Rysio, Róża i Tusia o hałasie i ciszy
- Mamo - zaczął Rysio. - Boli mnie głowa.
- Oho! - głośno powiedziała pani Paulina. - Zaczyna się!
Oczami wyobraźni widziała już rozpalone czoło synka, nos czerwony od kataru i termometr wskazujący gorączkę. Jesień. A potem zima.
- Chodź do mnie - Rysio podszedł do mamy. Po chwili poczuł jej dłoń na swoim czole, a zaraz potem usłyszał, jak odetchnęła z ulgą.
- Nie masz gorączki, ale słabo wyglądasz – powiedziała z troską pani Paulina. - Źle się czujesz?
Rysio rzeczywiście nie wyglądał najlepiej. Był blady i przygaszony.
- Na wszelki wypadek zrobię ci mleko z czosnkiem i miodem – zdecydowała mama, a chłopiec skrzywił się na myśl o tym uzdrawiającym napoju. Nikt w rodzinie go nie lubił, ale każdy wiedział, że pomaga w przeziębieniu, więc Rysio posłusznie wypił mleko i położył się do łóżka.
- Czuję, że „śmierdzące mleko” będę robiła coraz częściej – powiedziała pani Paulina do męża, a pan Mariusz zdecydowanie pokiwał głową.
Rysio wstał po godzinie i trzeba przyznać, że czuł się znacznie lepiej, co utwierdziło w przekonaniu jego rodziców, że mikstura może i nie pachnie zbyt zachęcająco, ale jest skuteczna i pić ją trzeba w takich wypadkach.
- Mamo, ja już chyba wiem, dlaczego bolała mnie głowa – odezwał się Rysio.
Mama i tata spojrzeli na niego pytająco.
- W szkole na przerwach jest bardzo głośno. Wszyscy krzyczą – skarżył się chłopiec spoglądając na rodziców..
Róża przytaknęła potwierdzając wypowiedziane przed chwilą słowa brata.
- Męczy mnie ten hałas – ciągnął dalej Rysio. - Szkolny dzwonek jest bardzo głośny, a dzieci wrzeszczą tak, że każdy każdego musi przekrzykiwać.
- On ma rację. Mnie też to męczy, ale nic nie można zrobić. W szkole tak jest i kropka – powiedziała Róża.
- W przedszkolu też – włączyła się Tusia. - Nasza pani, jak jesteśmy za głośni, łapie się za głowę i mówi, że ma głowę jak balon, który zaraz pęknie.
Pani Paulina przez chwilę wróciła myślami do swojej podstawówki. Wtedy też dźwięk dzwonka mógłby obudzić całe miasto. Dzieci też robiły niezły jazgot i ona też czuła się wyczerpana. No cóż… Tej szkolnej rzeczywistości chyba nie sposób zmienić, chociaż może można byłoby wprowadzić cichą przerwę albo przeznaczyć jedną salę dla uczniów, którym trudno znieść tak duży hałas.
- Wiecie co myślę? - mama zwróciła się do dzieci. - Musimy się postarać, żeby w domu nie było hałasu i krzyków. To nam wszystkim dobrze zrobi, a poza tym trzeba zawsze myśleć o innych.
I tak cała rodzina postanowiła, że radio, telewizor i głośna muzyka muszą poczekać, aż wszyscy odpoczną po pracy, szkole i przedszkolu. Będzie czas na rozmowę i zebranie myśli. Jeden drugiemu nie może przeszkadzać. Zgodzili się też na to, żeby częściej wybierać się do lasu i parku. Piękne miejsca z mnóstwem dźwięków, prawda?
Prawda. Kto z was dobrze się czuje w hałasie? Wolicie spokojne miejsca, czy na koncercie lub w centrum handlowym czujecie się jak ryba w wodzie? O szkołę nawet nie pytam… Jest głośno. Nawet w autobusie ludzie zachowują się tak, jakby jechali prywatnym samochodem. Ktoś z kimś gada jak nakręcony albo rozmawia przez telefon tak, że słyszy go cały autobus. Okropne to i niekulturalne. W pracy, szkole, w sklepie, na podwórku… Wszędzie głośno, wszędzie hałas. Jak usłyszeć własne myśli? Macie jakiś sposób na to, by się wyciszyć? A może wolimy ten hałas, bo skutecznie zagłusza jakiś wewnętrzny głos, którego nie chcemy słyszeć? Lubię zaglądać do kaplicy adoracji. Jest tam tak cicho…
EM
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!