TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 02 Sierpnia 2025, 17:59
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Od zabójstwa do wiary - podróże

Od zabójstwa do wiary

zabojstwo

Japonia najbardziej wpisała się w historię ludzkości przez tragiczny epizod bycia pierwszym i dzięki Bogu, jedynym póki co, państwem zaatakowanym bronią jądrową. W Nagasaki ten straszny epizod dotknął szczególnie katolików, stąd pytanie, skąd chrześcijanie wzięli się w Japonii, która przecież przez wieki prowadziła politykę całkowitej separacji od reszty świata?

Właśnie dlatego w dzisiejszym tekście robimy olbrzymi przeskok w przeszłość, o niemal pięćset lat, aby na to pytanie udzielić odpowiedzi.

Japonia XVI wieku
Zacznijmy może od tego, że jako pierwsi pojawili się tutaj Portugalczycy, którzy w 1543 roku dotarli do wyspy Tanegashima. Co do daty wszyscy się zgadzają, natomiast jeśli chodzi o pozostałe fakty, to są przynajmniej dwie wersje: najbardziej rozpowszechniona mówi, że do wyspy dotarło trzech kupców rozbitków, rzuconych tam na małej łódce przez tajfun. Jednakże historycy, zwłaszcza japońscy, odrzucają tę wersję i utrzymują, że żadnych rozbitków nie było, tylko do wybrzeży Japonii zawitał duży okręt ze 100 osobami na pokładzie, bynajmniej nie przez przypadek, ale z jasno nakreślonym celem kolonialnym. Członkowie załogi szybko przekonali się, że kraj, o którym nic nie wiedzieli, jest pogrążony w wewnętrznych walkach. Nie będziemy wchodzić w szczegóły feudalnego ustroju ówczesnej Japonii, dość powiedzieć, że na szczycie hierarchii stał cesarz uważany za boga, do którego należą wszystkie ziemie w Japonii (teoretycznie, bo nie miał on wówczas pełnej kontroli). Na kolejnym szczeblu byli panowie feudalni daimy?, dalej najbardziej nam znani samurajowie, czyli szlachta, klasa wojowników. Niżej byli zwyczajni ludzie, czyli heimin: chłopi, rzemieślnicy i kupcy. Najniżej w tej hierarchii znajdowali się eta, ludzie zajmujący się pracami nieczystymi typu grzebanie zmarłych czy oczyszczanie szamba.
Japończycy przybyszów z Europy nazwali oczywiście barbarzyńcami, konkretnie południowymi barbarzyńcami (namban).

Broń, krzyż i krab
Żyjący w XVI wieku podróżnik i awanturnik Mendes Pinto, który napisał sam o sobie, że podczas podróży po świecie pomiędzy Etiopią a Dalekim Wschodem był „trzynaście razy pojmany i siedemnaście razy sprzedany” opisał między innymi, że był obecny na owym pierwszym okręcie, który zawitał do Tanegashimy. Według jego relacji lokalny przywódca miał być szczególnie zachwycony muszkietem, czyli bronią palną, którą Portugalczycy pokazywali mu podczas polowania na kaczki i taki właśnie muszkiet został mu ofiarowany w podziękowaniu za gościnność. Choć wiemy dzisiaj, że Mendes fantazjował, bo na pewno nie było go na pierwszym szkunerze (przypuszczalnie przybył tam na jednym z wielu kolejnych), ale faktem jest, że mieszkańcy Nipponu przyjęli broń palną właśnie od europejskich „barbarzyńców” i szybko w umiejętności jej wykorzystania i udoskonalaniu wyprzedzili Europę.
Nas jednak najbardziej interesuje fakt, że oprócz broni palnej Portugalczycy przywieźli do Japonii również... Biblię i chrześcijaństwo. Oprócz kupców, którzy mieli rozwinąć lukratywne interesy na kolejnych statkach zaczęli przypływać również katoliccy misjonarze, a konkretnie jezuici, którzy przez ponad czterdzieści lat mieli wyłączność na Japonię. Zaledwie sześć lat później, bo już w 1549 roku do Japonii przybył św. Franciszek Ksawery. Dość znana jest legenda, według której lądując na plaży św. Franciszek miał zgubić swój krzyż. Zguba jednak szybko się znalazła, ponieważ z morza niespodziewanie wyszedł krab, który oddał Świętemu zgubę.

