Rysio, Róża i Tusia o talentach
Jak co roku samorząd uczniowski szkoły, w której uczą się Róża i Rysio, ogłosił Konkurs Talentów Wszelkich. Udział w nim mogą wziąć wszyscy chętni i nigdy nie zdarzyło się, żeby ich brakowało. Przed salą 134 już od rana w poniedziałek, jeszcze przed pierwszą lekcją ustawiła się długa kolejka dzieci chcących spróbować swoich sił w tym wydarzeniu.
Róża wiedziała, że na ewentualne zapisanie się ma dwa dni. Widząc ilu chętnych zapisało się w dniu pierwszym trochę się przeraziła. Oczywiście konkurs ma być przede wszystkim okazją do świetnej zabawy, ale wiadomo, że dzieci rywalizują ze sobą i wzajemnie się oceniają. Oceniają też nauczyciele i samorząd uczniowski, przyznając specjalne wyróżnienia za „całokształt wyrazu artystycznego”. Można śpiewać, tańczyć, układać kostkę Rubika na czas, grać na instrumencie, pochwalić się kolekcją wykonanych przez siebie zdjęć albo grą aktorską. Co jeszcze? Wszystko! Umiesz skakać bardzo długo na jednej nodze? Świetnie! Potrafisz robić największe balony z gumy do żucia? Fajnie! Przyjdziesz ze swoim psiakiem i pochwalisz się sztuczkami, których go nauczyłeś? Ok! A może umiesz rozbawić publiczność do łez opowiadając śmieszne historyjki? Konkurs Talentów Wszelkich nikogo nie ogranicza i dzieci naprawdę zaskakują pomysłami. No właśnie… Róża, która może chciałaby… Nie! Właściwie to nie. Chociaż? No może i tak, ale… Ojej! Nie mogła się zdecydować.
- Róża – zagadała ją mama. - A ty nie uważasz, że już czas uwolnić ten zeszyt, który chowasz w szufladzie?
Pani Paulina miała przywilej być pierwszą osobą, której Róża odczytywała swoje wiersze. Jakaś myśl, jakieś tchnienie przychodziło zazwyczaj późnym wieczorem albo wcześnie rano. Karteczek z zapisanymi wierszami nazbierało się już całkiem sporo i za namową mamy, Róża przepisała wszystkie teksty do zeszytu. Teraz ma pewność, że nic się nie zgubi.
- Bo pamiętasz historię mojego wiersza?
- Pamiętam – powiedziała Róża. - Twoja babcia nie mogła przeboleć, że wierszyk gdzieś się zapodział, a do końca życia wspominała jak wszyscy płakali ze wzruszenia.
- To prawda! - uśmiechnęła się do córki pani Paulina. - Miałam wtedy dziesięć lat i tak mi się wtedy zrymowało na zakończenie trzeciej klasy.
Róża zamyśliła się. Czy ktokolwiek wzruszyłby się słuchając jej wierszy? Czy komuś w ogóle podobałoby się to, co zapisane jest w zeszycie? Przecież to tylko jakieś słowa, rymy, przemyślenia… Kogo to zainteresuje?
Pani Paulina spojrzała pytająco na córkę, a nie widząc sprzeciwu sama pobiegła do jej pokoju. Wróciła trzymając w ręce zeszyt i pomyślała, że Róża może właśnie po niej ma talent do pisania. Przecież i jej zdarza się sięgać po kartkę i ołówek o północy.
- Znam je wszystkie córeczko – powiedziała otwierając zeszyt. - Wiem, że są bardzo dobre.
Dziewczynka zachęcona przez mamę, choć nadal jeszcze niepewna swojego talentu, zgłosiła się do konkursu. Kilka dni później w zeszycie pojawił się nowy wiersz. Róża opisała w nim piękno wiosennych kwiatów. Może Rysio wymyśli do niego melodię, a Tusia namaluje kolorową łąkę? Oni też mają swoje talenty. Każdy ma.
To prawda. Każdy ma jakiś talent. Coś, w czym jest naprawdę dobry. Oczywiście talent to nie wszystko i żeby pięknie grać na skrzypcach, trzeba ćwiczyć. Ci z was, którzy chodzą do szkoły muzycznej wiedzą, że to nie bułka z masłem. Mówi się, że talent to nieoszlifowany diament. Poszukajcie w sobie takich diamentów i koniecznie otwórzcie swoje szuflady:)
EM
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!