Seminaryjny koncert
Zauważyłem, że prawie każdy artykuł rozpoczynam jakąś pogodową wstawką. Zrobiła się z tego taka mała tradycja.
Czy to źle?
Niekiedy „ładnie dzisiaj” albo „tak jakoś ponuro się zrobiło” jest jedynym sposobem na zagajenie rozmowy, kiedy nic lepszego nie chce przyjść do głowy. Potem już jakoś idzie. Może i w tym przypadku tak jest, ale nie do końca. Pogoda staje się okazją do wysnucia różnych idei. Kultywując ten nasz opiekunowy zwyczaj: zrobiło się jakby zimowo. Za nami pierwsze śniegi – Poznań, przykryty białą warstewką, na chwilę zrobił się jakby nieco czystszy, elegantszy, bardziej poetycki – chociaż narzekania pierwszaków, do których należy obowiązek odśnieżania terenu wokół seminarium zbyt poetyckie nie były. Nasi koledzy z IV roku wyciskają siódme poty nad przygotowaniami do tegorocznej wigilijnej sztuki, a przecież co dopiero to mój rocznik krzątał się po auli, przestawiając, próbując, ozdabiając… Jak na razie to, co przygotowują jest dla nas tajemnicą, ale do 20 grudnia przecież już tylko niecały miesiąc – czas leci szybko, nie ma co się oszukiwać. Za chwilę to wszystko będzie tylko pięknym wspomnieniem…
W międzyczasie mieliśmy jednak inne atrakcje. 24 listopada, jak co roku, odbył się w kaplicy ASD koncert seminaryjnej scholi Inclina Aurem. Ks. Mariusz Białkowski już od dawna przygotowywał naszych scholistów do tego występu – jest to grupa kleryków, wybranych przez ks. Mariusza, uczęszczająca w każdy czwartkowy i poniedziałkowy wieczór na prowadzone przez niego próby. Spośród nich jeden alumn IV lub V roku pełni funkcję „organizatora” – jest to tzw. kantor seminaryjny. W tym roku posada ta przypadła z nadania przełożonych piszącemu te słowa. Kantor odpowiada za rozpiskę psalmów oraz dyżurów kantorskich i organistowskich podczas Mszy Świętych, odbywających się w seminaryjnej kaplicy i dobór śpiewanych na nich pieśni. Do tego dyryguje scholą w każdy poniedziałek, podczas Eucharystii sprawowanych w języku łacińskim oraz, kiedy zachodzi taka potrzeba, także poza seminarium, podczas różnych celebracji, jak chociażby pierwszopiątkowa Msza w katedrze dla kleryków diecezjalnych i zakonnych z całego Poznania. Odpowiada także za przygotowanie nut i rozdysponowanie śpiewników.
Raz do roku kantor pomaga ks. Mariuszowi w organizacji obchodów z okazji wspomnienia św. Cecylii – patronki muzyków. Nie świętujemy jednak 22 listopada, czyli w dzień, w którym owo wspomnienie liturgiczne przypada, ale w czwartek w danym tygodniu. W czwartki naszą wspólnotę odwiedzają różni zaproszeni kapłani, głosząc Słowo Boże i sprawując Eucharystię w intencji powołań. W ten konkretny, „cecyliański” czwartek, Eucharystii przewodniczył ks. Mariusz. Po niej udaliśmy się do refektarza, na uroczystą kolację, po której znów wróciliśmy do kaplicy, aby wysłuchać, cóż takiego tym razem przygotowała dla nas schola.
W tym roku zaproponowałem ks. Mariuszowi temat pasyjny: „W Krzyżu zbawienie”. Nawiązuje on do śpiewanej w okresie Wielkiego Postu pieśni „W Krzyżu cierpienie” – postanowiliśmy jednak podkreślić nie cierpienie Pana Jezusa, ale właśnie zbawienie – owoc Jego męki. Pieśni dobraliśmy cztery: pierwszą (właśnie tą wspomnianą powyżej) zaśpiewaliśmy wspólnie, razem ze słuchaczami. Drugą były Improperia, zwane także Popule meus lub „Skargami Zbawiciela”. Jest to pieśń w języku łacińskim, wykonywana w Wielki Piątek. Jej słowa są wołaniem cierpiącego Chrystusa do tak ukochanego przez Niego Narodu Wybranego. My wykonaliśmy pierwszą część, zawierającą Trishagion – śpiewane na przemian po łacinie i grecku suplikacje („Święty Boże, Święty Mocny…”). Kolejną część koncertu stanowiły utwory instrumentalne – poza organami, na których zagrał dla nas kl. Jakub z IV roku, mogliśmy wsłuchać się w piękne brzmienie fagotu, na którym zagrał kl. Jan z I roku i klarnetu, na którym grał kl. Michał z V roku. Po tej części wykonaliśmy w trzygłosie dwie pieśni – Adoramus Te Christe o. Ravanella, której tekst nawiązuje do nabożeństwa Drogi krzyżowej i Da pacem Domine C. Gounod’a, której słowa, przetłumaczone na język polski, brzmią: „Daj nam pokój, o Panie, w dniach naszych; bo nie ma innego, który by walczył o nas, bronił, poza Tobą, Boże nasz”. Oczywiście nie jesteśmy (w większości) zawodowymi śpiewakami, ale po każdym takim koncercie możemy z dumą powiedzieć, że dla takich efektów warto było poświęcić te wszystkie godziny na te liczne próby.
Kl. Krzysztof Bogusławski
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!