TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 21 Sierpnia 2025, 01:05
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Śladami ojca Mateusza

Śladami ojca Mateusza

mateusz

Ostatnimi czasy coraz bardziej modne staje się podróżowanie śladami filmowych i serialowych bohaterów do różnych miast. Niektórych mieszkańców tych miejsc to cieszy, bo zarabiają na pamiątkach, innych denerwuje odpowiadanie wciąż na te same pytania turystów i wyższe ceny, nie tylko w restauracjach.

Zjawisko podróżowania śladami filmowych i serialowych bohaterów jest znane nie od dzisiaj, chociażby w Stanach Zjednoczonych, gdzie powstaje mnóstwo seriali ukazujących w tle amerykańskie miasta. Turystyka filmowa dostała nawet swoją anglojęzyczną nazwę - „set jetting”, a wiele z miast kojarzonych z filmami i serialami zyskało dzięki temu na popularności. Jednak nie będziemy cudzych chwalić, gdy w naszym kraju jest wiele uroczych miejsc, które również są tłem filmowych produkcji. Powstał nawet polski portal turystyki filmowej (www.polskanafilmowo.pl), gdzie można na mapie naszego kraju przyjrzeć się miejscom, które stały się scenografią do polskich filmów i seriali. Portal promuje też publikacje łączące piękno architektury i przyrody naszego kraju z kinematografią oraz różne wydarzenia kulturalne związane z tym tematem.

Z kart historii
Najwięcej filmów powstaje w Warszawie, Wrocławiu, czy Łodzi, a najbardziej znanym na świecie miastem będącym doskonałym plenerem filmowym jest Kraków. Jako redakcja „Opiekuna” wybraliśmy się śladami ojca Mateusza do Sandomierza, jednak zastrzegamy, że „nasz” ksiądz Mateusz z „Jasnej i tej drugiej strony księży(ca)” pojawił się wcześniej, niż serialowy ks. Mateusz. Naszym celem stało się miasto z tysiącletnią historią - żywy świadek historii i kultury naszego kraju. Po powstaniu państwa polskiego Sandomierz pełnił, obok Krakowa i Wrocławia, funkcję głównej siedziby władcy, by później stać się stolicą Księstwa Sandomierskiego, a następnie województwa. To właśnie w murach zamku, który zdobi miasto, został podpisany m.in. Akt elekcyjny Lwowa. W tym mieście w 1570 roku zawarto także tzw. „zgodę sandomierską”, na mocy której przedstawiciele polskich luteran, kalwinów i braci czeskich opracowali obowiązujący katechizm. Dzisiaj jednym ze świadków historii Sandomierza jest Podziemna Trasa Turystyczna przebiegająca pod Rynkiem i jego kamienicami – może już niektórzy zauważyli ją na ekranach telewizorów w serialu.

