TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 08 Października 2025, 22:29
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Ostatnie godziny przed bitwą

Ostatnie godziny przed bitwą

Po czasie modlitwy, pełni ufności w pomoc Boga Hebrajczycy rozpoczęli przygotowania do walki. Wierzyli, że Bóg im pobłogosławi i wesprze, ale jednocześnie zdawali sobie sprawę z tego, że On nie wykona za nich dzieła, którego mają się podjąć.

Nigdy modlitwa nie zakładała biernego czekania. Ona służyła rozpoznaniu woli Boga, a ci, którzy ją poznali winni tę wolę wykonać. Bóg udzielał łaski, zaś do ludzi należały czyny. Prośba o siłę od Boga była zaś po to, aby należnie działanie było skuteczne i w żaden sposób nie rozmijało się z Jego zamiarami względem ludu Izraela. Dlatego zaraz po zakończeniu modłów Juda rozpoczął przegląd swej armii. Wzorem dawnych wodzów Izraela na początku wyznaczył dowódców. Najpierw tych, którzy mieli kierować oddziałami złożonymi z tysiąca żołnierzy. Te podzielił na setki i ustanowił nad nimi zwierzchników. Potem nakazał podział tych oddziałów na 50 i 10. I nad nimi również naznaczono dowódców. Jednocześnie, odwołując się do nakazów Prawa, dano możliwość powrotu do domów tym, którzy niedawno się ożenili i nie mieli jeszcze potomstwa lub zbudowali dom, czy też zasadzili winnicę. Wprawdzie walka była rzeczą ważną, ale równie ważne było przetrwanie linii życia poszczególnych rodów i ich dziedzictwa. Podjęto jeszcze jedną decyzję. By nie było problemów podczas bitwy nakazano, by odeszli ci, którzy odczuwali strach przed walką z przeciwnikami lub lęk o własne życie. Postąpiono tak dlatego, że uznano, iż lepsza będzie mniejsza grupa złożona z ludzi odważnych niż dużo liczniejsze oddziały, z których jednak część ludzi mogłaby w decydującej chwili zawieść i uciec z pola bitwy. 

Zaufanie Wszechmocnemu

Tak uformowane wojsko wyruszyło w drogę i maszerując od strony południa dotarło do Emmaus. Nieopodal tej miejscowości rozłożono obóz. Na miejscu postoju Juda zapowiedział, iż następnego dnia powstańcy ruszą do walki. Nakazał im zatem przepasać się, co oznaczało bycie w stanie nieustannej gotowości, przecież podczas odpoczynku wróg mógł ich zaatakować. Wtedy nie będzie czasu na ubieranie się i szykowanie do boju. Nie można dać się zaskoczyć, ani też tracić czasu nazajutrz, by jak najszybciej ruszyć na spotkanie z przeciwnikiem. Może uda się go zaskoczyć, uderzając na wrogi obóz i podejmując walkę jako pierwsi. Tej nocy zanim wszyscy poszli na spoczynek, raz jeszcze przypomniał żołnierzom, kim są ich przeciwnicy i w jakim celu ci ludzie wtargnęli do ziemi judzkiej. Gra nie toczy się o przebieg granic. Tu stawką jest istnienie rzeczy najświętszych: świątyni i życia narodu Izrael.

