Pielgrzymi nadziei
Dwóch Jakubów i jeden Krzysztof. Pan wybrał ich przed założeniem świata, ktoś wiedział to już od dziecka, ktoś musiał pokonać sceptycyzm otoczenia, ale wszystkich trzech Pan namaścił i posłał. Kim są neoprezbiterzy diecezji kaliskiej?
ks. Krzysztof Bogusławski
ur. 2 października 1999 r. w Gostyniu,
syn Marcina i Iwony,
parafia św. Michała Archanioła w Pogorzeli
Kiedy postanowiłeś zostać księdzem?
Ks. Krzysztof Bogusławski: Moje powołanie rodziło się razem ze mną, bo mam wrażenie, że chciałem być księdzem odkąd pamiętam. Nie przypominam sobie, żebym marzył o zostaniu kimś innym niż właśnie kapłanem. Momentami czułem się do tego niemal predestynowany – zwłaszcza, kiedy wzdychały nade mną pobożne, a wpływowe niewiasty z mojej parafii (które bardzo lubię, cenię, szanuję i pozdrawiam!). Nie byłem jednak z tego specjalnie zadowolony… „Kapłańska fama” zaczęła mi zwyczajnie przeszkadzać. Na kolejne „ohy” i „ahy” oraz „Krzysiu na pewno zostanie księdzem” zacząłem reagować jak uczulony...
Czasami zbyt szybki start okazuje się falstartem...
Właśnie, ale to się zmieniło po napisaniu matury. Przeżywałem wtedy mały kryzys. Czułem wtedy, że stoję na rozdrożu. I nie miałem zielonego pojęcia, w jaką stronę się udać... Jednak w momencie największych wątpliwości po prostu mnie olśniło. Przecież od zawsze chciałem wstąpić do seminarium i zostać księdzem! W tamtym czasie wikariuszem w mojej parafii był ks. Damian Janicki. Powiedziałem mu o mojej decyzji – był zaskoczony, bo dotąd dość stanowczo zaprzeczałem, gdy pojawiała się choćby wzmianka o kapłaństwie. Zadzwonił do mojego proboszcza – ks. Dariusza Bandosza i powiedział mu: „Mamy kleryka”. Proboszcz na to: „Kogo? Bogusławskiego?” – nie był więc aż tak zaskoczony…
Papież Franciszek, na którego pontyfikat przypadła cała twoja formacja seminaryjna, ustanowił rekordową liczbę nowych świętych i błogosławionych, więcej nawet niż św. Jan Paweł II. Masz jakiegoś szczególnego przyjaciela w Niebie?
Mam „słabość” do kilku świętych. Zwłaszcza do Krzysztofa, Cecylii i Jana XXIII. No i Michała Archanioła, ze względu na wezwanie mojej rodzinnej parafii. Krzysztof to mój „chrzcielny” patron. Cecylia – ze względu na zamiłowanie do muzyki. Św. Jan XXIII jest niemal zupełnym przypadkiem, przez to, że jego portret wisiał w jednej z seminaryjnych sal, w których zwykliśmy się uczyć do egzaminów (mam wrażenie, że pomógł mi w zdaniu kilku z nich), a także ze względu na swoją bezpośredniość, serdeczność i autentyczność.
Skoro mowa o egzaminach to proszę przypomnieć tytuł swojej pracy magisterskiej i jej genezę.
Pracę „Problem „gniewu" Bożego we współczesnej polskiej katolickiej myśli teologicznej" napisałem pod kierunkiem ks. dr. hab. Piotra Rossy, z teologii fundamentalnej. Bez górnolotnych pobudek. Temat zaproponował ks. Piotr, pewnie dlatego, że chciałem napisać coś apologetycznego (myślałem o polemice z niesławnym prof. Richardem Dawkinsem).
Jakie masz wrażenia odnośnie Leona XIV, który jest pierwszym papieżem twojego kapłaństwa?
