TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 02:00
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Nowe spojrzenie

Nowe spojrzenie

Po uzdrowieniu wód w Jerycho Elizeusz ruszył w stronę Betel. Było ono położone na granicy Judy i Izraela. Znajdowało się tam sanktuarium, do którego wędrowali Abraham i Jakub.
Tam doświadczali Bożego objawienia prowadzącego
do wiary w Jedynego Boga.

Niestety od czasu podziału Ziemi Obiecanej na dwa królestwa do tego sanktuarium zaczęło stopniowo przenikać bałwochwalstwo. Impuls do tego dało ustawienia w nim złotego cielca na polecenie króla Jeroboama. Tak Betel stało się miejscem zdrady i odstępstwa. Przekonał się o tym Elizeusz, gdy tam dotarł.

Wezwanie do nawrócenia
Na jednej z okolicznych dróg napotkał młodych ludzi. Ci obrzucili go wyzwiskami. Czy wiedzieli, że jest prorokiem? Elizeusz był ubrany w płaszcz, jaki nosili prorocy, i każdy mieszkaniec kraju widząc jego ubiór, doskonale zdawał sobie sprawę kogo spotyka na swej drodze. Jednak owi chłopcy nie mieli żadnych oporów, by zelżyć tak proroka, jak i starszego od nich człowieka. To świadczyło o tym jak daleko zło przeniknęło serca mieszkańców Betel. Nie mieli we czci ani Boga ani Jego słowa. Dlatego reakcja Elizeusza była bardzo gwałtowna. Przeklął ich w imię Boga. To, co zaraz potem się zdarzyło było przerażające. Pojawiły się bowiem dwa niedźwiedzie, które rozszarpały 42 chłopców. Ten straszny obraz wskazuje na dramat człowieka lekceważącego i wykpiwającego słowo Boga oraz tych, których On posyła dla zbawienia ludzi. Sami sprowadzają na siebie zgubę. Wchodząc na ścieżkę zła, nie chcąc słuchać wezwania do nawrócenia idą prostą drogą do zniszczenia własnego życia. Nie mają innej przyszłości. Czynione i chwalone przez nich zło prędzej czy później pożre ich samych. Ich los jest godny pożałowania, jeśli nie zmienią swego postępowania. Oni swymi czynami i słowami ściągają na siebie sami przekleństwo. I dlatego to wydarzenie zostało zapisane, by stanowiło przestrogę i wezwanie do nawrócenia. Może nieco je udramatyzowano czy ubarwiono, by wyryło się w ludzkiej pamięci i ostrzegało przed popełnieniem błędu ludzi z Betel. By ostrzegało, że gdy człowiek odrzuci Boga pozostanie sam wobec żywiołu zła.


Słowo od Boga
Dla Elizeusza to doświadczenie stało się umocnieniem wiary. Zrozumiał, że przyjdzie mu zderzyć się z ludzkim oporem, głupotą i bezczelnością. Nie mniej słowo, które otrzymał od Boga ma moc spełnienia. A Ten, który je powierzył prorokowi czuwa tak nad jego spełnieniem, jak i nad życiem proroka. I choć nie jest przyjemne spotykać się ze sprzeciwem czy obelgami, to nie może wycofać się ze swej misji. Trzeba ją wytrwale spełniać, gdyż niesie ze sobą dobro. Elizeusz przekonał się o tym w Jerycho ratując życie mieszkańców tego miasta.
Natomiast w pobliżu Betel zdał sobie sprawę, że dobro jakim jest słowo Boga z trudnych do zrozumienia przyczyn spotyka się ze sprzeciwem. Może jedną z nich jest grzech zakorzeniony w ludzkim sercu. Prorok zaś wzywa do nawrócenia. Ono wiąże się z zerwaniem ze złem i pójściem drogą wiary, której bieg kreśli Bóg. To wymaga wysiłku. Natomiast trwanie w grzechu, który wielokrotnie oferuje tanie i łatwe rozwiązania, zdaje się być łatwiejsze. Pozwala na budowanie wygodnego świata. Kusi ofertą stabilizacji i poczucia panowania nad własnym życiem. Zatem każdy, kto to podważa staje się wrogiem. Rzecz tylko w tym, że obietnice jakie daje grzech są kłamstwem. Niestety grzesznik nie widzi, że prorok chce mu pomóc i ratować jego życie. Dlatego traktuje go jak wroga. Jest na tyle zaślepiony, że uważa się za najmądrzejszego, równego czy większego od Boga i w swej pysze wyśmiewa się z Bożych słów przynoszonych przez proroka, jak i samego proroka, który temu słowu zaufał i poświęcił mu swe życie.


Na szczycie góry
Elizeusz zrozumiał, że często będzie spotykał się ze sprzeciwem i oporem czy szyderstwem. Jednak pośród tego będzie doświadczać również Bożej mocy. Dlatego skierował swe kroki ku górze Karmel. Poszedł tam, gdzie u boku Eliasza uczył się wiary i zaufania. Wszedł na szczyt. Chciał odnowić w swym sercu wspomnienie wszystkiego, co tu odkrył. Przyszedł jak spragniony do źródła wody. Odkrywał również, że jemu przyjdzie kontynuować dzieło, do którego Bóg wezwał Eliasza. Szczyt Karmelu dumnie wznosił się nad żywioł morskich wód. Jego fale uderzały weń, ale nie potrafiły wyrządzić mu żadnej szkody. Groźnie huczały, lecz były bezsilne wobec potężnej góry. Przypominały bezmiar zła i śmierci, które choć robią wrażenie wszechmocnych, to jednak są bezradne wobec mocy Boga. On nakreślił granicę żywiołowi morza, której ten nie jest w stanie przekroczyć, choć czasem wydaje się, że uderzając tak zaleje cała ziemię. Jednak za jakiś czas okazuje się, że musi wrócić na swoje miejsce wyznaczone mu przez Boga. Tak też jest i z żywiołem zła. Choć człowiek do końca nie rozumie tej sytuacji. Jedynym oparciem pozostaje mu wiara. Takie spojrzenia odnawiał w sobie Elizeusz patrząc z górskiego szczytu na piękno stworzonego świata. I zdawał sobie sprawę, że by tę prawdę odkryć, trzeba na jakiś czas oderwać się od codzienności i skierować swe serce ku Bogu. Tak czyni człowiek wchodzący na szczyt góry. Wpierw odrywa się od nizin i położonych na nich miast i pól. Wspina się, by skierować swój wzrok ku niebu. To kosztuje wiele trudu i wysiłku. Ale tylko tak można zdobyć nowe spojrzenie. Nie tylko na błękit nieba, ale również na wszystko to, co znajduje się w dolinie. Ze szczytu widać bowiem nie tylko małe fragmenty. Tam wszystko dostrzega się w szerszej perspektywie. Codzienność zaczyna układać się w pewną całość. Nabiera ładu i piękna. Bez trudu wspinaczki tego się nie odkryje. I podobnie jest z życiem. Trzeba w nim chwil oderwania od codzienności, wzniesienia się ku Bogu, by popatrzeć na świat i życie z Jego perspektywy, oczyma wiary. Gdy się tego doświadczy, wtedy można powrócić do zwykłego życia. Nie będzie ono łatwiejsze czy lżejsze niż poprzednio. Ale spojrzenie wiary jakie zostaje w sercu, pozwoli odnajdywać to, co naprawdę jest istotne, by danego człowiekowi życia nie zmarnować. Tak swojego, jak i innych. I stąd Elizeusz po wejściu na górę Karmel zszedł z niej i udał się w dalszą drogę ku Samarii.

Ks. Krzysztof Kowalik

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!