Rysio, Róża o Tusia mówią o.... ( cz II)
- Huraaa! Jedziemy do cioci Agnieszki! - Róża podskoczyła z radości i uściskała mamę. Rysio też się ucieszył. Minęło już kilka dni nowego roku i rodzeństwo nie mogło doczekać się spotkania z kuzynami. Zwykle spotykają się pierwszego stycznia, ale teraz musieli poczekać aż brat mamy poczuje się lepiej.
- A wujek Paweł jest już zdrowy? - zapytała Tusia.
- Tak. Rozmawialiśmy wczoraj i wujek zapewnił, że czuje się świetnie – powiedziała mama.
- Ale super! Muszę się zastanowić, co zabiorę – Rysio zamyślił się, a Tusia już pakowała do plecaczka jakieś laleczki, grzebyczki, kredki…
- No przecież chłopaki też mają zabawki – powiedział tata. - Nie musicie zabierać swoich „klamotków”.
- A właśnie, że musimy – odpowiedziała stanowczo Tusia. - Ja muszę! Oni zawsze coś fajnego wymyślą, a mi powiedzą, że nie mogę się bawić, bo jestem za mała!
- Dobrze, weź te swoje skarby, ale coś mi się wydaje, że ciocia ma niespodziankę właśnie dla ciebie – odpowiedział tata.
Tusia spojrzała na tatę i już chciała coś powiedzieć, ale mama pokiwała przecząco głową.
- Nie mam mowy! Nic nie powiemy – stwierdziła.
- Lepiej zastanówcie się, jakie życzenia złożycie – powiedział tata i mrugnął porozumiewawczo do Róży.
Dziewczynce na samą myśl o składaniu życzeń robiło się słabo. Trochę się wstydziła, trochę plątały jej się słowa. Pewnie znowu stanie przed ciocią i zacznie niepewnie o zdrowiu, o szczęściu… A potem ciocia ucałuje ją i przytuli. Właściwie czego można życzyć z okazji Nowego Roku?
Tusia nie mogła zasnąć. Miała nadzieję, że ciocia i wujek kupili jej tę nową lalkę, którą widziała w reklamie. A może… ojej! Może to będzie ten pluszowy, szczekający piesek! Wiktor i Filip mają swojego pupila, a ona? Już nie raz mówiła cioci, że chciałaby mieć pieska. Ciocia tłumaczyła, że to zależy od rodziców, ale przecież pieska – zabawkę mogłaby mieć! Ale super! - myślała zasypiając. - Dostanę go na pewno!
Następnego dnia Róża stanęła przed ciocią i wujkiem, przygotowana jak nigdy dotąd. Wyrecytowała życzenia niczym wiersz na akademii, a ciocia uśmiechnęła się i dopowiedziała, że przyda się jeszcze nadzieja, by życzenia się spełniły.
Tymczasem nadzieja Tusi pękła niczym balon. Okazało się, że ciocia Aga, owszem, miała dla wszystkich dzieci gwiazdkowe prezenty. Śmiała się, że musiały trochę dłużej poleżeć pod choinką. Niespodzianką dla Tusi były natomiast trzy lalki. Bardzo ładne, niezniszczone, z kompletem ubranek.
- Teraz ty możesz być ich „mamą”. Córka mojej koleżanki już z nich wyrosła. Pomyślałam, że się ucieszysz – powiedziała ciocia Agnieszka.
Tusia nie dostała tego, na co miała nadzieję, ale przyjrzała się lalkom i przytaknęła. Po chwili podeszła do cioci i wyszeptała jej do ucha:
- Ciociu, mam nadzieję, że piesek też do mnie przyjdzie.
Nowy Rok, nowe plany,
postanowienia, możliwości…
Pomyślcie czym byłoby to wszystko, gdybyśmy nie mieli nadziei, gdybyśmy nie oczekiwali, że może się to spełnić. Powitaliśmy Nowy Rok. Czy macie w sercach nadzieję, że będzie dobry, że uda wam się uczynić to, co zaplanowaliście? Pan Bóg już wie, czy tak będzie.
Co to znaczy nieść komuś nadzieję?
Przypomnijcie sobie sytuację, w której, tak jak Tusia, wasze oczekiwania się nie spełniły. Czy udało się wam odnaleźć w tym jakieś dobro, mimo wszystko?
I na koniec, odszukajcie w Piśmie Świętym fragmentów, które mówią o nadziei. Nakarmcie się tym Słowem i… nie traćcie NADZIEI!
E.M.
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!