Pierwszy raz tak mocno emocjonalnie zaangażowałem się w śledzenie konklawe. Z niecierpliwością czekałem na pierwszy dym – sprawdzałem jego kolor na bieżąco dzięki transmisji na żywo. Papież Leon zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Liczę na to, że nowy Ojciec Święty będzie postacią jednoczącą cały Kościół, który jest teraz tak bardzo podzielony. Czyni drobne gesty, które mogą zjednać mu sympatię wszystkich członków Kościoła. Zobaczymy co przyniesie nam przyszłość…
Przyjąłeś święcenia w Roku Jubileuszowym, którego mottem są słowa „„Pielgrzymi nadziei”. Jakie są twoje doświadczenia z realnym pieszym pielgrzymowaniem i jak rozumiesz pielgrzymowanie w życiu kapłana?
Dotąd „na poważnie” pielgrzymowałem tylko raz – do Częstochowy z grupą białą z Kalisza. No, może nie licząc ok. 15-kilometrowej tradycyjnej pielgrzymki z Pogorzeli do sanktuarium w Borku Wlkp. Pielgrzymowanie w życiu kapłana to według mnie przede wszystkim wspólna wędrówka ku zbawieniu. Pośród różnych życiowych przypadłości, zawsze wiernie i wytrwale – najlepiej z dodającą otuchy piękną pieśnią na ustach!
Mamy obecnie sporo kontrowersji wokół lekcji religii w szkole, wydaje się że będzie jej coraz mniej. Jakie są twoje dotychczasowe doświadczenia z pracą w szkole i jak widzisz przyszłość katechizacji w placówkach publicznych?
Raczej pozytywne… Choć jestem załamany poziomem wiedzy religijnej, jaki prezentują uczniowie. Niektórzy z nich nie znają nawet najbardziej podstawowych prawd naszej wiary. Próbowałem jakoś temu zaradzić przez ostatnie dwa lata podczas pracy w łącznie czterech różnych placówkach. Problem tkwi nie tyle w katechezie, co w tym, że rodzicie nie przekazują już swoim dzieciom „wiedzy religijnej”. Nie zasiewają w nich ziarenka, które katecheta powinien podlewać. A wylewanie nawet największych ilości najczystszej wody na nieobsiane pole nie przyniesie przecież żadnych efektów…
Przyglądając sie uczniom pewnie widzisz, jak wielki wpływ na nich mają Internet i media społecznościowe. A jak wpłynęły na twój rozwój i jak zamierzasz wykorzystać je w pracy duszpasterskiej?
Rozumiem moich uczniów! Chociaż im wydaje się, że jestem już „stary” i często próbują mi tłumaczyć rzeczy, które są dla mnie oczywiste. Mierzą mnie miarą innych, starszych nauczycieli. Internet to wspaniałe miejsce dla rozwoju swoich pasji. Z drugiej strony – pożera czas i momentami mam wrażenie, że robi z tych, którzy nie potrafią z niego korzystać z umiarem bezmyślne zombie…
Co jest twoją mocną stroną i w co najbardziej chciałbyś się zaangażować w parafiach, do których będziesz posłany?
Chcę odpowiadać na potrzeby moich parafian. Mam kilka talentów, które chcę wykorzystywać. Raczej nie planuję z żadnej z pasji całkowicie rezygnować, aczkolwiek jeżeli okaże się, że nie mam już na nie czasu – trudno! Są rzeczy ważne i ważniejsze. Najpierw posługa, potem dodatki.
No dobrze, ale jakie są te twoje pasje, z których nie chcesz rezygnować i co pomaga ci w odpoczynku, co cię relaksuje?
Śpiew, gra, komponowanie własnej muzyki, pisanie różnych tekstów, tworzenie wraz z przyjaciółmi ewangelizacyjno-modlitewnych treści. Udało mi się przygotować pierwszy w życiu kompletny aranż. Rozpisanie partytury na pianino, smyczki, obój i aż pięć głosów do melodii i tekstu przygotowanych przez jedną z moich przyjaciół z parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Obornikach Wlkp. – panią Hanię... Dawno nic mi nie sprawiło tak wielkiej frajdy!
