Powrót do Judei
Mimo sukcesów Judy jego przeciwnik, pogański wódz Tymoteusz nie dał za wygraną. Otrząsnąwszy się z odniesionych klęsk postanowił podjąć walkę. W tym celu zgromadził nowe zastępy wojsk. Jako obozowisko dla swych sił wybrał Rafon.
Tam przygotowywał się do planowanej walki.
Obecność pogańskich żołnierzy została zauważona przez Żydów. Jednak Juda zanim podjął jakiekolwiek działanie wysłał zwiadowców. Uznał, że przed walką należy oszacować i ocenić siły przeciwnika. Przyniesione wiadomości nie były zbyt optymistyczne. Posłani na zwiad ludzie oznajmili o zebranych potężnych siłach. Ich wiadomość urastała wręcz do symbolicznej: mówili o żołnierzach ze wszystkich narodów wrogich Izraelitom. Tym samym wydawało się, że zło sprzęgło wszystkie swe siły, by zniszczyć dzieło Boga, bo czym innym niż nie nim był lud Boży idący drogą wiary? Tą drogą rozpoczętą przez patriarchę Abrahama. Przecież Hebrajczycy, którzy mieszkali na ziemi Gileadu, byli również potomkami Jakuba. Należeli do tych pokoleń, które choć osiedlone za Jordanem, miały wspólne dziedzictwo z Izraelem. One, choć wcześniej otrzymały działy swej ziemi, solidarnie walczyły wraz z innymi pokoleniami o zdobycie Kanaanu. Były wierne przymierzu zawartemu miedzy pokoleniami. Tym samym miały teraz pełne prawo do pomocy ze strony swych braci.
Świątynia w płomieniach
Biorąc pod uwagę wiadomości zdobyte przez zwiadowców Juda zdecydował ruszyć naprzeciw wojskom Tymoteusza. Obie strony rozdzielał potok. Na jednym jego brzegu stali poganie pragnący podbić ziemię daną Hebrajczykom przez Boga, a na drugim jej obrońcy. W takim obrazie brzmiało echo przejścia przez przodków Judejczyków wody morza w dniu wyzwolenia z Egiptu oraz przekroczenia przez nich Jordanu przed podbojem Ziemi Obiecanej. Nie mniej pewnie i teraz, tak jak w dawnych dniach, w sercach wielu z nich mnożyły się pytania: czy zostaną ocaleni, czy Bóg okaże swą moc, czy ich wiara nie jest próżna? Wiele serc mógł wypełniać niepokój i obawa.
Natomiast w obozie pogan Tymoteusz chłodno kalkulował możliwości przebiegu wydarzeń. Jako pierwszy wariant zakładał podjęcie przez Judę przeprawy. To świadczyłoby o odwadze Hebrajczyków, a ta stanowiłaby znaczny atut w walce. Gdyby tak się stało mieliby szansę pokonać wojska Tymoteusza. Inaczej natomiast sprawy się potoczą, jeśli maszerujący żołnierze zatrzymają się na drugim brzegu. Zwlekanie z walką świadczyłoby o ich obawach. Wtedy miałby czas i szansę na przeprawę oraz na zaatakowanie swych wrogów. To dałoby mu sukces.
Okazało się, że podobną strategię układał w swych myślach Juda. Dlatego nakazał pisarzom oznajmić wszystkim, iż nikomu nie wolno pozostać w obozie. Wszyscy, jak jeden mąż mają ruszyć na drugi brzeg i zaatakować. Jego rozkaz nie był tylko słowem, gdyż jako dowódca pierwszy ruszył do walki, porywając do boju swych żołnierzy. To, zgodnie z przewidywaniami przeciwnika, dało im przewagę i doprowadziło do wygranej. Zmietli siły wroga. Najeźdźcom nie pomogła nawet ucieczka do Karnain, gdzie próbowali się ukryć na dziedzińcu tamtejszej świątyni. Zamiast ocalenia w jej płomieniach znaleźli śmierć.