Kubki i breloczki
Nasz plan wyjazdu zakładał przyjrzenie się miejscom, które widzimy w serialu „Ojciec Mateusz” i rozmowy z ludźmi o tym, jak zmieniło się życie codzienne miasta i może ich samych dzięki popularności serialu. Sandomierz jest niewielkim miastem, na terenie którego znajduje się ponad 120 zabytków różnych stylów i epok. Zespół urbanistyczno-architektoniczno-krajobrazowy miasta należy do trwałego dziedzictwa kultury narodowej, a także europejskiej. Zaczynając naszą wędrówkę śladami ojca Mateusza tym samym zaczynamy wędrówkę śladami bezcennych zabytków. Wiele z nich mogliśmy zobaczyć już na ekranie podczas kolejnych odcinków serialu. Na stare miasto wchodzimy XIV-wieczną Bramą Opatowską, która prowadzi do najstarszej części miasta, a wspinając się na jej szczyt, gdzie mieści się punkt widokowy, możemy z góry podziwiać kamienice, kościoły, ratusz, Rynek oraz zamek na skarpie. Brama ma wysokość 30 metrów, posiada wiele otworów strzelniczych oraz prowadnicę służącą opuszczaniu kraty, która zamykała miasto w nocy i w chwilach zagrożenia. Mijając bramę wchodzimy w uliczki miasteczka, na których wydaje się, że czas się zatrzymał. Już w pierwszej witrynie sklepowej w oczy rzucają się różne przedmioty z wizerunkiem ojca Mateusza. Wchodzimy do środka, by przyjrzeć się serialowym gadżetom: breloczkom, kubkom, podkładkom, figurkom filmowych postaci i wielu innym. Właścicielka sklepu posiada nawet wspólną fotografię z Arturem Żmijewskim, wcielającym się w rolę ojca Mateusza. Nie ukrywa radości, że aktor często zagląda do jej sklepu. - Dzięki serialowi zyskało miasto, jak i jego mieszkańcy. Nie to, żeby wcześniej o Sandomierzu nikt nie słyszał, ale dzięki ojcu Mateuszowi jest znany szerszej publiczności – mówi sandomierzanka. Z roku na rok coraz więcej ludzi przyjeżdża, by pospacerować po ulicach, gdzie rozgrywa się akcja filmu. - Nie raz widuję osoby z ekipy filmowej, które poruszają się ulicą przy której mam sklep – dodaje kobieta. Chętnie opowiada, które z produktów przez nią sprzedawanych cieszą się największym powodzeniem. Oprócz gadżetów związanych z serialem furorę wśród turystów robią Krówki Sandomierskie z tekstami legend związanych z tym wielowiekowym miastem.

Z duchem historii i legendy
Ruszamy dalej w kierunku Rynku. To miejsce chyba najbardziej kojarzy nam się z serialem. Któż z nas nie ma przed oczami mknącego wokół ratusza księdza na rowerze w rozwianej sutannie? Niestety, a może na szczęście nie udaje nam się go spotkać, bo kiedy przyjeżdża filmowa ekipa zamykane są ulice, a liczne rzesze gapiów nieco utrudniają mieszkańcom codzienne życie. Renesansowy ratusz z XI wieku urzeka dostojeństwem. Jedną z jego części zajmuje obecnie ekspozycja muzealna o charakterze historyczno-artystycznym. Na Rynku rozpoznałyśmy kawiarnię, do której zaglądają bohaterowie filmu i weszłyśmy, by zapytać o ojca Mateusza. Młodzi ludzie z obsługi restauracji wydają się być już zmęczeni ciągłymi pytaniami turystów związanymi z serialem. Zapewne po raz kolejny opowiadają, że w kawiarni były kręcone sceny do filmu, a jedna z osób brała także udział w jednym z odcinków. Nie da się jednak ukryć, że sława kawiarni bywa chwilami dla nich męcząca, szczególnie, że przecież związek z ojcem Mateuszem to nie jedyna atrakcja tego miasta.
Idąc dalej odwiedziłyśmy bazylikę katedralną i jedno z muzeów oraz sandomierski zamek, który dziś jest siedzibą Muzeum Okręgowego. Napotkana tutaj starsza mieszkanka miasta dzieli się swoimi odczuciami związanymi z filmem: - Czy są jakieś korzyści? Nie wiem, na ulicach większy tłok, często jest utrudniony ruch przez filmowców, a ceny wyższe, nie tylko w restauracjach, ale też w sklepach, szczególnie tych przy Rynku – mówi sandomierzanka. Poszłyśmy także do kościoła Świętego Ducha. To przed wejściem do tego kościoła na Wiślanym Bulwarze, w jednej ze scen ojciec Mateusz kupował rybę dla biskupa. Kościół wraz z przyległymi budynkami dawnego szpitala tworzył zespół klasztorny prowadzony przez zakon szpitalników zwany Duchakami. Jest jednym z najstarszych obiektów instytucji dobroczynnych w Polsce, i tu ciekawostka, zaraz po Krakowie i... Kaliszu. Zakonnicy zgodnie z regułą opiekowali się biednymi, leczyli chorych i uczyli zawodu sieroty i podrzutki. Wędrując dalej przez miasto zobaczyłyśmy przepiękny kompleks, czyli Collegium Gostomianum, które zachowało pierwotny kształt architektoniczny i funkcję. Jest jedną z najstarszych szkół średnich w Polsce. Wzniesiony został w latach 1604-1615 przez budowniczego jezuickiego Michała Hitza. Niestety był niszczony wieloma pożarami. Sześciokondygnacyjny obiekt zachował oryginalny układ przestrzenny i dekorację sklepień. Pod tą budowlą znajdują się obszerne dwupiętrowe piwnice. Będąc w Sandomierzu nie mogłyśmy sobie odmówić przejścia wspomnianą już Podziemną Trasą Turystyczną. To nic innego jak system dawnych piwnic, połączonych na potrzeby trasy, w których kupcy składowali swoje towary. W części niektórych z nich udało się zachować pierwotne wątki obmurowań. Trasa prowadzi pod ośmioma kamienicami, a najniżej położony punkt znajduje się 12 metrów pod płytą Rynku. Długość chodników wynosi 470 metrów. Sandomierskie lochy owiane są legendami, a najsłynniejsza z nich mówi o Halinie Krępiance, która została zasypana wraz z Tatarami w tajemnych korytarzach. Pełną wersję można usłyszeć podczas zwiedzania podziemi.