Co jeszcze daje ci radość, jakie są twoje ulubione modlitwy, ulubione Księgi Pisma Świętego?
Bardzo lubię Księga Jonasza – darzę dużą sympatią jej głównego bohatera. Co prawda lubi robić na przekór, ale kiedy trzeba – staje na wysokości zadania. Bardzo lubię także adorować Najświętszy Sakrament. Zwłaszcza w akompaniamencie wspólnej modlitwy, pięknego śpiewu i gry, które pomagają zbliżyć się do Boga i angażują także emocje (uważam, że są bardzo ważne i nie można ich lekceważyć). Siłę daje mi także po prostu trwanie przed Panem, bez słów, których niekiedy zwyczajnie brakuje…
Już w seminarium wykazałeś się talentem dziennikarskim, nie chciałbyś w ramach swojej kapłańskiej misji realizować się na polu medialnym, może w którymś z naszych diecezjalnych mediów?
Mam w zwyczaju podejmować się zadań, które stawia przede mną Pan Bóg. Nawet jeśli nie do końca uważam, że do nich się nadaję… Kocham pisać. Opisywać rzeczywistość. Inaczej. Niebanalnie. Nie wiem jednak czy jestem typem redaktora-dziennikarza. Jednocześnie uważam, że jeśli ktoś chce się rozwijać, to nie ma nic lepszego niż dobre wyzwanie!
Co napisałeś na swoim obrazku prymicyjnym?
Moje hasło to: „Chcę opiewać sprawiedliwość i łaskę; chcę śpiewać Tobie, o Panie” (Ps 101, 1). Zachwyciłem się tymi słowami. Łączą w sobie wiele ważnych dla mnie elementów. M.in. wychwalanie Pana śpiewem. Chciałbym, żeby całe moje życie było piękną pieśnią na cześć Pana. Choć czasami pojawiają się w nim także fałsze i różne inne kakofonie… Cóż – staram się jak mogę!
ks. Jakub Dalecki
ur. 5 września 2000 r. w Sieradzu,
syn Pawła i Aleksandry,
parafia św. Anny w Błaszkach
Przyjąłeś święcenia w Roku Jubileuszowym, którego mottem są słowa „„Pielgrzymi nadziei”. Jakie masz doświadczenia z pieszym pielgrzymowaniem i jak widzisz pielgrzymowanie w życiu kapłana?
Ks. Jakub Dalecki: Na Jasną Górę pielgrzymuję nieprzerwanie od 2016 r. Kilka razy byłem też na parafialnej pielgrzymce do sanktuarium Matki Bożej Charłupskiej. Pielgrzymka jest czasem radości, wspólnoty, modlitwy, zmagania się ze sobą. Każda pielgrzymka była dla mnie przeżyciem i na każdą czekałem z niecierpliwością. Pielgrzymowanie w życiu kapłańskim może wyglądać różnie – jako uczestnictwo w pielgrzymkach pieszych, organizowanie pielgrzymek autokarowych. Ale nawet jeśli tego nie będzie to i tak każdy z nas jest na pielgrzymim szlaku – do nieba!
A w tym niebie to masz może jakichś szczególnych przyjaciół? Papież Franciszek, ustanowił rekordową liczbę nowych świętych i błogosławionych...
Myślę, że Matka Najświętsza i św. Józef są oczywistymi przyjaciółmi i duchowymi towarzyszami każdego powołanego. Szczególnie inspirujący jest dla mnie już od dawna św. Maksymilian Maria Kolbe. Pochodził z tej samej ziemi co ja. Jego duchowość, nauka, życiowe wybory, przeżywanie kapłaństwa szczególnie do mnie przemawiają. Zdumiewa mnie ogrom jego pracy i rewolucyjne pomysły, ale jeszcze bardziej droga, którą przeszedł. W moich uszach często rozbrzmiewają i mocno przemawiają słowa, które zanotował w czasie swoich rekolekcji przed święceniami kapłańskimi: Muszę być świętym jak największym.
