TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 16:57
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

O miejscach modlitwy Manhattanu

Od Abisyńskiego do Zionu 

czyli o miejscach modlitwy Manhattanu

esej

Saint John the Divine, katedra epsicopalna Nowego Jorku, jedna z największych na świecie świątyń protestanckich

Najważniejsza część Nowego Jorku kojarzy się przede wszystkim z drapaczami chmur, które były tam już wtedy, kiedy nigdzie indziej takich nie było, z King Kongiem na Empire State Building, z Broadwayem i słynnymi musicalami, z olbrzymim parkiem w środku miasta, może jeszcze z mostami, oczywiście Statuą Wolności, no i dwiema wieżami World Trade Center, których niestety już nie ma, a przez to są jeszcze bardziej wpisane w pamięć. Natomiast nikt pewnie by nie odgadł, ile na tej jednej wyspie wybudowano świątyń i kaplic różnych wyznań i religii. Strzelają państwo, strzelają? Więcej! Jeszcze więcej! Według Dawida Dunlopa z Columbia University w roku 2004 było ich aż 1079! 

Ciągle wracam myślami do czasów ostatniego konklawe i do różnych oczekiwań, które były wówczas kierowane pod adresem przyszłego papieża. Myślę, że wszyscy pamiętamy sztandarowe postulaty „naprawiaczy” Kościoła: należy zlikwidować celibat, niech się księża żenią i skończą się skandale; dalej, należy wprowadzić kapłaństwo kobiet, zalegalizować i to w kościołach (!) tzw. związki jednopłciowe, no i najlepiej, żeby ci z tych jednopłciowych związków byli od razu tymi księżmi, księżycami (to nie chodzi o to coś, co lata wokół Ziemi, czy takiego Saturna, ale o one, panie księżyce), biskupami i biskupicami (znowu: nie chodzi o Biskupice Ołoboczne, czy inne w naszej diecezji, ale o porządnie genderowo określone panie w randze biskupa, czyli biskupice). Wtedy dla wszystkich byłych księży i niewierzących ekspertów, dziennikarzy i autorytetów Kościół będzie wreszcie w porządku. Taki na miarę ich oczekiwań. I kto wie, może oni wtedy się wszyscy nawet nawrócą? Tego nie wiadomo, bo oni generalnie w ogóle nie mówią o jakiejkolwiek potrzebie zmiany czegokolwiek w nich samych, bo czują są pewnie doskonali, więc nie muszą nic zmieniać, no ale tak się martwią o ten Kościół, bo chcieliby, żeby on też był doskonały. 

Jak to wygląda w praktyce?

Wracam myślami do tych kwestii spacerując po ogarniętym już na dobre wiosną Manhattanie, ponieważ mamy tutaj całe mnóstwo świątyń należących do wspólnot protestanckich, spośród których bardzo wiele wprowadziło w życie wszystkie te postulaty, o których powyżej. I można się niemal naocznie przekonać, czy to wszystko uratowało te kościoły od laicyzacji, odpływu wiernych, utraty młodych i wszelkich innych trudności, z którymi boryka się Kościół rzymsko-katolicki i mam tu na myśli rzeczywiste trudności, jak i te wyimaginowane, podnoszone głównie przez krytyków z zewnątrz. Dlatego dzisiaj chciałbym napisać kilka słów o niektórych wspólnotach protestanckich. Gdyby ktoś pomyślał, że to nieładnie pisać o innych kościołach, a nie o swoim, to przypomnę, że w esejach nowojorskich pisałem już kiedyś o naszej katolickiej katedrze św. Patryka, która notabene obecnie cała jest obstawiona rusztowaniami. Może kiedyś do niej powrócimy, aby zobaczyć ją odnowioną, ale dzisiaj będzie o świątyniach protestanckich, w których powinno przecież tętnić życie w porównaniu z „usychającymi”, tkwiącymi w swoich „błędach” kościołach katolickich (mam nadzieję, że ironia jest czytelna). Zaczynamy od „a”.

Abisyński, czyli kościół abisyńskich baptystów

Kościół abisyński w Nowym Jorku jako wspólnota liczy sobie ponad 200 lat i powstał, kiedy jeszcze w tym mieście było legalne niewolnictwo, początkowo większość jego członków miała korzenie w dzisiejszej Etiopii. Od 90 lat mają swoją świątynię w Harlemie na 138 Ulicy i jest to niemal obowiązkowe miejsce do odwiedzenia, ze względu na fantastyczny chór gospel znany na całym świecie. Miałem okazję słuchać ich raz podczas niedzielnego nabożeństwa i byłem naprawdę pod wrażeniem. W ogóle to nabożeństwo pozostawiło po sobie wiele wrażeń: oprócz wspaniałego chóru, była również pierwsza w moim życiu homilia powiedziana przez panią pastor (specjalnie z tej okazji kupiła sobie nową tunikę, przysięgam! Powiedziała to na początku kazania), a jeszcze w ogłoszeniach miejscowy pastor dziękował jednemu z parafian za złożenie ofiary na kościół w wysokości miliona dolarów! Kościół abisyński w latach trzydziestych miał około 13 tys. członków i był uznawany za największy kościół baptystyczny na świecie. Dzisiaj liczy około 4000... A mają naprawdę świetny chór! 