Niewinna zamiana
To tylko niektóre z punktów, które oferuje miasto poza pięknym położeniem i wspaniałą przyrodą. Na zwiedzających czeka także rejs po Wiśle, malownicze wąwozy w pobliżu, które są wprost wymarzonym miejscem do dłuższych i krótszych spacerów. No i jeszcze rezerwat przyrody „Góry Pieprzowe”, który zachwyca walorami geologicznymi i przyrodniczymi. Ktoś powie: „Wszystko to bardzo piękne, ale pojechaliście do Sandomierza zobaczyć miejsca związane z filmem, ale przecież nie było ani słowa o plebanii, komisariacie policji, czy kościele, w którym ks. Mateusz odprawia Msze św.” W tym momencie muszę trochę państwa rozczarować, bo nie znajdziemy tych obiektów w Sandomierzu. Owszem, wiele scen kręconych jest w ogrodach katedry i napotkanej na naszej trasie wąskiej bramie w murach miasta zwanej Uchem Igielnym, ale nie znalazłyśmy ani kościoła, ani plebanii. Plebania znajduje się bowiem w Piasecznie pod Warszawą, a filmowy kościół w Gliniance w gminie Wiązowna, natomiast komendę policji „gra” miejscowy Urząd Skarbowy, przynajmniej z zewnątrz, bo wnętrza są w warszawskich studiach. Poczta udaje bank itd. Jedynie Pałac Biskupi jest rzeczywiście siedzibą biskupa, u którego ojciec Mateusz „ląduje” i to dość często „na dywaniku”.
Mimo wszystko Sandomierz zrobił na mnie wielkie wrażenie i wiem, że warto tam pojechać, by zobaczyć imponująco utrzymane budynki, przepiękne ulice i spotkać miłych mieszkańców. Może nie spotkacie akurat ojca Mateusza, ale za to możecie wypić kawę w kawiarni, restauracji, czy pizzerii „Don Matteo”, zjeść obiad „U plebana”, czy kupić sobie kubek z ojcem Mateuszem. Mimo wszystko trzeba przyznać, że serial rozsławił i ożywił miasto. Wielu mieszkańców mogło przeżyć przygodę z filmem uczestnicząc w nagraniach w roli statystów. Jedno jest pewne -  ks. Mateusz stał się przyjacielem miasta: „Wszystkim polecam, żeby odwiedzali Sandomierz. To miasto z niezwykłym klimatem i niezwykłymi widokami. Powietrze jest tu zupełnie inne, niż w Warszawie. Zaletą Sandomierza jest to, że to miasto nie jest „zadeptane” przez turystów, co jest jego niewątpliwą zaletą” - powiedział Artur Żmijewski w jednym z wywiadów.

Tekst i foto Arleta Wencwel

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!