Jak rodziło się twoje powołanie i komu, po Bogu, zawdzięczasz najwięcej w drodze ku kapłaństwu?
Jakoś od dziecka było we mnie silne pragnienie bycia księdzem. To dziecięce pragnienie nigdy się we mnie nie zatarło, chodziłem wraz z moimi bliskimi do kościoła, byłem ministrantem, spotkałem kapłanów, którzy podtrzymali w moim sercu płomyczek miłość do Kościoła. Jestem wdzięczny Bogu za ludzi, których stawiał na mojej drodze i jak nią kierował. Wielu można by tutaj wymienić…
Jakie jest twoje prymicyjne motto?
Na obrazku prymicyjnym umieściłem fragment listu św. Pawła: „Bądźcie więc naśladowcami Boga, jako dzieci umiłowane i postępujcie drogą miłości" (Ef 5, 1–2a). Kiedy w 2022 roku byłem na pielgrzymce razem z Grupą Oliwkową z Opatówka, codziennie losowaliśmy dla siebie cytaty z Pisma Świętego. W dwa dni z rzędu trafiłem na ostatnią część tego hasła –„Postępujcie drogą miłości". Jakoś bardzo mocno trafiło do mnie to zdanie. Gdy wybierałem motto na obrazek prymicyjny postanowiłem go rozszerzyć o poprzedzające zdanie, gdyż wydaje mi się ono zachętą do kształtowania swojej kapłańskiej posługi – być naśladowcą Jezusa, który kroczy po Jego śladach, odkrywać w sobie godność dziecka Bożego i wszystko, wszystko okraszać serdeczną miłością!
Masz już swoje ulubione modlitwy czy Księgi Pisma Świętego? Co ci pomaga w radzeniu sobie z oschłością duchową i kryzysami wiary?
Bardzo lubię brewiarz, lubię też medytować Słowo Boże i adorować Najświętszy Sakrament. Z Pisma Świętego bardzo trafia do mnie Ewangelia według św. Łukasza. Co do kryzysów, to oczywiste, że przyjdą. Ważne by nie zaniedbywać w nich relacji z Jezusem i nie zamykać się w kręgu własnego bólu, ale rozmawiać o tym z zaufanymi osobami.
Mówisz, że bardzo lubisz brewiarz, a swoją pracę magisterską chyba też napisałeś właśnie na temat Liturgii Godzin...
Zgadza się. Praca magisterska nosi tytuł: "Misterium Paschalne Chrystusa w tekstach Liturgii Godzin oktawy wielkanocnej" i napisałem ją pod kierunkiem ks. prof. Dariusza Kwiatkowskiego. Od dawna bardzo mocno interesowałem się liturgią i jej piękno niezwykle mnie zachwycało. Miałem jednak wrażenie, że w liturgice nieco zaniedbywany jest brewiarz, który posiada równie piękne i starożytne teksty, co Msza święta. Postanowiłem więc napisać pracę dotyczącą Liturgii Godzin. Początkowo myślałem, by zająć się oktawą Bożego Narodzenia, ale mój promotor zaproponował oktawę Zmartwychwstania, co było świetnym pomysłem, gdyż jest to najważniejsze wydarzenia naszej wiary.
Należysz do pokolenia, które Jonathan Haidt określił, jako niespokojne, głównie z powodu wychowania opartego o smartfony. Jak Internet i media społecznościowe wpłynęły na twój rozwój i jak będziesz wykorzystać je w pracy duszpasterskiej?
