TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 23 Lipca 2025, 14:47
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Ocaleni przez miłosierdzie trędowaty

Słowo Boże na każdy dzień
II niedziela Wielkiego postu 21 lutego
Rdz 15, 5-12. 17-18; Ps 27 (26); Flp 3, 17 – 4, 1
lub Flp 3, 20 – 4, 1; Łk 9, 28b-36;
Poniedziałek, 22 lutego
1 P 5, 1-4; Ps 23; Mt 16, 18; Mt 16, 13-19;
Wtorek, 23 lutego
Iz 1, 10. 16-20; Ps 50 (49); Mt 23, 1-12;
Środa, 24 lutego
Jr 18, 18-20; Ps 31 (30); Mt 20, 17-28;
Czwartek, 25 lutego
Jr 17, 5-10; Ps 1; Łk 16, 19-31;
Piątek, 26 lutego
Rdz 37, 3-4. 12-13a. 17b-28; Ps 105 (106); Mt 21, 33-43. 45-46;
Sobota, 27 lutego
Mi 7, 14-15. 18-20; Ps 103; Łk 15, 1-3. 11-32;

Z Księgi Rodzaju
Bóg poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł: «Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić»; a potem dodał: «Tak liczne będzie twoje potomstwo». Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za wielką zasługę. Potem zaś rzekł do niego: «Ja jestem Pan, którym cię wywiódł z Ur chaldejskiego, aby ci dać ten oto kraj na własność». A na to Abram: «O Panie, o Panie, jak będę mógł się upewnić, że otrzymam go na własność?» Wtedy Pan rzekł: «Wybierz dla Mnie trzyletnią jałowicę, trzyletnią kozę i trzyletniego barana, a nadto synogarlicę i gołębicę». Wybrawszy to wszystko, Abram poprzerąbywał je wzdłuż na połowy i przerąbane części ułożył jedną naprzeciw drugiej; ptaków nie porozcinał. Kiedy zaś do tego mięsa zaczęło zlatywać się ptactwo drapieżne, Abram je odpędzał. A gdy słońce chyliło się ku zachodowi, Abram zapadł w głęboki sen i opanowało go uczucie lęku, jak gdyby ogarnęła go wielka ciemność. A kiedy słońce zaszło i nastał mrok nieprzenikniony, ukazał się dym jakby wydobywający się z pieca i ogień niby gorejąca pochodnia i przesunęły się między tymi połowami zwierząt. Wtedy to właśnie Pan zawarł przymierze z Abramem, mówiąc: «Potomstwu twemu daję ten kraj od Rzeki Egipskiej aż do rzeki wielkiej rzeki Eufrat».

Z Listu Świętego Pawła Apostoła do Filipian
Bracia, bądźcie wszyscy razem moimi naśladowcami i wpatrujcie się w tych, którzy tak postępują, jak tego wzór macie w nas. Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego, o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem. Ich losem - zagłada, ich bogiem - brzuch, a chwała – w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne. Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone na podobne do swego chwalebnego ciała, tą potęgą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować. Przeto bracia umiłowani, za którymi tęsknię, radości i chwało moja, tak stójcie mocno w Panu, umiłowani.

Z Ewangelii według świętego Łukasza
Przemienienie Pańskie
Jezus wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie. Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim. Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: «Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza.» Nie wiedział bowiem, co mówi. Gdy jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy weszli w obłok. A z obłoku odezwał się głos: «To jest Syn mój wybrany, Jego słuchajcie.» W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam. A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmili o tym, co widzieli.

Jego słuchajcie

Nawet pobieżny rzut oka na dzisiejsze Słowo pozwala zobaczyć odmienność postaw Abrama (Rdz 15, 5) i uczniów Jezusa (Łk 9, 33) w podobnych okolicznościach spotkania z Bogiem. Ten, którego nazwą później „ojcem wiary”, po raz kolejny słyszy wezwanie „WYJDŹ ze swego namiotu” i reaguje posłuszeństwem. Abram wie, że opuszczenie bezpiecznego kąta i pójście za głosem Boga (który odzywa się do niego średnio co 5-7 lat), jest najlepszym sposobem na doświadczenie wierności Pana, który podczas drogi zmienia jego sposób myślenia i postępowania. Natomiast Piotr próbując się odnaleźć przy przemienionym Jezusie, chce STAWIAĆ namioty dla Chrystusa, Mojżesza i Eliasza. Tak jakby marzył, by zatrzymać się w drodze i cieszyć bliskością Mistrza, który akurat teraz objawia cząstkę swojej chwały… czy w takim pragnieniu może być coś złego?
Na odpowiedź próbuje nas naprowadzić św. Paweł, kiedy stwierdza krótko „Nasza ojczyzna jest w niebie” (Flp 3, 20) i przypomina, że takie jest pragnienie Boga. Jestem przekonany, że właśnie tu ukrył się klucz do zgłębienia tajemnicy dzisiejszych czytań.
Abram nie zastanawia się nad swoimi oczekiwaniami względem Boga, ale nasłuchuje Jego głosu i - kiedy tylko usłyszy słowo Pana - wypełnia je w najdrobniejszych detalach. Nawet jeśli posłuszeństwo wydaje się być pozbawione sensu i wprowadza go w paraliż życiowy, lęk czy wszechobecną ciemność spowodowaną sytuacją życiowego przerąbania (Rdz 5, 10-12). Lektura pierwszego czytania wprowadza nas w „mrok nieprzenikniony”, w którym naprawdę ciężko jest wierzyć Bogu, ale dla Abrama to kolejna okazja do modlitwy (odpędzanie drapieżnego ptactwa zwabionego zapachem krwi) i doświadczenia raz jeszcze, że łaska i obietnice Boże są dawane DARMO. Świadczy o tym niezwykłość sposobu zawarcia przymierza - tylko i wyłącznie Bóg zobowiązuje się do wierności obietnicom złożonym przez siebie („drogą krwi” przechodzi jedynie anioł Pana w postaci słupa dymu i ognia - por. Wj 13, 21).
Te wszystkie doświadczenia uczą Abrama nieustannego wyczulenia na dźwięk głosu Bożego i wierności, która jest odpowiedzią na niczym niezasłużoną miłość Wszechmogącego.
A co dzieje się na górze Tabor?
Przede wszystkim Jezus nie reaguje na pobożną i pozornie właściwą myśl Piotra. Dlaczego? Z jednej strony nie jest możliwe ogarnięcie tajemnicy Przemienienia przestrzenią namiotu (nawet jeśli przypominałby kształtem i przeznaczeniem Namiot Spotkania z Księgi Wyjścia), bo Bóg wymyka się ludzkiej ograniczoności. Z drugiej strony w naszym życiu i poznawaniu Boga nie chodzi wcale o realizację osobistych pragnień (choćby były najpobożniejsze), ale o SŁUCHANIE tego, co mówi Ojciec niebieski. Dlatego apostołowie SŁYSZĄ w ciemnym obłoku, który budzi w nich lęk (jakbyśmy widzieli Abrama w pierwszym czytaniu), głos: „To jest Syn mój, Wybrany, Jego SŁUCHAJCIE!”
Piotr jeszcze tego nie rozumie, ale my już wiemy, że sama adoracja i trwanie godzinami na klęczkach nie wystarczy - potrzeba też „drogi”, którą w Biblii jest metanoia - zmiana myślenie i postępowania, decyzja wyjścia z bezpiecznej i doskonale znanej przestrzeni naszych życiowych namiotów, domów, pałaców lub bunkrów, by uczyć się Boga i zatęsknić za niebem - naszą prawdziwą ojczyzną…

