Ostrzyhom i niezłomny prymas
Wspaniały widok na prymasowską katedrę w Ostrzyhomiu
Leżące nad Dunajem miasto Ostrzyhom (Esztergom) jest dla Węgrów tym, czym Gniezno dla nas, czyli kolebką wiary. Jak się okazuje, Węgrzy mają też „swojego” Prymasa Wyszyńskiego.
Pstrykając kilka fotografii z mostu, który łączy Słowację z Węgrami, zadumałem się nad losem tego potężnego niegdyś państwa, które z woli obcych mocarstw i interesów zostało tak zredukowane i okrojone, że jeden z jego ważniejszych ośrodków najpiękniejszym widokiem cieszy się z... zagranicy. Ale to oczywiście temat na zupełnie inne rozważanie. W każdym razie podczas tamtej wizyty zastanawiałem się również nad tym, kiedy będę miał okazję podzielić się swoimi wrażeniami (i fotografiami) z Czytelnikami. I zaledwie parę dni temu, słuchając Radia Watykańskiego, uświadomiłem sobie, że 6 maja minęła 40. rocznica śmierci, natomiast 12 czerwca będziemy obchodzić stulecie święceń kapłańskich i 70-lecie nominacji na arcybiskupa Ostrzyhomia właśnie, i prymasa Węgier, kardynała Józsefa Mindszenty’ego. Nic nam nie mówi to nazwisko? Niedobrze. Jego grób znajduje się w Ostrzyhomiu, w 1996 roku rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny i dla Węgrów jest tym, kim prymas Wyszyński dla nas. Spróbujmy nadrobić zaległości.
Nieprzejednany wróg komunizmu
József Pehm, bo tak się nazywał, urodził się 29 marca 1892 roku w miejscowości Csehimindszent na zachodzie Węgier jako syn Jánosa i Borbáli Pehmów, a święcenia kapłańskie przyjął 12 czerwca 1915 roku. Kiedy władzę na Węgrzech przejęli komuniści trafił do więzienia, gdzie przebywał od 9 lutego do 31 lipca 1919 roku. Podczas II wojny światowej, w 1941 roku oburzony okrucieństwem hitlerowców, na znak protestu zmienił swoje niemiecko brzmiące nazwisko na Mindszenty, bo taką nazwę nosiły jego dobra rodowe.
Papież Pius XII mianował go biskupem diecezji Veszprém - miasto to tradycyjnie należało do królów węgierskich. 25 marca 1944 roku przyjął sakrę i za swoje hasło obrał słowa: Pannonia sacra (Panonia - dawna prowincja rzymska na części dzisiejszych Węgier). Trafia ponownie do więzienia na przełomie 1944 i 1945, tym razem za przyczyną kolaborującego z Niemcami rządu. 15 września 1945 roku zostaje wyniesiony do godności arcybiskupiej ze stolicą prymasowską w Ostrzyhomiu (Esztergom), a niespełna rok później otrzymuje również kapelusz kardynalski. 7 października 1945 roku podczas intronizacyjnego kazania powiedział: „Chcę być dobrym pasterzem, który - jak zajdzie tego potrzeba - odda życie swoje za swoją trzodę, za swój Kościół i za swoją Ojczyznę. Ponieważ jego posługa pokrywa się z dojściem do władzy komunistów, którzy rozpoczęli represje przeciw opozycji, a zwłaszcza przeciw Kościołowi katolickiemu, szybko dostał okazję do udowodnienia, że jego słowa nie były czczym gadaniem.
