TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 07 Września 2025, 17:28
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Oskarżony Długosz i rękawiczki króla - Sandomierz

Oskarżony Długosz i rękawiczki króla

muzemum

W Sandomierzu można zwiedzić Dom Jana Długosza pełen skarbów,
co wcale nie znaczy, że tam właśnie mieszkał najsłynniejszy polski kronikarz.

Idąc z sandomierskiego Rynku należy kierować się w stronę Wisły i obok katedry skręcić w lewo, a następnie zgodnie z drogowskazem informującym o Domu Jana Długosza przejść kawałek dalej między budynkami. Potem jeszcze kilka kroków w stronę rzeki, nad którą położony jest Sandomierz i można wejść do ogrodu z drzewami obwieszonymi sztuką ludową, czyli drewnianymi kapliczkami, a potem do gotyckiego budynku z XV wieku, którego fundatorem był kanonik sandomierski Jan Długosz, najlepiej chyba znany polski kronikarz.

Dwóch Janów
W 1476 roku za pieniądze kronikarza Jana Długosza inny Jan – mistrz z Krakowa, zbudował na skarpie nad rzeką budynek w stylu późnogotyckim, na kamiennym podmurowaniu z cegły, o tzw. polskim układzie gotyckim z nieregularnymi rombami ułożonymi z zendówki. W budynku znajduje się obszerna sień, do której prowadzą dwa gotyckie portale. Nad południowym portalem (od strony katedry) znajduje się ozdobna tablica erekcyjna z herbem Długosza Wieniawą, opatrzona datą jego ukończenia - 1476, czyli na cztery lata przed śmiercią Długosza w Krakowie.
Od samego początku budynek ten służył księżom mansjonarzom, jednak w XIX wieku, po rozwiązaniu zgromadzenia popadł w ruinę. Dopiero w pierwszej połowie XX wieku z inicjatywy biskupa Włodzimierza Jasińskiego rozpoczęła się gruntowna restauracja budynku, jak się później okazało, na potrzeby diecezjalnego muzeum, które powstało staraniem ks. Józefa Rokosznego, który nie doczekał jego otwarcia i ks. Jana Wiśniewskiego, którzy w czasach zaborów gromadzili pamiątki przeszłości, aby uchronić je przed zapomnieniem i zniszczeniem. W 1902 roku ks. Rokoszny zwrócił się do kapituły katedralnej z inicjatywą utworzenia muzeum diecezjalnego. Pierwsze zbiory gromadzono w katedralnym kapitularzu. Inicjatywa ks. Rokosznego znalazła poparcie wśród kapłanów, którzy przekazywali zabytki związane z przeszłością diecezji. Ofiarowywano też pamiątki przechowywane w zbiorach rodzinnych oraz przypadkowe znaleziska. W 1936 roku do przystosowanego do tych celów Domu Jana Długosza przeniesiono zebrane eksponaty. Uroczyste otwarcie nowego muzeum nastąpiło 26 października 1937 roku za pasterzowania bpa Jana Kantego Lorka. Urządzenie ekspozycji powierzono Karolowi Estreicherowi juniorowi z Krakowa.