ks. Grzegorz Mączka

 

 

Słowo, które ożywia
Ocaleni przez miłosierdzie trędowaty

Jednym z pierwszych uzdrowień dokonanych przez Jezusa było według zgodnej relacji Ewangelistów oczyszczenie trędowatego (Mk 1, 40-45; Mt 8, 1-4; Łk 5, 12-16). Trąd powodował nie tylko cierpienie fizyczne, ale według przepisów żydowskiego Prawa (por. Pwt 13-14), czynił człowieka  nieczystym, przeklętym, oddalonym od Boga, wykluczonym ze społeczeństwa i z życia religijnego. Trąd czynił martwym za życia.

W opisie uzdrowienia trędowatego Ewangelista zwraca szczególną uwagę na gesty Jezusa poprzedzające słowo uzdrowienia - „wyciągnął rękę, dotknął go i powiedział: bądź oczyszczony”. Są to gesty przyjaźni, bliskości i odwagi. Jezus nie boi się dotknąć tego, który powszechnie był uważany za niedotykalnego, nie boi się iść pod prąd, burząc mury niesprawiedliwych podziałów i przekraczając stare schematy uprzedzeń. Motywem takiego działania są: „głębokie współczucie, wzruszenie i litość”, których doświadcza na widok cierpienia i poniżenia. Użyty tutaj grecki czasownik (splanchnidzomai) oznacza dosłownie „poruszenie wnętrzności”, jakiego doznaje matka na widok dziecka. Słowo to odniesione do Boga podkreśla macierzyński i czuły wymiar Jego miłości. Jezus przyszedł po to, aby objawić pełną czułości miłosierną miłość Ojca, który nie jest obojętny na ludzki los, ale zdolny do wzruszenia, współczucia i lituje się na widok niedoli. Ta właśnie miłość sprawia, że Bóg przekracza ludzkie uprzedzenia i podziały na tych, których trzeba przyjąć, i tych, których należy z dala omijać; na tych, którzy są bliscy, i tych, którzy są wykluczeni; na tych, którzy są godni miłości i tych, którzy na nią nie zasługują. On nie przekreśla nikogo, ale wszystkim podarowuje swoją uzdrawiającą obecność i bliskość. Zwyczajny gest - czuły i delikatny dotyk Jezusa - przywrócił trędowatemu  nie tylko zdrowie, ale przede wszystkim godność. Trędowaty - człowiek z marginesu, omijany przez ludzi - pierwszy raz od dawna poczuł się znowu, jak człowiek, jak bliźni.
Uzdrowiony trędowaty jest obrazem ochrzczonego, który przeszedłszy ze śmierci do życia staje się apostołem posłanym przez Jezusa do świątyni, aby zapowiedzieć przejście od starego Prawa, które skazywało na śmierć do Ewangelii łaski. Rozpowiadając o tym, co się wydarzyło trędowaty rozdaje swoje szczęście, swoje doświadczenie Boga i staje się źródłem Dobrej Nowiny.
Chociaż w naszych czasach medycyna poradziła sobie z trądem, to jednak pośród nas żyją ciągle „trędowaci”. Jakże wielu ludzi jest odrzuconych, poniżonych, wykorzystywanych, zniewolonych czy oszpeconych przez takie lub inne zło. Można omijać ich z daleka, można wytykać palcami, można przypinać im różne etykietki, można nazywać ich publicznymi grzesznikami i piętnować ich błędy. Można. Ale można - tak jak Jezus - współczuć, wyciągnąć przyjazną dłoń i z czułością dotknąć bolących ran. A wtedy wszystko może się zmienić.

ks. Piotr Bałoniak

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!