15 sierpnia 1947 roku zorganizował uroczystości i pielgrzymki Roku Maryjnego, w których wzięło udział blisko 5 milionów Węgrów. Stało się to pretekstem do nasilenia akcji niszczenia Kościoła i szkalowania kardynała. Wydalono z Węgier nuncjusza papieskiego, konfiskowano majątki kościelne, likwidowano szkoły i stowarzyszenia katolickie. 28 grudnia 1948 roku kardynał został ponownie aresztowany za sprzeciwianie się zabieraniu majątku Kościoła i ograniczaniu jego wolności. Zarzucano mu zdradę państwa, kolaborację z imperializmem amerykańskim, próby wywołania wojny światowej i inne absurdy, które nas Polaków nie dziwią, bo metoda jest ta sama, jaką obserwowaliśmy u nas. Kardynał, spodziewając się najgorszego, w ostatnim posłaniu do narodu napisał: „Jestem odpowiedzialny przed Bogiem, Kościołem i Ojczyzną, albowiem taki jest mój obowiązek, jaki nałożyła na mnie historyczna służba dla mego narodu, tak bardzo opuszczonego w szerokim świecie. W porównaniu z cierpieniami mego ludu, mój własny los jest bez znaczenia”. Pokazowy proces zakończył się skazaniem Prymasa na dożywotnie więzienie. Maltretowany i prawdopodobnie podtruwany Hierarcha załamał się i przyznał do wszystkich absurdalnych zarzutów. Warto wspomnieć, że papież Pius XII potępił wyrok i obłożył ekskomuniką wszystkich biorących udział w skazaniu prymasa Węgier.
Na wygnaniu we własnym kraju
Wolność uzyskał kardynał na krótko 30 października 1956 roku, gdy w Budapeszcie wybuchło powstanie. Niestety, już 4 listopada do stolicy wkroczyli sowieci i brutalnie stłumili powstanie, a prymas Węgier uratował się przed więzieniem prosząc o azyl w ambasadzie Stanów Zjednoczonych. I właśnie w ambasadzie spędził niemal 15 lat, do 1971 roku, kiedy dzięki dyplomatycznym zabiegom Stolicy Apostolskiej, władze węgierskie zgodziły się na opuszczenie przez niego amerykańskiej placówki pod warunkiem, że opuści również kraj. Niezłomny hierarcha wyjechał do Rzymu, a później zamieszkał w Wiedniu. Nie chciał się zrzec tytułu prymasa, mimo nacisków z Watykanu i dopiero w grudniu 1973 Paweł VI formalnie pozbawił go tej godności, ale aż do jego śmierci nie mianował następcy. 12 lutego 1976 roku został nim biskup Laszko Lekai zwolennik „dialogu” i „normalizacji”. Niestety, procesom tym na Węgrzech towarzyszył ogromny spadek liczby powołań kapłańskich i zakonnych. Kardynał na wygnaniu odbył wiele podróży pasterskich, a w wieku 82 lat udawał się jeszcze w podróże misyjne na Daleki Wschód i do obu Ameryk.
Kard. Mindszenty zmarł 6 maja 1975 roku na zawał serca i został pochowany w kaplicy wiedeńskiej w Mariazell, narodowym sanktuarium Austrii. Po upadku komunizmu na Węgrzech, jego doczesne szczątki sprowadzono do kraju i uroczyście pochowano w katedrze prymasowskiej w Ostrzyhomiu 4 maja 1991 roku. 22 października 1996 roku archidiecezja ostrzyhomska, nie bez kontrowersji, rozpoczęła proces beatyfikacyjny kardynała. Wielu przeszkadzała jego postawa wobec komunizmu i może dlatego Kościół na Węgrzech prędzej otrzymał orędowników w niebie w osobach bł. Sary Salkahazi, zamordowanej przez węgierskich faszystów za pomoc Żydom, czy bł. Zoltana Meszlényiego, następcy Mindszenty’ego w Ostrzyhomiu, którego zamęczyli komuniści, choć trzeba przyznać, że w odróżnieniu od „białego” męczeństwa prymasa Mindszenty’ego, ci dwoje ponieśli męczeństwo realne.