Od mordercy do misjonarza
Jak to się stało, że św. Franciszek Ksawery dotarł aż do Japonii? Jezuici byli pierwszym zakonem zorganizowanym do pracy misyjnej i kiedy król Portugalii potrzebował misjonarza na swój statek płynący do Goa, wybór padł na Franciszka. Z różnych przyczyn podróż trwała aż osiemnaście miesięcy, a misjonarz mimo trudności i choroby morskiej nie przestawał ewangelizować załogi. Goa była wówczas katolicką bazą na całą Azję. Było tam czternaście kościołów i ponad 20 000
nawróconych chrześcijan. Św. Franciszek Ksawery stanął na czele tej misji. I pracował bez wytchnienia, jak napisał John Dougil w swojej książce o ukrytych chrześcijanach: „Próbował rozkrzewić chrześcijaństwo najszerzej, jak tylko było to możliwe, podróżując tam i z powrotem przez Równik, od indonezyjskich kanibali do filipińskich trucicieli Franciszek wykazał się niesłychanym bohaterstwem i gotowością do podjęcia każdego wysiłku, jeśli był szansa aby komuś głosić Ewangelię. Pewnego razu jego podróże przywiodły go do portugalskiej enklawy Malacca, gdzie spotkał japońskiego uciekiniera Yajiro, znanego również jako Angero”. I w tym miejscu rozpoczyna się wątek japoński. Nie wiemy, czy Yajiro był kupcem, czy samurajem, ale wiadomo, że był w jakiś sposób zaangażowany w zabójstwo i musiał uciekać z Kagoshimy razem z dwoma innymi osobami na portugalskim statku do Macao. Tam nauczył się wystarczająco portugalskiego i rozwinął swoje zainteresowania religią Europejczyków. Przypuszczalnie wyrzuty sumienia i poszukiwanie przebaczenia i absolucji mogły mieć tu jakieś znaczenie. W każdym razie Yajiro spotkał Franciszka Ksawerego i nawiązała się między nimi przyjaźń. Podczas dyskusji Franciszek do tego stopnia zafascynował się swoim rozmówcą, że zapisał: „Jeśli wszyscy Japończycy są tak spragnieni wiedzy jak Yajiro, to wydaje mi się, że ta rasa jest najbardziej ciekawa i chłonna ze wszystkich ludzi, którzy zostali odkryci”. Franciszek zabrał ze sobą Yajiro i jego towarzyszy do Goa, gdzie podjęli oni dalsze studia i zostali pierwszymi japońskimi chrześcijanami. Chrzest miał miejsce w katedrze, 36-letni Yajiro przyjął imię Paweł, a jego towarzysze Antoni i Jan. To właśnie Yajiro - Paweł poprowadzi później Franciszka do Japonii i 15 sierpnia 1549 roku wylądują razem w jego rodzinnej Kagoshimie na południu wyspy Kyushu.   

Najlepsza rasa na świecie
Franciszek, podobnie jak wszyscy docierający tu Europejczycy, miał bardzo dobre zdanie o Japończykach, których gościnność i życzliwość urzekała wszystkich. Wystarczy sięgnąć do różnych zapisków pozostawionych przez misjonarzy. Franciszek napisał, że „sądząc po ludziach, których do tej pory spotkaliśmy, Japończycy są najlepszą rasą z dotychczas odkrytych i nie sądzę, żeby pośród pogańskich nacji znalazła się jakaś im równa”. Zauważył też, że ludzie są biedni: „ale bieda nie jest tu w pogardzie. Mają pewną charakterystyczną cechę, której nie spotkałem u żadnego narodu w świecie chrześcijańskim: szlachcic, nawet jeśli popadnie w biedę (czy chłop, nawet jeśli się dorobi bogactw), cieszy się szacunkiem innych bez względu na stan posiadania”. Cytowany już misjonarz Luis Frois pisał, że „między niewiernymi nie znajdzie się ani jednego narodu, który mógłby przewyższyć Japończyków”, a biskup Alessandro Valignano uważał, że pod względem dobrego wychowania i uprzejmości Japończycy przewyższają Europejczyków: „Lud w Japonii nie jest tak ciemny i nieokrzesany, jak w Europie. W większości swojej są rozumni, dobrze wychowani i łatwo przyswajają wiedzę”.
Kiedy Franciszek Ksawery będzie opuszczał Japonię w 1551 roku, zostawi tam ponad dwa tysiące chrześcijan, ale o tym w kolejnym artykule.

Tekst i foto ks. Andrzej Antoni Klimek

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!