Rozmowa z wrogiem
Holofernes postawił Judycie jedno pytanie. Dotyczyło powodu jej ucieczki. Wprawdzie donieśli mu o nim strażnicy i sam się domyślał, że przybyłej kobiecie chodziło o ocalenie życia, ale poza uzyskaniem pewności bardzo intrygowało go to, co skłoniło ją ku takiej decyzji. Spodziewał się również, że odpowiedź jaką uzyska dostarczy mu informacji o nastrojach obrońców i sytuacji, jaka panuje w oblężonej Betuli.
Zadane pytanie pozwoliło Judycie przystąpić do realizacji podjętego planu. Jej orężem w walce z potężnym przeciwnikiem był podstęp. W grę wchodziło życie jej rodaków, a także ocalenie tego, co było dla nich najświętsze. Wróg postanowił bowiem nie tylko uczynić z nich swych niewolników, ale też pozbawić ich wiary. Ponadto pewnie w chwili przełamania oporu i zwycięstwa wielu z nich za obronę prawa do wolności i życia według zasad wyznawanej wiary zostałoby zamordowanych. Judyta była również przekonana, że napastnik nie ma prawa do prawdy. Postanowiła zatem sprowadzić go na kręte i błędne ścieżki prowadzące ku przegranej i unicestwieniu. Zdecydowała, by wszystko rozegrać na gruncie pychy Hololofenesa. Ta stanie się fundamentem jego klęski. Dlatego nawet gdy powie mu prawdę o niektórych wydarzeniach, to zarozumiałość wodza sprawi, iż on pojmie je odwrotnie i tak słowa staną się wrotami wprowadzającymi go na ścieżkę upadku.
Drugie znaczenie słów
Na samym początku Judyta nazwała się niewolnicą Holofernesa. Utwierdziła go w przekonaniu, iż przyszła na jego służbę. Może też chciała rozbudzić w nim niecne pragnienia i nadzieje oraz płomienie pożądania, które jak błędne ogniki potrafią sprowadzać ludzi na bagna upadku i klęski. Potem prosiła go, by pozwolił jej mówić. Zapewniała o swej prawdomówności. I takie były jej pierwsze słowa, gdyż stwierdziła, iż jeśli zostanie wysłuchana to Bóg doprowadzi do końca dzieło, jakie zamierzył wobec Holofernesa. Wiedziała, że próżność pogańskiego wodza wypaczy w jego uszach znaczenie jej słów. Będzie przekonany, że owe dzieło to zwycięstwo i triumf jego planów. Tymczasem Judyta mówiła o jego klęsce i upadku, gdyż jeśli posłucha tego co będzie dalej mówić, to Bóg przez jej ręce zniszczy swego wroga.
Tę prawdę zapowiadała, choć wróg był na nią głuchy. I nie zamierzała go z tego błędu wyprowadzać. Wręcz przeciwnie, postanowiła go w nim utwierdzić. Kolejne słowa miały podsycić pustą dumę Holofernesa. Stąd zaczęła mówić o nim jako o wielkim wodzu, który w imieniu potężnego Nabuchodonozora, władcy całej ziemi sprowadza ludzi na prawe drogi oraz czyni ich sługami pogańskiego króla. Następnie wychwalała go jako niezwykłego wodza. Z każdym jej słowem Holofernes czuł się coraz większym i ważniejszym. Judyta mówiła mu bowiem to, co sam chciał w sobie widzieć. Dlatego był bezkrytyczny wobec jej mowy. Tym samym zmyliła czujność przeciwnika. On popełnił pierwszy błąd. Znalazł się w sytuacji wojownika, który ustawiając się na placu bitwy odsłania swą najsłabszą stronę.
