Siła ufności
Opisując plany obrony Jerozolimy Księga Judyty wspomina dwa miasta. To Betuala i Baitomestaim. Do ich mieszkańców kapłan Jojakim skierował specjalny list nawołujący do uniemożliwienia wrogowi przemarszu.
W obliczu zagrożenia zagładą tego, co najcenniejsze podjęto jednoznaczną decyzję: bronić się za wszelką cenę. Skoro Holofernes rozlokował swe wojska w dolinie Ezdrelonu spodziewano się natarcia na Jerozolimę od południowej strony tej równiny. Rozpoczęto zatem przygotowanie do obrony. W poszczególnych miastach zgromadzono zapasy żywności potrzebne na wypadek oblężenia. Sprzyjały temu niedawno ukończone żniwa. Miasta zbudowane na wzniesieniach same z siebie stanowiły twierdze. Nie mniej wzmocniono ich mury. Zajęto także i obwarowano niezamieszkałe szczyty wzniesień, które mogły stanowić punkt oporu przed natarciem wroga.
Dwa miasta
Opisując plany obrony Księga Judyty wspomina dwa miasta, którym przypisano w tym dziele szczególną rolę. Do ich mieszkańców kapłan Jojakim skierował specjalny list z Jerozolimy. Owe miasta znajdowały się po obu stronach przełęczy, przez którą prowadziła droga z Dotain na południu Ezdrelonu w kierunku Jerozolimy. Mieszkańcom miast kapłan polecił obsadzić przełęcze górskie, by nie pozwolić nieprzyjacielowi na przemarsz. Droga bowiem była w tym miejscu tak wąska, iż z trudem przechodziło przez nią dwóch ludzi.
Owe miasta to Betuala i Baitomestaim. Tak przynajmniej nazywa je Biblia. Nigdy jednak nie udało się ustalić ich położenia. W wypadku pierwszego niejasne jest również znaczenie jego nazwy. Można je odczytywać jako Bet-El – Świątynia Boga, lecz nie jest to miasto - sanktuarium związane z Abrahamem, gdyż ono znajduje się zdecydowanie dalej na południe. Drugie znaczenie tej nazwy miasta to słowo „dziewica”. Owo miasto będzie wiązało się z kluczowymi wydarzeniami dla naszej księgi. Czy jest ono miejscem rzeczywistym choć okrytym zapomnieniem, czy też symbolem zadania jakie stoi przed każdym z obrońców wiary i tego co święte w ludzie Bożym? Charakter księgi wskazuje raczej na to ostatnie rozwiązanie, choć może przyjdzie czas, gdy próby identyfikacji go z którymś z miast Ziemi Świętej zakończą się powodzeniem? A może ziemia kiedyś odsłoni jego ślady? Jednak gdyby nie istniało to nic nie przeszkadza, żeby przez symbol rozbrzmiewał głos i przesłanie Boga wzywające do mężnej obrony wiary. Może tym samym owo miasto i jego mieszkańcy oznaczają każdego z nas? Zapewne i podobnie można powiedzieć o Baitomestaim, choć w jego przypadku znajdziemy wskazówkę, iż było położne w pobliżu Dotain.
Od wydarzeń jakie rozegrają się w przełęczy położonej pomiędzy Baitomestaim a Betula zależał los tak Jerozolimy, jak i całej Judei. Wynik walki z uwagi na stosunek sił po obu stronach wydawał się być przesądzony. Przewaga sił wroga wskazywała, że odniesie on zwycięstwo. Nie mniej ukształtowanie terenu stanowiło wielką szansę dla obrońców, pod warunkiem iż starczy im sił i wytrwają w swym oporze.
