TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 00:15
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Odszedł mój prezydent

Odszedł mój prezydent

Choć nie był politykiem bez wad
godnie reprezentował nasz kraj
i będzie nam go brakowało

Może i była to twarz zacięta, może czasami zablokowana, może momentami wydawała się nieco patetyczna, ale na pewno twarz Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, była jedną z nielicznych już w polskiej polityce twarzy czystych i autentycznych. Na tej twarzy czytałem respekt i szacunek dla Rzeczpospolitej, które podzielam. Z tej twarzy emanowało swoiste zakłopotanie  i pokora wobec doniosłości i rangi pełnionego urzędu, który przecież jest najwyższym w naszym kraju, bo przyznawany przez naród w wolnych wyborach. To zakłopotanie i pokora nie tylko mi nie przeszkadzały, ale wręcz wzbudzały mój szacunek, który stawał się jeszcze głębszy, jeśli pamiętamy styl prezentowany przez poprzedników. Niech mi Państwo wybaczą, ale pozwolę sobie na dwie osobiste analogie, które może nie są najbardziej adekwatne, a może nawet nie na miejscu, ale tak właśnie to odczuwam: pamiętam jak będąc harcerzem po raz pierwszy miałem okazję trzymać sztandar, z jaką dumą, a jednocześnie zakłopotaniem i pokorą wobec zaszczytu, którego dostąpiłem, pełniłem swoją funkcję. I druga analogia, z zupełnie innej sfery, zakłopotanie i pokorę jaką czuję za każdym razem, kiedy podczas Eucharystii chleb i wino stają się w moich dłoniach Ciałem Pańskim. Zachowując wszelkie odpowiednie proporcje i różnice sytuacji, takie właśnie zakłopotanie i pokorę widziałem w pełnieniu urzędu przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i chyba nie muszę dodawać, że wcale nie uważam tego za słabość czy wadę. A jeśli już jesteśmy przy Eucharystii to dodam jeszcze, że twarz Lecha Kaczyńskiego była też jedną z nielicznych twarzy polityków, których obecność podczas kościelnych uroczystości mnie nie irytowała.
Z Prezydentem Lechem Kaczyńskim podzielałem troskę o historyczną prawdę o naszej Ojczyźnie i przekonanie, że nie można budować tożsamości narodu wypierając się jego korzeni. To zabrzmi strasznie, ale tej historycznej posłudze był wierny nawet w swojej śmierci: od teraz już nikt nie będzie mógł wymazać Katynia z historii i ludzkiej pamięci.
Wiadomość o śmierci Lecha Kaczyńskiego, jego małżonki i pozostałych ofiar tragedii zastała mnie daleko poza granicami kraju. I poczułem się autentycznie osierocony. Odszedł mój Prezydent. Prezydent patriota, który – jakkolwiek nielogiczna jawi nam się teraz jego śmierć – został przez Boga odwołany w miejscu i czasie, których symbolika powala z nóg. Do tego wigilia Niedzieli Bożego Miłosierdzia. Nie, nie, nie będę porównywał tego odejścia z innym, którego pięciolecie wspominaliśmy zaledwie kilka dni wcześniej. Ale podczas gdy inni mówią „Cześć jego pamięci“ ja duszę mojego Prezydenta, jego małżonki i pozostałych tragicznie zmarłych powierzam Jezusowi Miłosiernemu.

ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!