TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 24 Sierpnia 2025, 20:05
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Rozmowa braci

Rozmowa braci

jozef

Potęga władzy przygniatała braci Józefa, tak jak dziś zdaje się czynić to kamienny sfinks?

Słudzy Józefa przystąpili do przeszukiwania rzeczy jego braci. Ich przełożony wiedział, że to tylko formalność. Sprawa przecież była przesądzona. Jednego tylko nie był w stanie zrozumieć. Co chciał osiągnąć jego pan oskarżając tych koczowników przybyłych z kraju Kanaanu o kradzież. Przecież w swym pałacu mógł jednym słowem uczynić ich niewolnikami.

Nie rozumiał niczego, nie mniej wykonywał dokładnie polecenie swego pana. Jego realizację poprowadził tak, by udramatyzować całą sprawę. Był ciekaw min tych dziesięciu, gdy zobaczą jej finał. Worki ze zbożem przeszukiwano kolejno. Na ostatek odłożono worek najmniejszego. Wraz z kolejnym przeglądanym workiem widział, jak w oczach koczowników rośnie pewność własnej niewinności. Uważali się za wygranych. I nagle padli jak podcięci. W ostatnim worku w promieniach słońca zaiskrzył puchar Józefa. Był to worek najmłodszego - Beniamina, chłopca, o którego był tak zatroskany ich ojciec. Nie mogli zrozumieć tego, co się stało. Z bólu i wstydu rozdarli swe szaty. Nie dowierzali własnym oczom. Wszystko wydawało się okrutnym i koszmarnym snem. Jak Beniamin mógł tak postąpić. Teraz miał stać się niewolnikiem egipskiego dworzanina. Z jego sługą nie było żadnej dyskusji. Sprawa została przesądzona.

Braterska solidarność
Choć mogli odejść wolnymi nie pozostawili swego brata samego. Wyruszyli razem z nim w drogę powrotną do miasta. Chcieli być świadkami dalszych wydarzeń. Mieli nadzieję, że jeszcze coś się odmieni, zawróci bieg wydarzeń i będą mogli wszyscy razem wrócić do swego ojca. Jednak odgłos każdego kroku brzmiał jak słowa wyroku. Czy ta powrotna droga przez ziemię egipską obudziła w nich wspomnienia? Przypomniała chwilę, kiedy sprzedali w niewolę Józefa? Czy w wyobraźni odtworzyła im jego cierpienie? Tego nie wiemy. Jedno jest pewne. Tym razem nie byli obojętni na los swego brata, nie byli bezwzględni wobec bólu ojca. W ich sercu brzmiała nuta braterskiej miłości i solidarności. I gdzieś tkwiła nadzieja, która choć niczym nieuzasadniona, dawała siłę do tej trudnej i bolesnej drogi.
Gdy doszli do domu Józefa zastali go w jego wnętrzu. Nie mówili nic. Padli na ziemię jak ostatni nędzarze. Zmieszali się z prochem ziemi licząc na łaskę jej gospodarza. Józef patrząc na leżących braci przypomniał sobie swe dawne sny. Kłaniające się  gwiazdy, pochylone snopy. Czyżby teraz spełniało się wypowiedziane nad nim proroctwo? A więc jest w tym wszystkim coś więcej niż jedynie rozwiązanie braterskich porachunków, wyrównanie zadanych ran. Powoli zaczynała odsłaniać się przed nim tajemnica jego losu, tajemnica nakreślonego w młodości przez Boga. Miał dokonać wielkiego dzieła wobec swego rodu. Ale tym wspomnieniom wizji nie towarzyszyła już ambicja i pycha młodzieńca. Doświadczenie życia oduczyło go jej skutecznie. Dorósł do troski i odpowiedzialności za innych. Dojrzał do podjęcia wyznaczonego mu zadania. Teraz jeszcze chciał poznać to, co jest w sercu jego braci. Widział, że nie pozostawili najmłodszego samego na łaskę losu. Ale to jeszcze nie wszystko. Znów znajdował się razem ze swymi braćmi, tak jak wtedy na pastwisku, przy studni. Jednak dziś role się odwróciły. Inicjatywa leżała po jego stronie.

