Próba wiary
Wieści o poselstwie asyryjskim napełniły serce Ezechiasza niepokojem. Znał miarę swych sił. Doskonale zdawał też sobie sprawę z potęgi Asyrii. Dlatego postanowił szukać pomocy u Boga.
Ezechiasz zaczął od pokuty. Na znak żałoby rozdarł swe szaty. Następnie założył wór pokutnika. Tak odziany udał się do świątyni. Wyprawił również poselstwo do proroka Izajasza. Prosił, by on zwrócił się do Boga z prośbą o ratunek. On sam nie widział wyjścia z sytuacji. Bardzo bolały go słowa jakimi asyryjski urzędnik lżył Boga. Czy miały pozostać bez kary?
Ufność w moc modlitwy proroka
Ezechiasz miał też w pamięci dramat pokoleń Izraela zamieszkujących jeszcze do niedawna ziemie położone za północną granicą Judy. Zostały one wyrwane ze swej ziemi i uprowadzone. Ich dalszy los stał się wielką niewiadomą. Z ludu Boga pozostali tylko ci Hebrajczycy, którzy zamieszkiwali Królestwo Judzkie. Dołączyła do niech jedynie niewielka garstka uciekinierów z północy. Z potężnego królestwa Dawida i tego, co przekazał on swemu synowi Salomonowi, pozostała nieznaczna reszta.
Ezechiasz prosił proroka, by ten wzniósł za nią modlitwę do Boga. Sam czuł się niegodny, by to czynić. Żywił nadzieję, że błaganie tego, którego Bóg powołał na swego sługę będzie skuteczne i przyniesie jego ludowi ratunek. Może tak rozpocznie się czas odnowy i odrodzenia. Może z ocalonej reszty Bóg wyprowadzi potężny lud, tak jak niegdyś wywiódł Izraela z łona Abrahama. Jednak by tak się stało, wspomniana reszta musi przetrwać. Jeśli jej zabraknie to jak spełnią się obietnice dane Ojcom?
Ufał w moc modlitwy proroka. Sam też błagał Wszechmogącego. Był jednak świadom grzechów swych przodków zasiadających na tronie Judy. Niósł w swym sercu ich ciężar. Próbował naprawić ich błędy i pokutował za nie. Prosząc proroka o modlitwę budził w swym sercu nadzieję na moc jego słowa. Jednocześnie wspominał na obietnicę daną niegdyś Dawidowi przez proroka Natana. Zapowiadała ona królowi potomka, który przyniesie zbawienie. Ta obietnica gwarantowała, iż dynastia dawidowa nie upadnie, że Bóg nie cofnie danego słowa nawet wtedy, gdy następcy Dawida będą błądzić i grzeszyć. Wtedy dotknie ich utrapieniami, ale nie zmieni swego zdania i nie pozbawi swej łaski.
Ezechiasz rozważając w swym sercu słowa proroctwa Natana jednego był pewien: obietnica nie wypełniła się wraz z jego narodzeniem. Ciągle zatem była przedmiotem tęsknoty i oczekiwania. Zatem jeśli czas jego dni nie jest czasem zapowiedzianej chwały, to jest on czasem pokuty. Postanowił ją podjąć, podejmując bolesne doświadczenia przychodzące z ręki Boga. Prosił jednak Boga przez proroka, by pomny na swe obietnice przyszedł na ratunek swemu ludowi.
Wiara fundamentem obrony
Ezechiasz otrzymał szybko odpowiedź proroka. Nie traktował jej jedynie jako ludzką pociechę czy radę. Wierzył, że przez tego człowieka przemawia Bóg. Prorok zaś w imieniu Boga wzywał go do odwagi. Przypominał, że posłowie, którzy przyszli przemawiać pod mury Jerozolimy są tylko sługami pogańskiego króla. Ten zaś, jak i inni ludzie wraz z całym światem jest w ręku Boga. A jedynie Bóg kieruje biegiem wydarzeń składających się na ludzkie życie. Tę prawdę przypominała królowi zapowiedź odwrotu Asyryjczyków dana przez Boga. Mówił On, iż atakujący go król usłyszy wieści, które sprawią, iż będzie zmuszony wrócić do swego kraju. Tam spotka go śmierć.