Kościół św. Jana Bożego

Na potrzeby tego artykułu wybrałem się dzisiaj do kościoła św. Jana Bożego, który jest katedrą wspólnoty episkopalnej w Nowym Jorku, a jednocześnie jednym z największych na świecie kościołów protestanckich. Jan Boży, to jednak nie św. Jan Boży z Hiszpanii, ale Jan Apostoł i Ewangelista. Tytuł kościoła jest nieco mylący: Saint John the Divine, co należałoby przetłumaczyć jako Jan Boży właśnie, ale w zamierzeniu chodziło o Jana Teologa, czyli naszego Ewangelistę. Ciekawostką jest, że kiedy w 1888 roku stanęły wieże naszej katolickiej katedry św. Patryka, członkowie Kościoła episkopalnego, którzy do tej pory dzierżyli palmę pierwszeństwa, gdy chodzi o budowle sakralne, postanowili wybudować coś jeszcze większego i wystartowali w roku 1892, dokładnie 27 grudnia (i już nie mamy żadnych wątpliwości, o którego Jana chodzi) w pobliżu Uniwersytetu Columbia. I szczerze mówiąc jeszcze do dzisiaj nie skończyli tej budowy. W roku 2001, niedługo po tragedii World Trade Center w kościele miał miejsce bardzo poważny pożar i przez kilka lat część kościoła była zamknięta. Ale dzisiaj mogłem wreszcie podziwiać olbrzymie wnętrze tej świątyni, już niemal bez żadnych przeszkód. Proboszczem kościoła, który prowadził dzieło odbudowy świątyni jest James Kowalski, a jego żona Anna Brewer, też przyjęła świecenia kapłańskie. Już słyszę te tęskne westchnienia w niektórych redakcjach w naszym kraju... W katedrze episkopalnej w niedzielę odprawia się nabożeństwo cztery razy. O godz. 16.00 obecna była nieliczna grupa wiernych. W sumie, więcej było turystów, których - słusznie - nie wpuszczono w pobliże ołtarza. Obok kościoła św. Jana jest śliczny park, a w nim fontanna przedstawiająca zwycięstwo dobra nad złem, a widok pokonanego szatana zawsze mnie dobrze nastraja.

„Z” jak Zion na koniecesej

Na Manhattanie są dwie świątynie noszące taką nazwę: jedna to, podobnie jak wspomniany wyżej Kościół abisyński, wspólnota afro-amerykańskich baptystów, ale ich świątynia wygląda jak nowoczesna kamienica, więc zostawimy ją w spokoju, natomiast druga to wspólnota luterańska. I tutaj chciałbym się na chwileczkę zatrzymać. Otóż, Zion Lutheran Church, który gromadzi się na modlitwie, głównie w języku niemieckim, w kościele św. Marka na 84 Ulicy, na kartach swojej historii ma zapisaną bardzo tragiczna datę. W roku 1904 grupa 511 dzieci razem z matkami (było ich 191), udała się na wycieczkę parowcem General Slocum po rzece East River. Na parowcu wybuchł pożar i wszyscy pasażerowie, 784 osoby, zginęli. Był to najtragiczniejszy pojedynczy incydent w historii Nowego Jorku, aż do 11 września 2001 roku. 

Trochę smutno kończyć nasz przegląd takim akcentem, ale tak wyszło. Zwłaszcza, że na zakończenie potrzebna nam pointa, która wcale nie będzie wesoła. Otóż, we wszystkich świątyniach protestanckich, które odwiedziłem, niestety, ludzi było znacznie mniej, niż w kościołach katolickich. I niestety, żonaci pastorzy, ani nawet panie stojące na czele swoich kościołów, ani nawet błogosławienie par homoseksualnych w niektórych świątyniach (nawet mają napisane, że są przyjaźni: gay-friendly) nie uczyniło z nich tętniących życiem wspólnot. Więc nie tędy droga. No, chyba że nasi zatroskani krytycy nie mogą się doczekać zupełnych pustek również w naszych kościołach. 

Tekst i foto ks. Andrzej Antoni Klimek

Zdjęcie: Fontanna przy kościele św. Jana przedstawia zwycięsto dobra nad złem


Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!