TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 07:33
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Sąd

Sąd



Kolejne dni nie przyniosły pokoju. Król Aramu Ben-Hadad nadciągnął przeciw Samarii. Chciał zniszczyć cały kraj, a ludzi
zagarnąć w niewolę. Był pewny swego. Pycha władcy była tak wielka, że w przeddzień bitwy zamiast przygotowywać się
do walki oddał się pijaństwu. Tymczasem jego wojska zaatakowane przez Hebrajczyków poniosły klęskę, a on sam musiał uciekać.

Sprawdziły się słowa o opiece Boga przekazane przez pewnego proroka Achabowi. Potwierdziły się one również wtedy, gdy po pewnym czasie Ben-Hadad zaatakował ponownie. Był przekonany, że władza Boga Izraela rozciąga się jedynie nad górzystymi obszarami. Myślał, iż Izraelici czczą jakieś bóstwa gór. Dlatego tym razem ustawił swe wojska na równinie. Jednak i tu poniósł klęskę. Upokorzony błagał Achaba o darowanie życia. Oferował za to obfity okup. Ten okazał się dla izraelickiego króla ważniejszy niż słowa Boga. Bóg nakazał mu przecież przez proroka odebrać Ben-Hadadowi życie. Nie wykonał tego. Prorok zapowiedział wtedy, że za niewierność przyjdzie mu zapłacić życiem. To jednak nie wzbudziło w Achabie skruchy. Odszedł zły. Pragnienie bogactwa było dlań ważniejsze niż wszystko inne. Potwierdziły to kolejne wydarzenia.

Odmowa sprzedaży
Powrót króla do Samarii był pełen triumfu. Szedł jako zwycięzca. Gdy odpoczął po trudach wojny któregoś dnia podczas przechadzki, nieopodal pałacu królewskiego zwrócił uwagę na piękną winnicę. Jej ziemia przylegała do królewskich terytoriów. Dobrze by było ją posiąść. Mógłby wtedy poszerzyć swe ogrody. Ich przepych budził podziw. Wiedział jednak, że sprawa nie będzie łatwa. Przecież każdy dział ziemi jaką posiadali Hebrajczycy, pochodził z nadania Boga. Od czasów Jozuego był wiecznym dziedzictwem poszczególnych rodów. Nie mógł jej odebrać właścicielowi. To wywołałoby oburzenie. Może jednak posiadający ją człowiek skusi się na propozycję zamiany lub sprzeda. Miał nadzieję, że poddany nie oprze się propozycji króla. Tymczasem rozmowa z właścicielem winnicy przyniosła rozczarowanie. Nabot, bo takie było jego imię, stanowczo odmówił. Powoływał się na Boga, mówił o dziedzictwie przodków. Oddanie ziemi, która od pokoleń spoczywała w rękach jego rodu, uważał za zdradę i świętokradztwo. Nie było żadnej szansy, by go przekonać. Król wrócił rozgoryczony. Odeszła mu ochota na jedzenie. Nie chciał się z nikim widzieć.
To dziwne zachowanie Achaba szybko spostrzegła królowa Izbel. Zrozumiała, że musiało się coś wydarzyć. Przecież jeszcze niedawno jej małżonek triumfował. Był pełen radości. Świętował zwycięstwo. Teraz zachowywał się jak pokonany. Zapytała go o powód tej zmiany. Gdy usłyszała odpowiedź ogarnął ją pusty śmiech. Potężny władca nie radził sobie ze swoim poddanym, wojownik uląkł się rolnika, król przejmował się zasadami nakreślonymi w odległej przeszłości przez religijnych fanatyków. Teraz są inne, nowe czasy. Wierząc w nie postanowiła działać. Pokaże mężowi jak należy postępować. Ona weźmie sprawy w swe ręce. Małżonek zaś niech uda się na ucztę i czeka na skutki jej działania.