Usłyszane słowa pokrzepiły królewskie serce. Jednak wydarzenia, które po nich nastąpiły zdawały się przeczyć orędziu Izajasza. Wprawdzie Sennacheryb zaniechał oblężenia twierdzy w Lakisz, ale skierował swe siły przeciwko Libnie. Choć usłyszał wieści o wyruszających przeciw niemu wojskach zgromadzonych przez króla Kusz, to przeraziło go i raczej zmobilizowały do wysłania po raz kolejny posłów wzywających do poddania Jerozolimy.
Ich słowa, choć może nieco rozważniejsze, podważały orędzie Izajasza. Nazywali obietnice Boga Izraela zwodniczymi. Trudno powiedzieć, czy były im one znane (przecież mogli mieć w otoczeniu króla swych szpiegów), czy też jedynie chcieli dla zasady podważyć ufność, jaką obrońcy miasta pokładali w Bogu.
Niewątpliwie zdawali sobie sprawę, że wiara była fundamentem, na którym opierała się cała obrona. Gdyby udało się ją zniszczyć, miasto stało by się łatwym łupem. Jednocześnie nie zaniechali przypomnienia o zwycięstwach asyryjskich. Wymieniali pokonanych władców. Tak chcieli osłabić ducha bojowego Ezechiasza, jak i jego żołnierzy. Podkreślali, że królestwo Judy w niczym nie przewyższa pokonanych krain. Wmawiali Judejczykom, że wola władcy asyryjskiego jest niepodważalna. Skoro on przeznaczył ten kraj na zniszczenie, to z pewnością nikt nie zdoła się temu oprzeć. Ich słowa były naznaczone pychą i butą. Zrodziła się ona z dotychczasowych sukcesów. Zapomnieli tylko o tym, że pokonane narody były krajami pogańskimi. Bóstwa, w które tam wierzono, nie potrafiły w niczym pomóc, gdyż były nicością. Tak samo zresztą jak bóstwa asyryjskie. Nie wiedzieli też dlaczego pokonali królestwo Izraela.
Wprawdzie jego mieszkańcy odwoływali się do Boga Hebrajczyków, ale wcześniej swymi czynami zdradzali Go. Ulegali bałwochwalstwu i łamali Boże przykazania. Tu armia asyryjska stała sie narzędziem kary w ręku Boga. Odniesione nad Izraelem zwycięstwo nie było wynikiem słabości Boga czy tego, iż zwodził On pokładających w Nim ufność ludzi. Wręcz przeciwnie. Było to wydarzenie zapowiedziane przez proroków, czyli wynikające z woli Boga. Ale z tego pyszni Asyryjczycy nie zdawali sobie sprawy.
Odpowiedź przez Izajasza
Ezechiasz słowa posłów otrzymał na piśmie. Gdy je przeczytał zabrał ze sobą list i poszedł do świątyni. Tam wzniósł do Boga kolejną modlitwę. Nie przestraszył się, ani nie zwątpił w moc Boga. W obliczu zagrożenia wyznał swoją wiarę. Prosił Boga o wybawienie, bo był przekonany, że tylko On ma moc to uczynić. Jego modlitwa nie pozostała bez echa.
Pierwszą odpowiedzią były słowa proroka Izajasza skierowane do króla. Mówił jak gdyby to on słuchał królewskich modłów. Ale nie były to jego słowa. On był posłany przez Boga i odpowiadał w imieniu Wszechmogącego na błaganie Ezechiasza. Ponowił wyrok Boga wydany na dumnego Asyryjczyka. Mówił o jego klęsce. Bóg pozwolił mu na dotychczasowe zwycięstwa, gdyż takie były jego plany. Jednak Asyryjczyk przypisał sobie całą siłę i zaczął wywyższać się ponad swego Stwórcę. Dlatego pozna iluzoryczność swej potęgi, w chwili gdy Bóg Izraela ześle na niego klęskę.
Tekst i zdjęcie ks. Krzysztof P. Kowalik
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!