Stopy słonia i rękawiczki króla
Do dzisiaj zachowany został układ pomieszczeń muzeum, a przy wejściu gości witają siostry ze Zgromadzenia Świętej Jadwigi Królowej Służebnic Chrystusa Obecnego, potocznie zwane jadwiżankami. W Sandomierzu znajduje się także ich dom zakonny z nowicjatem (Dom generalny jest w Krakowie), a być może nie do końca przypadkiem w Muzeum diecezjalnym znajdują się niezwykle cenne i delikatne rękawiczki. Według tradycji należały one właśnie do św. królowej Jadwigi, a raczej do Jadwigi, króla Polski. Jadwiga miała je ofiarować mieszkańcom podsandomierskiej wsi Świątniki z wdzięczności za wyciągnięcie z zaspy ugrzęzłych sań, którymi podróżowała zimową porą z Sandomierza do Krakowa. Biorąc pod uwagę, że Jadwiga żyła w latach 1373-1374 zachowały się one bardzo dobrze, choć wyglądają jakby były z najcieńszego papieru. Inne eksponaty bardziej kojarzą się z mistrzem Janem Długoszem, autorem licznych publikacji historycznych, w tym najsłynniejszego dzieła „Annales seu cronicae incliti Regni Poloniae” („Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego”), obejmującego historię Polski od najdawniejszych czasów do 1480 roku. Są to średniowieczne księgi, choćby Biblia kolegiaty sandomierskiej z lat 1333-1370 (obok której nie wiadomo, dlaczego znalazły się stopy słonia), czy rękopis sandomierski z 1335 roku zawierający tekst Patheonu, traktatu historycznego z XII wieku i nieco starszy Graduał liturgiczny z XVI wieku. Niestety nie zobaczymy tutaj rękopisów Kroniki Jana Długosza, bo znajdują się one w większości w Krakowie, w zbiorze rękopisów Czartoryskich. Natomiast w Domu Długosza w Sandomierzu można obejrzeć intrygujący obraz „Ostatnie chwile Jana Długosza” nieznanego polskiego malarza z przełomu XIX i XX wieku.
Na ławie oskarżonych
Jan Długosz trzy lata studiował na Akademii Krakowskiej, jednak nie dorobił się tam żadnego tytułu naukowego, a później trafił na dwór biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego jako publiczny notariusz. Był jego zaufanym współpracownikiem, sekretarzem i kanclerzem w latach 1433 - 1455. Po śmierci biskupa Oleśnickiego służył królowi Kazimierzowi Jagiellończykowi, a od 1467 roku był wychowawcą jego synów. Wielokrotnie bywał posłem w zagranicznych misjach. Wysunięty przez Kazimierza Jagiellończyka na stanowisko arcybiskupa lwowskiego, nie doczekał się papieskiego zatwierdzenia, które przyszło po jego śmierci. Wiele osób czerpało z jego Kroniki niczym z najlepszego, historycznego źródła, wielu innych, nieco później poddawało w wątpliwość autentyczność jego najsłynniejszego dzieła „Annales seu cronicae incliti Regni Poloniae” (Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego), obejmującego historię Polski od najdawniejszych czasów do 1480 roku, czyli roku śmierci kronikarza. Najsurowszy dla Jana Długosza był Aleksander Brückner, niektórzy badacze uważają, że nazbyt surowy. Trzy lata temu ukazała się bardzo ciekawa książka Andrzeja Zielińskiego „Oskarżony Jan Długosz”, w której autor przeprowadza proces kronikarza, pozwala mu się bronić, oddaje także głos oskarżycielowi i świadkom, przekonując czytelników, że nie wszystko, co pisał Długosz było zgodne z prawdą. Dotyczyło to między innymi głośnej sprawy konfliktu króla z biskupem Stanisławem, późniejszym świętym i śmierci tego ostatniego oraz przemilczenia przez kronikarza jednego z władców Polski, którego historyk nie darzył sympatią. Często motywy jego pisarstwa okazywały się nieco bardziej prozaiczne niż można by sądzić, a okolicznością łagodzącą powinna być praca na dworze króla Kazimierza i na jego zlecenie, która musiała uwzględniać upodobania chlebodawcy i charakter gatunkowy pisanego dzieła.

***

Do Sandomierza, kojarzonego obecnie przez wiele osób z serialem „Ojciec Mateusz” można się wybrać z wielu powodów. Jednym z nich są właśnie polscy kronikarze – Jan Długosz i Wincenty Kadłubek, o którym słów kilka za dwa tygodnie. Postacie obu panów należą do Świętokrzyskiego Szlaku Literackiego, między innymi poprzez związki z Sandomierzem. Podobnie jak Jarosław Iwaszkiewicz, który poświęcił temu miastu wiele utworów, czy Wiesław Myśliwski, który urodził się w podsandomierskiej wsi Dwikozy, a odwołując się w swoich utworach do krain dzieciństwa utrwalił w nich krajobrazy okolic Sandomierza.

Tekst i foto Anika Djoniziak

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!