiastunami niosącymi nadzieję na życie po śmierci. One też kreśliły kolejne rysy nauki o sprawiedliwości Boga i odpłacie udzielanej przez Niego za dobre i złe czyny. Był to dopiero zarys odpowiedzi pomagającej zrozumieć, dlaczego cierpiący sprawiedliwi zdają się ponosić klęskę, a źli triumfują. Ukazywały one, że zwycięstwo nieprawych jest pozorne. Męczeństwo to chwila ujawniająca prawdę o tym, co jest w głębi ludzkiego serca, czas próby odsłaniający wartość człowieka. W jednych objawia szlachetność i heroizm, a w drugich podłość i bestialstwo. To samo wydarzenie świadczyło, iż pierwsi są godnymi życia wiecznego, drudzy zaś unicestwienia. Tym samym wspomniane wcześniej słowa męczennika przestrzegały przed wielką głupotą, którą jest wzgarda Bogiem.
Klęska władcy
Jednocześnie cała egzekucja wykazywała miałkość królewskiej władzy. Tak, oprawca zdawał się być potężny. Miał swoich pachołków gotowych na wszystko. Dysponowali siłą. Wydawał rozkazy. Były spełniane, choć jedni słuchali go z głupoty, inni ze strachu, jeszcze inni dla zysku. Ale też powodem posłuchu była krótkowzroczność i bezmyślność. Przekonanie o potędze króla. O tym, że zawsze będzie on rządził i żył, a posłusznych mu obsypywał zaszczytami. Ale przecież i władca był śmiertelny. Teraz zasiadał na tronie niby wszechmocny, ale prędzej czy później – może nawet za chwilę – dotknie go śmierć i będzie tylko trupem. Teraz król był przekonany, że ludzie, których skazywał na cierpienie, zostali opuszczeni przez Boga. Pewnie myślał, że tego Boga nie ma. Chciał wymazać z ziemi wszystkich, którzy w Niego wierzyli. Zadając im śmierć ,zdawał się pytać o to, gdzie jest ich Obrońca. Odpowiedział na to piąty z umierających w mękach braci, dając świadectwo swej ufności o tym, że Bóg pamięta o swym ludzie. Bóg nie zapomniał. On upomni się o życie tych, których krew jest teraz przelewana, a wtedy król będzie musiał stanąć przed Bogiem i zdać sprawę ze swych czynów. W obliczu potęgi Boga odwrócą się w jednej chwili role biorących udział w tym dramacie. Prześladowca i jego potomstwo, czyli ci wszyscy, którzy są z nim związani, którzy naśladują jego czyny, doświadczą cierpienia. Jego pierwszym akordem będzie widok poniesionej klęski. Co nastąpi potem? Tego słowa męczennika nie wyjaśniały. One jedynie zapowiadały, iż śmiech kata zamieni się w gorzkie łzy, a to co teraz ogłaszał jako zwycięstwo, okaże się sromotną klęską. Teraz złoczyńca przez chwilę triumfuje, ale w wyznaczonym czasie spadnie na niego wieczne poniżenie. Ten, który z dumą patrzy na poniżonych, w obliczu majestatu Boga nie będzie w stanie podnieść się z ziemi, a czyny, którymi się obecnie szczyci, będą powodem jego wiecznej hańby.
Kolejne słowa jakie padły w tym miejscu, wypowiedział szósty z braci. Były światłem na przyszły los męczenników i ich oprawców. Mówił, iż zadawane Hebrajczykom cierpienie ma głębszy powód. Jest ono konsekwencją popełnionych win. Męczennicy zdawali sobie sprawę ze swych grzechów oraz win ludu pośród którego żyli. To prawdziwa przyczyna dramatu, który spotkał obecnie Izraela. Jeśli zaś król myśli, iż jest to wynik jego siły i potęgi, to jest godnym pożałowana głupcem, gdyż łudzi się. Co więcej, jeśli Hebrajczyków spotkał tak dramatyczny los za niewierność Prawu Bożemu, to co stanie się z człowiekiem, który postanowił walczyć z Bogiem? ■
Tekst i zdjęcie ks. Krzysztof P. Kowalik
zdjęcie: Góra Nebo, wąż wywyższony
na pustyni przez Mojżesza,
wpleciony w krzyż Chrystusa
- motyw wierności Bogu
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!