Pokusa łatwej wolności
Myśl o snach nasunęła mu kierunek rozmowy. Wyraził swe oburzenie, iż dopuścili się tak haniebnego czynu jakim było okradzenie swego dobroczyńcy. Co więcej chcieli go oszukać, a przecież jemu dany jest dar jasnowidzenia, on potrafi przewidywać przebieg nadchodzących wydarzeń. W odpowiedzi na te słowa przemówił Juda. Nie szukał wykrętów, nie próbował tłumaczyć sprawy. Uznał, iż zawinili. Widać Bóg zdecydował wydać ich za zło, którego się dopuścili. Teraz gotowi byli wszyscy oddać się w niewolę Józefa.
Te słowa, choć odnosiły się do kradzieży pucharu, która przecież nie miała miejsca, zawierały w sobie prawdę, ale prawdę nieco inną od sprawy o jakiej mówił Juda. Tak, Bóg znalazł ich winnymi, ale nie kradzieży, lecz nienawiści wobec swego brata. Ona cieniem kładła się na ich los. To z jej powodu doświadczali obecnie upokorzenia. Powoli dojrzewali do uznania i wyznania swego grzechu. Zanim jednak to nastąpiło Józef chciał poznać to, co jest w głębi ich serca. Chciał wiedzieć, czy wszystko co zobaczył i usłyszał to tylko gra pozorów, słowa, które mają załagodzić sytuację, czy też jest za tym coś więcej. By się przekonać wydał trudny i kuszący werdykt. Beniamin miał pozostać. Bracia mogą odejść wolno. Chciał wiedzieć co zrobią teraz. Dlatego roztoczył przed nimi pokusę łatwej wolności. Wolności nabytej za cenę niewoli najmłodszego. Czy jeszcze raz wydadzą w niewolę swego brata?

Prośba Judy
Wobec postanowienia Józefa Juda poprosił go, a wręcz błagał, by posłuchał jego słowa. Czynił to oddając się całkowicie władzy Józefa. Swą opowieść rozpoczął od przypomnienia ich ostatniego pobytu w Egipcie. Wtedy Józef pytał ich o ojca oraz o całą rodzinę. Juda szczerze opowiedział mu wtedy historię o starym ojcu, utraconym bracie i najmłodszym bracie zrodzonym z tej samej matki co ten zaginiony. Przecież wtedy Józef nakazał im go sprowadzić. Ich ojciec nie chciał go wypuścić z domu. Bał się że go bezpowrotnie utraci. I chyba Beniamin pozostałby w domu, nie narażali by swego najmłodszego brata gdyby nie głód, który zmusił ich do ponownego pojawienia się na dworze faraona. Nie przewidywali nieszczęścia. Teraz jeśli wrócą bez Beniamina ich ojciec tego nie przeżyje. Ponowna strata ukochanego dziecka wypełni jego serce goryczą bólu i zabije go. Do tego nie mogą dopuścić. Dalej Juda błagał, aby to on wziął na siebie odpowiedzialność za Beniamina. Bez niego jego powrót do domu ojca i tak nie ma sensu. Dlatego zaproponował wymianę. Oto on jest gotów pozostać na dworze Józefa jako niewolnik, wziąć na siebie całą winę czynu jaki popełnił Beniamin, byleby chłopiec mógł wolnym wrócić do swego starego ojca.
Te słowa poruszyły Józefa. Sprawy przybrały taki obrót, który budził w nim pewność. Bracia zmienili się. Już nie są tymi samymi ludźmi niosącymi w swym wnętrzu egoizm i zawiść, zdolnymi zabić dla sukcesu. Stali się za siebie odpowiedzialni, gotowi bronić najsłabszego. Miał tego wyraźny dowód. Widział i słyszał przed sobą Judę - brata gotowego ofiarować swe życie dla ratowania najmłodszego syna Jakuba, a tym samym jego najbliższego brata, syna zrodzonego z tej samej matki. Jego serce przepełniło wzruszenie. Nie chciał go okazywać wobec swej egipskiej służby. Nakazał jej wyjść. Pragnął być sam na sam ze swymi braćmi. Chciał wyjawić im całą prawdę.

Tekst i foto ks. Krzysztof P. Kowalik

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!