Rok Miłosierdzia - Dzieciństwo siostry Faustyny (7)
Helenka odkrywa swoją misję
Jak już sobie powiedzieliśmy ostatnio, tatuś Helenki, pan Kowalski, często czytał na głos swej rodzinie opowieści o różnych świętych. Helenka szalenie lubiła te lektury, a już szczególnie te, które mówiły o tym, jak święci pielgrzymowali do niezwykłych miejsc, w których Bóg udzielał wiernym specjalnych łask.
Dziewczynka słuchając o owych świętych pielgrzymach zaczęła marzyć o tym, by samemu zacząć pielgrzymować. Ba! Zaczęła pragnąć, by z pielgrzymowania uczynić sens swojego życia. Nie wiedziała tylko, jak właściwie miałaby to zrobić. Pewnego razu przyszło jej do głowy, by zapytać księdza w czasie spowiedzi, jak i co należałoby uczynić, by takim pielgrzymem zostać. Zapytała raz, ale ksiądz nieco zakłopotany, powiedział Helence, by żałowała za grzechy i odprawiła pokutę. Kiedy zapytała go po raz drugi, zmienił temat i wrócił na chwilę do udzielonej jej wcześniej nauki. Ale dziewczynka nie zrażała się tym. Ilekroć szła do spowiedzi, tylekroć pytała o to samo: „jak zostać pielgrzymem, proszę księdza?”. W końcu ksiądz poddał się. „Dziecko, ty nie możesz być pielgrzymem!” - westchnął głośno. Ale gdy zobaczył, jaki smutek jego słowa sprowadziły na sympatyczną buźkę Helenki dodał: „Ty możesz najwyżej iść do zakonu.” Dziewczynka otworzyła szeroko oczy. Choć taka myśl nigdy wcześniej nie przyszła jej do głowy, teraz, nieoczekiwanie wydała się jej bardzo dobrym pomysłem. Ksiądz proboszcz, bo był to sam proboszcz, wyszedł z konfesjonału i odprowadził Helenkę do domu. A zrobił to dlatego, że od razu postanowił porozmawiać z jej rodzicami. „Wygląda na to, że Helenka ma powołanie do zakonu” - powiedział do pana Kowalskiego. - „Nie można więc w realizacji tego powołania jej przeszkadzać.” Rodzice Helenki strapili się na te słowa. Nie dlatego, że nie chcieli, by ich córka była zakonnicą, ale dlatego, żeby mogła w ogóle być przyjęta do klasztoru, musiała mieć posag. A oni byli biedni i nie mogli jej takiego posagu zapewnić. „A gdybym poszła do pracy, jako służąca i zarobiła na ten posag?” - spytała nagle głośno dziewczynka. „To nie jest zły pomysł” - odparł proboszcz. - „Musiałabyś mieć jednak zgodę rodziców na tę pracę.” Pan Kowalski zgodził się na propozycję Helenki od razu, a ona z radości zaczęła skakać wysoko w górę. Taki był początek wielkiej misji miłosierdzia, naszej przyszłej wielkiej świętej, którą świat zna jako siostrę Faustynę.
Aleksandra Polewska
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!