Fałszywe oskarżenie
Zaraz potem królowa poleciła napisać list i opieczętować go królewską pieczęcią. Był skierowany do wszystkich dostojników. Nakazała podjęcie postu. Wezwała, by pośród poszczących posadzono przed ludem Nabota. Następnie wprowadzono dwóch ludzi. Określała ich mianem nikczemnych. Tacy byli potrzebni, ponieważ obaj mieli skłamać: wypowiedzieć fałszywe oskarżenie przeciw właścicielowi winnicy. Mieli być jednomyślni, a tym samym stworzyć przed zgromadzeniem pozory, iż mówią prawdę. Zarzut miał dotyczyć najcięższego przestępstwa. Mieli stwierdzić, że Nabot zbluźnił przeciw Bogu. Taki czyn karano śmiercią przez ukamienowanie. Królowa poleciła w piśmie, by wyrok wykonano natychmiast. Czytający jej list dobrze wiedzieli, że cały proces jest jednym wielkim oszustwem. Mimo to nikt się nie sprzeciwił. Sprawę przeprowadzono dokładnie według wydanego przez Izbel polecenia. Odegrano farsę wobec ludu. Upozorowano sprawiedliwy sąd. A potem, gdy z niewinnego człowieka uczyniono już złoczyńcę, wyprowadzono go poza miasto i ukamienowano. Przelano niewinną krew bezczeszcząc ziemię Boga. Dokonano oszustwa manipulując Prawem Boga. Dla tych, którzy to uczynili jedyną ważną rzeczą było zameldowanie władczyni o szybkim i dokładnym wykonaniu jej polecenia. W majestacie prawa dokonano mordu, a niczego nieświadomy lud był przekonany, że zabito niegodziwca.

Konsekwencje zła
Gdy Izbel usłyszała o tym wszystkim pośpiesznie udała się do swego męża. Oznajmiła mu, że może przejąć winnicę Nabota. I nie ma potrzeby, by za nią płacił, gdyż jej właściciel nie żyje. Achab natychmiast udał się do winnicy, by wziąć ją w posiadanie. Nie pytał, co stało się z jej właścicielem. Nie chciał tego wiedzieć. To go nie interesowało. Tak było wygodniej. Ważne, że miał w ręku to, co chciał. I nikt nie mógł go o nic oskarżyć. Prosty lud nie znał prawdziwych powodów śmierci Nabota, zaś starszyzna pełniąca rolę sędziów od pierwszego do ostatniego była zaplątana w zabójstwo niewinnego człowieka. Dostojnicy będą milczeć. Zresztą dobrze zdawali sobie sprawę, że wystarczy jedno niepotrzebne słowo, a szybko mogą stać się bohaterami następnego listu królowej. Jednak o całej sprawie wiedział Ten, który jest Panem Ziemi i żyjących na niej ludzi: Bóg Dawca życia. I On nie pozostał obojętny. Dlatego skierował swe słowo przeciw królowi przez proroka Eliasza.
Tym samym wezwany po raz kolejny przez Boga prorok musiał znów opuścić Tiszbe i pójść do Samarii. Szedł z ciężkim sercem. Wiedział o zbrodni jaka dokonała się w stolicy. Miał oznajmić o jej dramatycznych konsekwencjach. Gdy dotarł do pałacu skierował się ku winnicy Nabot. Zastał w niej Achab. Właśnie król przejmował na własność ziemię. Nie ucieszył go widok Eliasza. Traktował go jak wroga. Prorok swymi słowami zawsze psuł jego plany, mącił radość. I nieustannie wymykał się z jego rąk. Nie udawało się go zgładzić, by zamilkły głoszone przez niego słowa. Swoje sumienie Achab zdusił, ale proroka nie. Dlatego nie mógł ścierpieć Eliasza. Do tego prorok skądś znał prawdę. Oznajmił ją Achabowi bez ogródek. Nazwał rzeczy po imieniu. Król i królowa popełnili zło. Nie lękali się Boga. Wręcz z Niego kpili. Nie zważali na to, że On widzi ich czyny. Dlatego ogłosił wyrok Prawdziwego Sędziego: ród królewski zostanie zgładzony z powierzchni ziemi. Achab zasiał śmierć i zbierze jej plon.

Ks.Krzysztof P.Kowalik

 

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!