Media i smartfony z pewnością są obecne w moim życiu, czasami nawet bardziej, niżbym świadomie tego pragnął. Nie możemy zaklinać rzeczywistości i udawać, że ich nie ma, albo rzewnie wspominać, jak wspaniale wyglądał świat, kiedy ich nie było. Media i środki masowego przekazu muszą stać się narzędziem ewangelizacji. Musimy jednak zawsze pamiętać, że są to narzędzia należące do świata, a chrześcijanie choć żyją w świecie, do tego świata nie należą.
Co sądzisz o religii w szkole?
Myślę, że potrzebne jest, żebyśmy byli w szkole obecni. Nie tylko by dawać świadectwo, ale też żeby wiedzieć czym młodzi ludzie żyją. Chciałbym, żeby uczniowie czuli się na religii życzliwie traktowani i wysłuchani, staram się też za swoich uczniów modlić.
Chcesz być księdzem „„od wszystkiego”, czy bardziej wyspecjalizowanym w niektórych aspektach?
Nie, na pewno nie jestem i nie będę księdzem od wszystkiego. Nie w każdej dziedzinie czuję się obdarowany. Z pewnością będę się starał posługiwać wszystkim. Bardzo lubię pracę z ministrantami i będę mógł ją realizować w każdej parafii – formacja liturgiczna, duchowa, ale też wspólna zabawa przynoszą duże owoce.
Strój duchowny zawsze i wszędzie, czy tylko tam gdzie to konieczne?
Ani jedno, ani drugie. Skrajności typu: zawsze, nigdy są niebezpieczne. Nasza religia nie jest religią skrajności. Staram się chodzić w stroju duchownym jak najczęściej – jestem w sutannie w kościele, w szkole, na zbiórkach z ministrantami. Ale są też sytuacje i okoliczności, w których uważam, że ich noszenie nie jest konieczne.
Co pomaga ci w odpoczynku i co cię relaksuje?
Często jeżdżę rekreacyjnie na rowerze. Ten czas spędzony często w samotności pomaga mi „odparować". Chętnie też czytam książki, chociaż w ostatnim czasie mocno się z tym zaniedbałem.
Jakie masz wrażenia odnośnie Leona XIV, który jest pierwszym papieżem twojego kapłaństwa?
Bardzo się cieszę, że świadomie mogłem z Kościołem przeżywać okres sede vacante, konklawe i wyboru papieża. Miałem pokój w sercu, kiedy zobaczyłem kard. Prevosta na balkonie Bazyliki św. Piotra. Kiedy usłyszałem jego pierwsze słowa i patrzyłem na pierwsze gesty, jestem nim bardzo zbudowany. Cieszę się tym papieżem, modlę się za niego i mam głęboką nadzieję, którą on zdaje się z każdym dniem potwierdzać, że dobrze będzie sterował łodzią Kościoła.
ks. Jakub Leszczyszyn
ur. 17 lutego 1999 r. w Sycowie,
syn Sławomira i Magdaleny,
parafia św. Józefa Rzemieślnika w Międzyborzu
Czas twojej formacji seminaryjnej przypadał na pontyfikat Franciszka, miało to jakiś wpływ na ciebie?
Ks. Jakub Leszczyszyn: Pontyfikat papieża Franciszka odegrał szczególną rolę w moim powołaniu i życiu. Sprawił, że zmieniło się moje spojrzenie na Kościół i doświadczyłem Boga, który jest pełen miłości i przebaczenia.
Jego słowa przyjąłeś też jako swoje kapłańskie motto.
Tak, moje hasło na obrazku to: „W Kościele jest miejsce dla wszystkich. Pan nie wytyka palcem, ale wyciąga ręce”. Papież wypowiedział je na rozpoczęcie ŚDM w Lizbonie w 2023 r. Pozostają one w moim sercu odkąd je usłyszałem i ciągle do mnie wracają. Ten cytat przypomina mi, że Kościół ma być otwarty na każdego człowieka, który szuka Boga.
Franciszek ogłosił też Roku Jubileuszowy pod hasłem „„Pielgrzymi nadziei”. Czujesz się pielgrzymem?