Odrzucono pokój
Po odniesionych sukcesach Juda zgromadził wszystkich Hebrajczyków zamieszkujących w Gileadzie. Zaproponował im, by zabrali swych bliskich oraz dobytek i udali się do Judy. Bowiem gdy pozostaną tu, to on nie jest w stanie zagwarantować im bezpieczeństwa. Może jeden raz, czy drugi atakować ich przeciwników i wrogów, tak jak teraz. To prawda. Ale czy zawsze będzie w stanie to uczynić? Lepiej i pewniej będzie zamieszkać razem w ziemi Judy, niż narażać swe życie pośród obcych. Jego słowa znalazły pozytywny odzew. Tak wspólne wyruszono w drogę powrotną. Ów powrót mógł zdawać się łatwym marszem. Jednak rzeczywistość przyniosła zupełnie inny scenariusz. Problemem stało się przejście nieopodal miasta Efron. Była to potężna i warowna twierdza, strzegąca drogi. I nie było możliwości jej ominięcia. Mieszkańcy tego miasta stanęli na drodze Hebrajczykom. Musieli się mocno ich przestraszyć. Uznali, że są dla nich zagrożeniem. Dlatego zabarykadowali bramy miasta. W razie ataku byli zdecydowani na obronę, o czym świadczyło wzmocnienie murów i bram kamieniami. Tym samy przejście przez drogę, na której znajdowało się to miasto, stało się niemożliwe.
Natomiast Juda nie planował walk z mieszkańcami Efron. Podbój miasta nie był mu do niczego potrzebny. Stąd wysłał posłów, by podjąć pokojowe rozmowy. Gwarantował, że Hebrajczycy chcą jedynie przejść przez tereny podległe Efronitom, gdyż wracają do swej ojczyzny, Judei. Nie zamierzają im niczego zabierać, nie chcą nikogo krzywdzić. Jednak słowom tym nie dano wiary. Bramy Efron pozostały głucho zamknięte. Wobec odrzucenia pokojowej oferty Juda zdecydował się na walkę. Skoro nie chciano dobrowolnie dać przejścia zdecydował się, by je wywalczyć. Gdyby odszedł, to nie miałby szansy doprowadzić swych rodaków do ojczyzny. Kto bowiem gdzie indziej dałby mu przejście, na wieść o wycofaniu się spod Efron? Co więcej, taka decyzja zniszczyłaby morale jego żołnierzy i wywołałaby obawy wśród Hebrajczyków prowadzonych z Gileadu, którzy zaufali mu opuszczając swe domostwa. Mogliby myśleć, iż zabrał ich w drogę do nikąd.
Tym samym wydał nakaz, aby przystąpiono do natarcia. Nie wybrano jednego punktu ataku. Każdy z żołnierzy miał uderzyć na miejsce, przed którym stał. Tak rozpoczęto bitwę przeciw miastu. Trwała całą dobę. W walce nie ustawano ani na chwilę. Ostateczne zmaganie zakończyło się klęską Efron. Szczęk oręża nie ustał dopóki nie zginął ostatni z jego żołnierzy. Samo miasto stało się łupem Judejczyków. Po zwycięstwie poszli w dalszą drogę, a ruiny Efron stały się przestrogą przed wzgardą ofertą pokoju. Przecież gdyby nie ona wszystko mogłoby potoczyć się inaczej. Wystarczyło tylko dać Izraelitom możliwość przejścia. Tego jednak nie uczyniono.
Po raz kolejny, choć dramatycznie, spełniła się obietnica Boga dana Abrahamowi dotycząca jego potomków: będę błogosławił tym, którzy im błogosławić będą, zaś tym, którzy będą im złorzeczyli i ja będę złorzeczył. Bóg po raz kolejny okazał się wierny raz danemu słowu.
Tekst i zdjęcie ks. Krzysztof P. Kowalik
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!