Rzekome odstępstwo
Widząc to Judyta kontynuowała swą mowę i przeszła do następnej sprawy. Pamiętała o Achiorze i jego mowie na naradzie dowódców wrogich wojsk. Wiedziała w jaki sposób obszedł się z nim Holofernes i jego słudzy. Tę sprawę postanowiła użyć jako ostrza swego podstępu. Zaczęła od faktów. Wspomniała, iż obrońcy miasta dobrze wiedzą o tym, co Achior wyjawił wrogom. Potwierdziła również jego słowa. Co więcej, poradziła, by pogański wódz ich nie lekceważył. Poświadczyła prawdomówność Achiora. Z jednej strony jej słowa były przestrogą. Mówiła bowiem, iż Bóg nie ukarze nigdy Hebrajczyków, jeśli będą mu wierni. Będzie bronił ich życia i żadną siłą nie pokona Jego ludu. Ale te słowa stanowiły jednocześnie pułapkę, jaką postanowiła zastawić na Holofernesa.
Ukazała mu w swej mowie nie tylko to, iż Bóg broni swego narodu, jeśli ten jest Mu wierny, ale podkreśliła że pozostawi go, jeśli ów lud od Niego odchodzi. Zaraz potem wspomniała o rzekomym odstępstwie, jakie miałoby mieć miejsce w Betuli. Chciała wzbudzić w Holofernesie przekonanie, iż Żydzi nie mają już żadnej nadziei na zwycięstwo i zwątpili nawet w pomoc z niebios. Następnie nakreśliła obraz bezbronności i zdesperowania tych ludzi. Mówiła o wielkim głodzie i pragnieniu, braku wody i pożywienia. To wszystko miało doprowadzić do sytuacji, w której zdecydowano się na zabijane wszelkich zwierząt mogących służyć za pokarm. Nawet takich, których spożywanie było zakazane przez Prawo. Powiedziała też, iż postanowiono jeść i to, co było przeznaczone na ofiary z plonów dla kapłanów pełniących posługę w świątyni w Jerozolimie. Tak by zaspokoić głód i ratować życie przekroczono wszelkie prawa i przykazania. Do tego opisu dodała informację, iż wysłano posłów do Jerozolimy, gdyż jej mieszkańcy postępowali podobnie. Swą opowieścią chciała wzbudzić w przeciwniku przekonanie, iż wszystkich Hebrajczyków opanował grzech. Sugerowała konsekwencje takiej postawy: w świetle tego w co wierzą są skazani na klęskę. Im jest może już wszystko jedno. Nie liczą na Boga i nie liczą się z Nim. Natomiast Judyta zdając sobie sprawę z nadchodzącej zagłady postanowiła uciec, by ratować siebie i uniknąć niecnego losu swych współmieszkańców. Uciekła i przybyła do Holofernesa, by wraz z nim dokonać niezwykłych czynów, dla których Bóg przysłał ją przed oblicze pogańskiego władcy.
Jako prorokini
Tak Judyta roztoczyła przed nim wizję łatwego zwycięstwa, choć w rzeczywistości w zakończeniu swej mowy zapowiadała jego klęskę i zagładę. Niezależnie od tego, czy wierzył w jej słowa o Bogu zdawała sobie sprawę, że był przekonany o beznadziejnym stanie ducha obrońców Betuli oraz całej Judei. Postanowiła go w tym przekonaniu jeszcze bardziej utwierdzić. Wspomniała o swej pobożności i szczególnym związku z Bogiem. Starała się, by Holofernes widział w niej prorokinię, jedną z wielu, jakie spotykał w swoim kraju. Następnie zaproponowała, iż za dnia będzie przy nim, natomiast w nocy będzie wychodzić na modlitwę do wąwozu. Będzie oczekiwać chwili, w której Bóg oznajmi jej o dopełnieniu się grzechu jej rodaków. Wtedy wieść tę przekaże Holofernesowi. On zaś wraz ze zbrojnymi ludźmi rozgromi obrońców Betuli. Judyta zaś poprowadzi go ku Jerozolimie, by zdobył to miasto i przejął nad nim władzę. ■
Tekst i zdjęcie ks. Krzysztof P. Kowalik
Książka: Śladami Jezusa - wędrówki po Ziemi Świętej
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!