Pokutne wory
Jednak Hebrajczycy czekających ich zmagań nie mierzyli jedynie ludzką miarą. Zdawali bowiem sobie sprawę, że gra toczy się nie tylko o ludzkie sprawy, a nawet gdyby dotyczyła tylko tych, to przecież ten naród stanowił własność Boga. Tym samym to w Jego ręku znajdowała się szala zwycięstwa. Dlatego pośród przygotowań podjęli jeszcze jedno, może najważniejsze – post. Wszyscy, ci którzy przynależeli do Narodu Wybranego całymi rodzinami oblekli się w wory pokutne. Uczynili to również cudzoziemcy i przybysze przebywający pośród nich. Wory pokutne założono nawet na zwierzęta. Tak przyodziani ludzie posypali swe głowy popiołem i rozpoczęli modlitwę. Ten, kto mógł czynił to przed Świątynią wyciągając w jej kierunku w geście błagania swe ręce. Proszono Boga, by ulitował się nad swym ludem i nie oddawał go w niewolę. Błagano, by nie pozwolił na zbezczeszczenie Świątyni. Czy miałby pozwolić na triumf pogan, aby szydzili z Niego i z Jego ludu? Modlitwa zanoszona ze szczerą skrucha i wiarą znalazła posłuch u Boga. Tym samym już zostało odniesione zwycięstwo nad wrogami, choć jeszcze nie mogły go oglądać ludzkie oczy. Wszystko było kwestią czasu i zaufania. Nie mniej nie ustawano w błaganiach. Prośby pieczętowały składane śluby i ofiary choć zawoje okrywające głowy kapłanów były nieustannie posypane popiołem na znak pokutnego błagania o oddalenia zła od ludu Izraela.
Wieści o przygotowaniach Judejczyków do obrony dotarły do obozu Holofernesa. Gdy usłyszał o blokadzie przełęczy popadł w wielki gniew. Pycha nie pozwalała mu pogodzić się z tym, iż ktoś śmiał stawić mu opór. Chciał dowiedzieć się, kim jest ów lud, który nie zachował się tak ulegle wobec jego potęgi, jak inne narody zamieszkujące ziemie, przez które maszerowały jego wojska. Nie rozumiał tej sytuacji. Dla jej wyjaśnienia zwołał dowódców Moabu, Ammonu oraz podbitych ziem wybrzeża Kanaanu. Odpowiedzi udzielił mu Ammonita imieniem Achior. W dość zwięzły, a jednocześnie wyczerpujący sposób, opowiedział Holofernesowi cała historię Izraela, poczynając od tego co najważniejsze. Wskazał bowiem, iż u korzeni istnienia tego narodu stała wiara w Jedynego Boga. To dla niej odrzucili oni bóstwa, które czcili ich przodkowie. Wywodzili się z ludu Chaldejczyków. Jakiś czas przebywali w Mezopotamii, a stamtąd udali się do ziemi Kanaanu. Przez pewien czas szukali schronienia przed głodem w Egipcie. Tam stali się licznym narodem, ale i jednocześnie niewolnikami Egipcjan. Groziła im śmierć. Od niej ocalił ich Bóg. On poprowadził ich przez pustynię z powrotem do ziemi Kanaanu. Tu ponownie osiedlili się, a dzięki swej sile wytracili mieszkające tam obce narody. Gdy w swym postępowaniu byli wierni Bogu doświadczali szczęścia. Lecz gdy odstępowali od Niego spadały na nich nieszczęścia. Z racji swej niewierności zostali uprowadzeni do ziemi Babilonu, a ich Świątynię zrównano z ziemią. Nie mniej teraz nawrócili się do Boga. Dlatego powrócili do swej ziemi i odbudowali Świątynię i swe miasta wraz ze stolicą w Jerozolimie.
Po tych słowach Achior radził Holofernesowi, by zaczekać z walką na czas, gdy Hebrajczycy odstąpią od Boga. Wtedy będzie szansa na ich pokonanie. Jeśli zaś są Bogu wierni nie ma co z nimi podejmować walki, gdyż sam Bóg będzie walczył w ich obronie. Jednak słuchający tych słów wzgardzili nimi. Pogańscy dowódcy nawet gotowi byli zabić Achiora. Jak śmiał zrównywać potęgę wojsk Holofernesa z niewielkim i słabym narodem zamieszkującym wzgórza Judei? ■
Tekst i zdjęcie ks. Krzysztof P. Kowalik
Książka: Śladami Jezusa - wędrówki po Ziemi Świętej
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!