Byłem na kilku pielgrzymkach jednodniowych. Przed seminarium co roku uczestniczyłem w pieszej pielgrzymce z Międzyborza do Twardogóry, gdzie znajduje się figura NMP Wspomożycielki Wiernych z papieskimi koronami. W parafii mojej praktyki diakońskiej również odbywa się piesza pielgrzymka do św. Józefa do Kalisza. Na pielgrzymce kilkudniowej nigdy nie byłem (jakoś nie umiałem się zebrać i zmotywować), więc wielkiego doświadczenia w tej dziedzinie nie mam. Pielgrzymowanie w życiu kapłana to droga, którą przemierza się razem, lud i kapłan, który jest do ludu posłany. Ksiądz to też człowiek, dlatego na tej drodze wspieramy się wzajemnie i razem dzielimy momenty radosne, ale też i te trudne, które łatwiej rozwiązywać pielgrzymując razem.
Pielgrzymowałeś do Maryi i do Józefa, czy oprócz nich masz innych ulubionych świętych?
Maryja jest mi bardzo bliska. Niedaleko mojej rodzinnej miejscowości znajduje się bazylika NMP Wspomożycielki Wiernych i to wezwanie jest szczególnie ważne w moim życiu. Pracę magisterską pod kierunkiem ks. prof. Dariusza Kwiatowskiego napisałem właśnie o niej: „Maryja Matką i Wspomożycielką ludu chrześcijańskiego. Analiza teologiczno-liturgiczna formularza mszalnego „Najświętsza Maryja Panna Wspomożycielka Wiernych" ze Zbioru Mszy o Najświętszej Maryi Pannie z 1998 r.”
Szczególnym przyjacielem jest też św. Jan Bosko, do którego często się modlę i wiele razy pomógł mi w różnych sytuacjach.
Jak się rodziło i rozwijało twoje powołanie?
Pierwsza myśl o zostaniu księdzem pojawiła się u mnie dość szybko, bo w czwartej klasie szkoły podstawowej i, gdzieś z tyłu głowy, była obecna przez całe moje życie, ale jako dziecko za bardzo się tym nie przejmowałem. Po maturze była ciągle obecna, nawet ułożyłem sobie scenariusz, że pójdę do seminarium diecezjalnego na góra dwa, może trzy miesiące, podziękują mi i będę wiedział, że to nie moja droga, ale wyszło inaczej. Dzisiaj jestem szczęśliwy, że tak się to potoczyło, chociaż w seminarium dwa razy byłem bliski wyrzucenia z seminarium, ale na szczęście Pan Bóg działał przez różne osoby w moim życiu, które potwierdzały, że to jednak ta droga. Spotkałem wielu księży i każdy z nich czegoś mnie nauczył. To właśnie jednemu z nich zawdzięczam najwięcej w swojej drodze do kapłaństwa.
A czy Internet i media społecznościowe czegoś cię nauczyły i jak chcesz wykorzystać je w duszpasterstwie?
W mediach społecznościowych znajduję dla siebie wiele dobrych treści i kilkukrotnie odnajdywałem tam filmy, czy teksty, które pomagały mi w życiu. Oczywiście jest druga strona medalu: dzisiaj w mediach szerzy się wiele nienawiści, a co najdziwniejsze czynią to też portale, które mają się za „katolickie” i chyba powinny działać trochę inaczej… Uważam, że ksiądz powinien być obecny w mediach społecznościowych, ponieważ ma szansę, aby tam złapać pierwszy kontakt z człowiekiem, zwłaszcza młodym, który często szuka pomocy właśnie w mediach społecznościowych.
Czyli ksiądz powinien być obecny w mediach społecznościowych, a w szkole? Mamy obecnie sporo kontrowersji wokół nauczania tam religii, wydaje się, że będzie jej coraz mniej. Jakie są twoje dotychczasowe doświadczenia z pracą w szkole i jak widzisz przyszłość katechizacji w placówkach publicznych?