Czy Hebrajczycy mogą w tej walce zginąć? Tego nie wykluczał, ale czy ocalenie życia miałoby jakikolwiek sens, jeśli przyszłoby im patrzeć na zagładę swych rodaków i zniszczenie Domu Bożego? Juda nie udawał przed zgromadzonymi ludźmi, iż wszystko wie i że zna zakończenie bitwy. Chciał zwycięstwa i głęboko w nie wierzył, ale liczył się też z ofiarami, a nawet i możliwością klęski. On, choć pełnił rolę wodza, był tylko człowiekiem. Znał swe ograniczenia. Nie udawał Boga, ani nie próbował Go zastępować, ale jednocześnie Jedynemu Bogu ufał w każdym calu. Wiedział i przypominał o tym w przeddzień walki swoim żołnierzom, iż we wszystkim należy zdać się na wolę Wszechmocnego. Niech On uczyni tak, jak uzna za stosowne. Oni zaś staną na polu walki gotowi złożyć swe życie w ofierze. I jakikolwiek obrót przybrałaby bitwa, to ta ofiara będzie stanowić kolejny krok ku ocaleniu w ludzie Bożym tego, co święte. Tym samym Bóg nie pozwoli, aby ich poświęcenie poszło na marne. Niech więc nikt nie oszczędza swych sił pokładając jednocześnie pełną ufność w Bogu i zdając się na Jego wolę. Nie przyszli bowiem tu się bić o własną chwałę i sławę, ale o chwałę Boga i ocalenie wybranego przez Niego ludu. Walka, jaka ich czeka, to obrona własnych domów stojących na ziemi danej im przez Boga oraz tego szczególnego Domu, jakim jest Jego świątynia w Jerozolimie.

Zaskakujący plan Judy

Wezwanie Judy do gotowości było opatrznościowe, bowiem do pogańskiego dowódcy Gorgiasza dotarły wieści o gromadzących się wojskach Hebrajczyków. Usłyszawszy je, zebrał oddział piechoty liczący pięć tysięcy żołnierzy oraz tysiąc doborowych jeźdźców i jeszcze nocą udał się w kierunku obozu powstańców. Miał zamiar uderzyć i zadać im druzgocącą klęskę. Liczył na zaskoczenie. Nie miał trudności z pokonaniem drogi, gdyż znaleźli się usłużni zdrajcy i żołnierze z zamku, którzy podjęli się roli przewodników. Jednak gdy wszyscy dotarli na miejsce nie zastali nikogo. Gorigisz był przekonany, że jego przeciwnicy stchórzyli i uciekli, choć prawda była zupełnie inna. Juda dowiedział się o nadchodzących wojskach i nakazał swym żołnierzom wymarsz, by uderzyć na wojska, które Gorgisz pozostawił w obozie. Chciał wykorzystać chwilę, w której siły napastników były pomniejszone o żołnierzy, którzy wyruszyli, aby zaatakować obóz Judejczyków. 

Plan Judy powiódł się . Do jego sukcesu niespodziewanie przyczynił się sam Gorgiasz, bowiem gdy dotarł ze swymi żołnierzami do obozowiska Judy i zobaczył, że nikogo w nim nie ma, w swej pysze uznał, że ze strachu przed nim wszyscy uciekli w góry. Wydał więc swoim żołnierzom rozkaz, by ruszyli w góry i szukali rzekomych uciekinierów. Zarozumialec nie dopuszczał do siebie myśli, że obozujący tu ludzie wyruszyli pod osłoną nocy, by zaatakować jego wojska pozostawione w obozowisku pod Emmaus. 

Wschód słońca odsłonił tajemnicę planów posłańców szczelnie skrywaną przez mroki nocy. Juda stanął wraz ze swym wojskiem na równinie. Dysponował trzema tysiącami ludzi. Wola walki wypełniała ich serca. Gorzej było z uzbrojeniem. Posiadali jedynie pancerze i miecze. Natomiast przeciwnicy składali się z dobrze wyposażonych i uzbrojonych piechurów oraz potężnej konnicy. O posiadanej przez wroga broni powstańcy mogli jedynie marzyć. Dodatkowo ci, których mieli teraz zaatakować byli doskonale wyszkoleni i przeszli przez niejedne ćwiczenia dobrze uczące żołnierskiego rzemiosła. Tymczasem żołnierze Judy jeszcze niedawno zajmowali się rolą czy rzemiosłem i gdyby nie to, że musieli stanąć w obronie swej ojczyzny, nigdy nie sięgaliby po miecz. ■

Tekst i zdjęcie ks. Krzysztof P. Kowalik

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!