TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 05 Sierpnia 2025, 03:42
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Rysio, Róża i Tusia mówią o planowaniu

Rysio, Róża i Tusia mówią o planowaniu

Dlaczego wszystko, co dobre tak szybko się kończy? Wrzesień już stoi za drzwiami i tylko czeka, żeby wejść i przynieść to, o czym Róża i Rysio aż nie chcą myśleć. A jednak myślą coraz częściej. Tak, tak, zaczyna się szkoła. Cieszą się, że wrócą do koleżanek i kolegów, że każdego dnia będzie działo się coś ciekawego, zwłaszcza na przerwach. Niestety, żeby wyjść na przerwę, trzeba przetrwać lekcję, a to nie zawsze taka prosta sprawa. Żadnego problemu z wrześniem nie ma za to Tusia. Przecież od przeszło dwóch tygodni nie mówi o niczym  innym. I pęka z dumy, bo idzie do „zerówki”. Ma swój zeszyt w kratkę, w którym zapisuje nie tylko litery, ale nawet proste wyrazy. Pisze z pamięci, albo prosi, by coś jej podyktować. 

- DOM, LODY, WOREK, BALON… - mówi mama i przypomina sobie, jak Róża i Rysio prosili ją o to samo.

- O rany, Tusia! - skrzywiła się Róża. - Ty już normalnie uczyć się chcesz, a wakacje jeszcze trwają!

- No właśnie! - zawtórował jej Rysio. - Ja bym wolał, żebyśmy mogli jakoś fajnie spędzić te ostatnie dni.

- A co masz na myśli? - zapytał pan Mariusz.

- No jakiś wspólny wyjazd, razem, na kilka dni – powiedział Rysio tak szybko, że aż zabrakło mu tchu.

Dzieci spojrzały błagalnie na rodziców. Właściwie czemu nie? Do szkoły wszystko już kupione, remontów żadnych nikt nie będzie robił. Nic tylko spakować się i… jechać. Ano tak… Taki wyjazd, nawet krótki kosztuje i nie wiadomo, czy rodzice się zgodzą. 

- I co? - zapytała Róża. - Moglibyśmy?

Rodzice spojrzeli na siebie znacząco. 

- Nie mówimy „tak”, nie mówimy „nie” - odpowiedział tata, ale z jego wyrazu twarzy dzieci wyczytały zapowiedź niespodzianki, a przynajmniej nadzieję, że może coś ciekawego jeszcze się wydarzy.

Następnego dnia pani Paulina zadzwoniła do swojego brata, a po południu Róża, Rysio i Tusia piszczeli tak głośno, że słychać ich było chyba na całym osiedlu. 

- No to już wiecie – śmiał się tata. - Nie damy rady wyjechać na kilka dni, ale razem z ciocią i wujkiem i oczywiście waszymi kuzynami jedziemy do zoo.

- Super! - ucieszył się Rysio, a jego siostry pokiwały głowami.

- Wiktor i Filip też tak piszczeli – pani Paulina złapała się za głowę. - Mam tylko nadzieję, że z wami wszystkimi w zoo nie poczujemy się jak w cyrku.

- W cyrku na kółkach – poprawiła mamę Tusia. - No co? - Ty tak mówisz, mamo.

Pani Paulina przytaknęła i zaśmiała się w głos. Pan Mariusz też. Rzeczywiście, to co nieraz wyprawiają ich dzieci przypomina istny cyrk na kółkach. Tym razem jednak wyprawa do zoo okazała się strzałem w dziesiątkę. Dzieci były zachwycone. Dorośli również. 

- Cieszę się, że tak spontanicznie udało nam się zgrać z Pawłem i Agą. Pewnie chłopcy też marudzili, że wakacje kończą się zbyt szybko.

- A co jeśli dzieci zapatrzyły się na leniwce? - zażartował pan Mariusz. - Szkoła za kilka dni. Aż trudno uwierzyć.

Wiele spraw trzeba wcześniej zaplanować, ułożyć sobie w głowie, „przetrawić”. Na przykład powrót do szkoły. W kolejnych latach nauki to już jakoś łatwiej, ale pierwszoklasiści to dopiero mają zagwostkę. Jak to będzie? Tu chyba nie ma miejsca na spontaniczność, no chyba, że taki siedmiolatek w sklepie wskaże na tornister i powie, że ten i żaden inny. Ale domyślacie się, co mam na myśli. Są takie wydarzenia czy okazje, do których trzeba się przygotować i nie można odkładać czegoś na ostatnią chwilę, albo działać spontanicznie. Bo spontanicznie to często pochopnie, albo niemądrze, albo nieodpowiedzialnie. Czasem można jednak zrobić coś nie planując tego wcześniej, dać się porwać chwili. I czasem z takich chwil są utkane nasze najpiękniejsze wspomnienia. 

E.M

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!