Moje doświadczenia z pracą w szkole są bardzo pozytywne. Mimo, że kiedy sam chodziłem do szkoły to często z niej uciekałem, to teraz bardzo cieszę się na każdy dzień w szkole. W obecnym roku szkolnym uczę w Szkole Podstawowej w Gorzycach Wielkich i spotkałem tam wspaniałych młodych ludzi, pełnych młodzieńczej pasji i szczęścia. Lekcje religii w szkole to okazja do rozmowy na tematy związane z wiarą, które dzisiaj nurtują młodych ludzi. Jeśli chodzi o obecność lekcji religii w szkole to uważam, że są one potrzebne, a w jakiej ilości to już nie mnie decydować – ważne, żeby wykorzystać okazje, które Bóg nam daje, Aby uczniowie nie rezygnowali z lekcji religii wydaje mi się, że czasami trzeba zamknąć podręcznik i zacząć rozmawiać o sprawach, które uczniów po prostu interesują, a przekonałem się, że tematy związane z Kościołem są dla nich interesujące.
A w co najbardziej chciałbyś się zaangażować w swojej pracy duszpasterskiej?
Najbardziej chciałbym się zaangażować w pracę z dziećmi i młodzieżą, gdyż najlepiej czuję się właśnie w tej grupie. Oczywiście jako ksiądz jest się posłanym do wszystkich ludzi i będę podejmował działania ze wszystkimi, którzy będą tego chcieli.
Ulubiona modlitwa, to...
....modlitwa „pięciu palców” ułożona przez papieża Franciszka.
Znowu papież Franciszek. A jak ci się podoba Leon XIV?
Jego pierwsze słowa o pokoju bardzo mnie uradowały i dały dużo nadziei. Leon XIV zrobił na mnie dobre wrażenie swoim uśmiechem i słowami, które wypowiedział. Pan Bóg zawsze daje dobrego papieża na aktualne czasy i tak też jest tym razem.
No to jeszcze ulubiona Księga Pisma Świętego.
Ulubione fragmenty Pisma Świętego to rozmowa Jezusa z Nikodemem w nocy, moment kiedy Jezus nie pozwala św. Piotrowi utonąć, przypowieść o synu marnotrawnym oraz spotkanie Jezusa z uczniami w drodze do Emaus. Kiedy pojawiają się kryzysy warto mieć kogoś z kimś można porozmawiać. Pierwszym, do którego idzie się to Jezus, ale ważni są też ludzie. Mam przyjaciół wśród księży jak i moich rówieśników, więc wiem, że zawsze mogę z nimi porozmawiać i liczyć na ich pomoc.
Jak się czujesz w sutannie?
Wychodzę z założenia, że każdy powinien chodzić ubrany tak jak mu wygodnie. Oczywiście są miejsca i wydarzenia, gdzie strój duchowny jest konieczny, ale uważam, że od stroju ważniejszy jest styl życia. Gdyż można chodzić w sutannie 24 godziny na dobę i na tym wszystko się kończy. Strój duchowny czy inne oficjalne ubranie są ważne, ale nie najważniejsze i nie powinno się z tego robić jakiegoś ważnego zagadnienia. Osobiście nie przywiązuję do tego jakiejś szczególnej wagi.
Co pomaga ci w odpoczynku, co cię relaksuje, jakie pasje będziesz rozwijał w kapłańskim życiu, a z jakich, być może, będziesz musiał zrezygnować?
Bardzo lubię jeździć na rowerze, chociaż przez pobyt w seminarium mocno to zaniedbałem, ale mam nadzieję do tego powrócić. Tereny diecezji kaliskiej są bardzo piękne i swoim urokiem dają możliwość aktywnego wypoczynku. Lubię też pograć w FIFĘ co też mnie relaksuje (oczywiście gdy wygrywam). Wydaje mi się, że nie będę musiał z tego rezygnować.
Rozmawia ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!