Miasto o niezwykłej historii
Choć najbardziej interesuje nas historia niezłomnego kardynała i prymasowskiej katedry, to jednak nie można nie wspomnieć, choćby skrótowo, historii samego miasta. Przełomową datą był rok 960, gdy książę Géza wybrał Ostrzyhom jako siedzibę i w miejscu dawnego castrum rzymskiego wzniósł swoją rezydencję. W 1000 roku miała miejsce koronacja księcia Vajka na pierwszego króla Węgier, występującego pod imieniem Stefana I. Stefan I przyjął w skonstruowanej specjalnie na ten cel pierwszej na Węgrzech katedrze chrzest swych poddanych i od tego czasu Ostrzyhom stał się najważniejszym w kraju centrum katolicyzmu i nie tylko. Dopiero w 1241 roku, za sprawą inwazji tatarskiej Ostrzyhom zaczął tracić na znaczeniu. Kolejną przełomową datą w dziejach okazał się rok 1526 i kolejna inwazja turecka. W bitwie pod Mohaczem życie utracił również biskup Ostrzyhomia, co pozbawiło osadę głównego zarządcy. Do roku 1543 roku miasto było oblegane sześć razy, przechodząc z rąk do rąk. Ostatecznie, na skutek zdrady najemnych wojsk, Ostrzyhom dostał się w ręce tureckie. Od tej chwili, aż do wyzwolenia w 1683 roku, miasto pełniło ważną funkcję militarną i administracyjną na terytorium kontrolowanym przez najeźdźcę. Po wyzwoleniu miasto już nigdy nie odzyskało ono swej dawnej świetności. Na początku XX wieku Ostrzyhom zaczynał odzyskiwać znaczenie, jednak w 1920 roku, gdy na mocy traktatu z Trianon ośrodek stał się nagle miastem nadgranicznym, jego rozwój ponownie uległ znacznemu zahamowaniu. Dzisiaj pozostaje ważne ze względu na swoją historię i jako stolica duchowa.
Bazylika i Jan III Sobieski
Na zakończenie jeszcze kilka słów o samej bazylice prymasowskiej pod wezwaniem św. Wojciecha. Pierwsza świątynia na wzgórzu powstała w I. połowie XI wieku. W późniejszych wiekach kościół był kilkakrotnie niszczony i odbudowywany. Obecnie jego najstarszą zachowaną częścią jest powstała w latach 1506-1507 kaplica grobowa arcybiskupa Tamasa Bakocza. Kiedy w 1683 roku Jan III Sobieski rozgromił 36-tysięczną armię Turków pod Parkanami (dziś to słowackie miasto nazywa się Štúrovo i znajduje się po drugiej stronie Dunaju) i zajął przekształcony przez Turków w twierdzę Ostrzyhom kładąc kres 150-letniej okupacji Węgier, w podzięce za zwycięstwo polski król właśnie w kaplicy Bakócza odśpiewał hymn Te Deum. Dziś tamte wydarzenia upamiętnia tablica przy wejściu do bazyliki i pomnik polskiego króla stojący nad brzegiem Dunaju. Do 1822 roku kaplica była samodzielną budowlą. Gdy rozpoczęto budowę bazyliki, pocięto ją na 1600 kawałków, a następnie odtworzono w jednej z bocznych kaplic nowej świątyni, co jeszcze po dziś dzień budzi sporo kontrowersji. Bazylika w swej obecnej formie powstała w latach 1822-1856 z inicjatywy prymasa Sandora Rudnaya. Poświęcenia dokonał w sierpniu 1856 roku prymas Janos Scivotszky i odprawiono wówczas mszę, do której muzykę skomponował sam Franciszek Liszt (Missa solemnis).
Bazylika w Ostrzyhomiu jest najwyższym budynkiem na Węgrzech (100 metrów wysokości) i jest absolutnie warta odwiedzenia, a wspaniała panorama zarówno od strony słowackiej, jak i z tarasu widokowego bazyliki, pozwala na głębokie zamyślenie nad wspólnotą losów Polaków i Węgrów.
tekst ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!