TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 06 Września 2025, 01:19
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Podsumowania i plany

Podsumowania i plany
Nie ma innego wyjścia, trzeba jakoś podsumować miniony rok i pozwolę to sobie zrobić z absolutnie osobistego punktu widzenia. Co tu ukrywać, to był fantastyczny rok! Podobnie jak 2012. I ten poprzedni. I jeszcze poprzedni. Byłbym najgorszą świnią i niewdzięcznikiem, gdybym twierdził coś innego. No bo powiedzcie sami. Po pierwsze przeżyłem i ciągle tu jestem. Pan Bóg jeden wie, ile razy w tym minionym roku przebaczył mi i odpuścił wszystkie grzechy.
Za każdym razem, kiedy tylko o to poprosiłem. Mogłem znowu zacząć od nowa, czysty jak łza. Już to samo by wystarczyło, aby całą resztę pominąć milczeniem. Ale jest tego znacznie więcej. Karmić się mogłem Ciałem Pańskim dosłownie codziennie i budować siebie słowem Bożym. Czasem myślę o kolegach, którzy mi opowiadają o swoich wczasach all inclusive używając charakterystycznego sformułowania, że jedzenia było tyle, że nie szło przejeść. I ja, wyobraźcie sobie, cały rok miałem takie all inclusive od Pana Boga.
Żeby nie było, że tak górnolotnie jadę (choć to wcale nie jest górnolotnie, bo to moja codzienność, naprawdę chleb powszedni) to dodam jeszcze, że przez cały rok mnóstwo ludzi mówiło mi, że mnie kocha i wiem, że nie kłamią. Choćby moje bratanice, dziewczyny jak maliny ;-), ale nie tylko. Czułem się kochany, czuję się kochany, a jakieś śliwki w czekoladzie, czy inne domowe wyroby podrzucone, żebym zjadł jak w rodzinnym domu, są tylko drobniutkim przejawem. I wiem, że nie jest to wymiana barterowa, wiem, że nie ścigamy się, kto kogo kocha więcej. Każdy kocha tyle, ile może i ja wiem, że otrzymuję znacznie więcej niż daję. I co mogę powiedzieć o tym minionym roku? Mam się żalić? Absolutnie. Ale idźmy dalej. Po wielu latach spotkałem dawną przyjaciółkę, która była jedną z najpiękniejszych twarzy mojej młodości (piękna przyjaźń bez żadnych dwuznaczności, proszę powstrzymać wyobraźnię), a dzisiaj jest dobrą żoną, mamą i katoliczką jak się patrzy. I znowu jesteśmy w kontakcie! Co za rok!
A taka drobnostka, że Święty Józef mnie gdzieś do Meksyku zaciągnął? Jeśłi ktoś nie kocha podróży, mógłby być mocno wkurzony, ale ja? Krótko mówiąc: rok stulecia. Podobnie jak poprzedni.
No to może jeszcze kilka słów o planach na przyszły rok. Planuję absolutnie być szczęśliwy i przeżywać intensywnie wszystko, co Bóg postawi na mojej drodze. Mam zamiar nadal pełnymi garściami czerpać ze wspomnianego wyżej all inclusive i z pokorą przyjąć przypomnienia, że jestem słaby, omylny i grzeszny. I z góry wszystkich przepraszam, bo na bank nabroję i zasłużę na szturchnięcia.
Mam poważny zamiar być coraz bardziej jak dziecko, które nie kalkuluje, nie udaje, które ma wszystko w oczach, tak radość jak i ból, które nie przejmuje się kiedy się pobrudzi i które wie, że od Ojca ma wszystko za darmo. O, czas najwyższy, w tym roku stuknie mi 45 lat, a tato na przykład miał czas tylko do 50, żeby stać się jako dziecko i wejść gdzie trzeba.
Takie mam plany, idę ostro, co? Ale trzeba mierzyć wysoko, granicą jest Niebo. Kto chce, może się przyłączyć, wiecie, gdzie mnie znaleźć.  

ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!