Potrzeba tylko Jednego (Marta i Maria)
Dziś w cyklu katechez o pierwszeństwie miłości Boga pojawią się Marta i Maria, o których opowiadają Łukasz i Jan. Z bratem Łazarzem mieszkały w Betanii, ok. 2,5 kilometra na wschód od Jerozolimy. Byli dobrze sytuowani, a ich dom stanowił dla Jezusa miejsce odpoczynku. Jan tak przedstawia ich relację: „Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza” (J 11, 5).
Marta i Maria
Poznajemy siostry w czasie wizyty Jezusa w ich domu, opisanej przez Łukasza (10, 38-42). Marta (hebr. pani domu) uwijała się około rozmaitych posług, natomiast Maria „usiadłszy u nóg Pana, słuchała Jego słowa” (39). Wyraźnie zarysowana różnica w postawie obu sióstr pokazuje odmienność w ich spojrzeniu na siebie, a konkretnie: gdzie każda z nich szuka poczucia własnej wartości. Marta czerpie je z pozycji starszej i odpowiedzialnej siostry, której należy się uznanie i szacunek. Wynika to z pretensji wobec Jezusa, który – jak sądzi – ignoruje jej zaangażowanie: „Panie, czy Ci to obojętne, że siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu?” (40). Ta frustracja pokazuje, że Marta szuka własnej tożsamości w porównywaniu się z siostrą, na tle której wypada bardzo korzystnie. Tymczasem Maria znajduje źródło samoakceptacji w intymnej relacji z Chrystusem, który potwierdza taki wybór: „potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona” (42).
Maria i Marta
Potem spotykamy siostry w Ewangelii Jana, gdy choruje i umiera ich brat (11, 1-44). Choć posłały wiadomość: „Panie, oto choruje ten, którego kochasz” (3), On zjawił się w Betanii dopiero cztery dni po śmierci Łazarza. Spóźnienie Jezusa było okazją do rozmowy - najpierw z Martą, potem z Marią - które po kolei wyrażają cichy wyrzut: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł” (21; 32). Jednak efekt tych spotkań jest całkowicie różny! Dialog z Martą poszedł w kierunku teologicznej dysputy o zmartwychwstaniu i kończy się jej wyznaniem wiary, ale Jezus nie podejmuje żadnego działania. Wtedy Marta pokazuje, jak wiele nauczyła się od poprzedniego spotkania z Jezusem: „przywołała ukradkiem swoją siostrę, mówiąc: Nauczyciel jest i woła cię” (28). Nic nie wiemy, aby Pan wołał Marię i dlatego mamy prawo sądzić, że uruchomienie siostry było inicjatywą Marty, w której nie widać już zazdrości czy rywalizacji. Maria pobiegła na spotkanie Jezusa i jak zwykle „padła Mu do nóg” (32). Dopiero wtedy głęboko wzruszony Pan wskrzesił Łazarza.
Tylko Maria
Trzecie spotkanie w Betanii (J 12,1-10) miało miejsce „sześć dni przed Paschą” (1). Chrystus jest na uczcie, Marta tradycyjnie usługuje, natomiast Maria wykonuje wobec Jezusa gest odpowiadający jej zachowaniu w czasie pierwszego spotkania: „wzięła funt szlachetnego, drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi stopy, a włosami swymi je otarła” (3). Dar jest niesłychanie hojny: roczny zarobek robotnika! Umycie i namaszczenie stóp mężczyzny to czynność zarezerwowana dla jego żony, a użycie włosów do ich otarcia przekracza nawet głębokie relacje małżeńskie. Te znaki świadczą o czystej miłości, jaką Maria darzyła Jezusa. On wie, że cenny olejek Maria przechowała specjalnie dla Niego i zna jego znaczenie: to pociecha Ducha Świętego na czekającą Go mękę.
I my
Marta i Maria są w każdym z nas, ale Marty jest zdecydowanie więcej: szukamy poczucia własnej wartości w tym, co robimy lepiej od innych, a winą za rozczarowanie i samotność, jakich wtedy doświadczamy obarczamy Boga. Oskarżamy Go o obojętność i dyktujemy Mu, jak ma rozwiązać nasze problemy. Aby wzrastała w nas Maria musimy się uczyć (jak Marta) tego, że aby wiedzieć kim jestem i ile znaczę potrzebuję tylko Jednego – Jezusa. Intymna relacja z Nim jest najważniejszym czego mam szukać w życiu i najlepszą jego częścią. To w oczach Pana mogę odkryć tę tożsamość, której nie będę pozbawiony. Z mojego trwania u Jego stóp – nie z potu poświęcenia i zaangażowania – rodzi się szlachetna wdzięczność, która pachnie jak bezcenny olejek i nie zna granic poświęcenia i zaangażowania.
Ks. Robert Pisula
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!