Niezrozumiane ostrzeżenie
Wschód słońca kolejnego dnia połączył się z pojawieniem się cienia szubienicznego drzewa. Dla Mardocheusza miał on zwiastować klęskę i kres życia. Dla Hamana stanowił zapowiedź triumfu i radości unicestwienia znienawidzonego człowieka. Ale jak szybko i niespodziewanie potrafi zmienić się pogoda, podobnie bywa z przewidywanym przez człowieka biegiem wydarzeń.
W jednej chwili to, co zdaje się być pewne i oczywiste potrafi zostać zastąpione przez zupełnie nieprzewidywane zdarzenie. Tak właśnie stało się tego dnia. Wszystko zaczęło się jeszcze w nocy. Dla króla była ona niespodziewanie bezsennym czasem. Jej godziny zdawały się wydłużać w nieskończoność. Nic nie przynosiło ulgi. W tej sytuacji władca polecił, aby przyniesiono mu kroniki opowiadające o przeszłych wydarzeniach i odczytano je na głos. Tak chciał ukoić ciężar bezsenności.
Pośród kolejnych opowiadań usłyszał historię o próbie zamachu na jego życie i niespodziewanym ocaleniu, jakie dokonało się dzięki słowom Mardocheusza. Przypominał sobie teraz jego postać jak przez mgłę. Nigdy potem go nie spotkał. Doświadczył dobroci ze strony tego człowieka. Ale czy w jakikolwiek sposób okazał mu wdzięczność? Nie. Może to zaniedbanie stoi u podstaw trapiącej go bezsenności? Dla rozwiania wątpliwości zapytał sługi o wynagrodzenie, jakie otrzymał Mardocheusz. Kroniki nic o tym nie pisały, ale może było to jedynie przeoczenie ich autora. Słudzy odpowiedzieli mu zgodnie z prawdą, iż Mardocheuszowi w żaden sposób nie wynagrodzono jego czynu. Tym samym potwierdziły się królewskie przeczucia. Dopuszczono się zaniedbania. Nie okazano wdzięczności człowiekowi, który uratował jego życie i koronę.
Wywyższenie Mardocheusza
Wraz z odpowiedzą sług Aswerus usłyszał odgłosy zwiastujące pojawienie się kogoś na dziedzińcu pałacu. Zapytał, kim jest człowiek pojawiający się o tak wczesnej porze? W odpowiedzi usłyszał imię Hamana. On pojawił się na dziedzińcu, by skoro tylko będzie to możliwe, prosić króla o zgodę na powieszenie Mardocheusza na przygotowanym drzewie. Król usłyszawszy o pojawieniu się Hamnana nakazał, by ten natychmiast przyszedł przed jego oblicze. Następnie nie wdając się w szczegóły, zapytał go o to, co powinno się uczynić temu, którego król chciałby uczcić. Haman nie zadał nawet pytania o kogo może chodzić. Zaślepiony pychą był pewien, że Aswerus ma na myśli jego samego. Pomyślał, że ma dobrą okazję poddać mu pomysł na wywyższenie samego siebie. Chciał ją wykorzystać. Dlatego natychmiast zaproponował, by tego, którego władca chce uczcić, odziać w królewski płaszcz, posadzić na królewskiego konia i założyć mu na głowę koronę. Następnie niech słudzy obwożą go po ulicach miasta i krzyczą wszem i wobec, iż tak uczyniono temu, którego sam król zechciał uczcić.
Król natychmiast przystał na jego pomysł i polecił niezwłocznie go wykonać. Jednak nagroda nie była dla Hamana. Przeciwnie, to on miał spełnić zaproponowaną rzecz, a odziany po królewsku i wywyższony miał zostać jego wróg Mardocheusz. Tego się nie spodziewał. Nie przeszło mu to nawet przez myśl, a jednak stało się faktem. Nie on zostanie za chwilę uczczony, a znienawidzony przez niego człowiek. Sam utorował mu drogę do wielkiego i niespodziewanego zaszczytu. Co więcej, będzie musiał przyodziać Mardocheusza w szaty chwały i obwozić go po mieście oraz oznajmiać o wielkiej życzliwości króla dla tego człowieka. Było mu to nie w smak. Nie mniej rad nie rad musiał wykonać polecenie królewskie. Gorzko żałował swej bezmyślności. Jednak bał się w czymkolwiek narazić królowi. Dlatego nie mógł okazać jakiegokolwiek niezadowolenia. Gorliwie, choć nieszczerze, wypełniał królewski rozkaz. Bólu dodawało to, iż sam był autorem owego przedstawienia.
Niesiony pychą i zawiścią
Do domu Hamnan wrócił zbolały i pełen goryczy. Wprawdzie poza nim i bliskimi mu osobami nikt inny nie wiedział o drugim dnie całej sprawy, ale to nie stanowiło dlań jakiegokolwiek pocieszenia. Przyczynił się do rozsławienia Mardocheusza. Sprawił, że ten człowiek otrzymał królewskie insygnia. Wywyższył go ponad innych. Obdarzył chwałą, jakiej nikt inny nie dostąpił. I sam musiał iść przed nim jak sługa. Wewnętrzny ból wykrzywiał mu twarz. I choć zakrywał swą twarz, by ukryć całą sprawę okazało się, że tak dla jego małżonki, jak i zgromadzonych w domu przyjaciół wszystko było jasne i wiadome. To, co mu powiedzieli domownicy nie przyniosło pocieszenia. Zwiastowali mu bowiem przykry los. Jeśli dziś musiał wystąpić jako sługa Mardocheusza, to wszystko wskazuje na to, że prędzej czy później zostanie mu całkowicie podporządkowany. Tym samym straci swoje przywileje.
Te słowa rozpaliły w sercu Hamana nienawiść. Ta podpowiadała, że on i Mardocheusz nie mogą obok siebie żyć. Nie ma dla nich obu miejsca na dworze króla. Jeśli zatem chce to przetrwać, musi zgładzić swego wroga. To wydawało mu się jedynym sposobem rozwiązania swoich problemów. W tym, co przed chwilą zaszło, nie dostrzegł przestrogi. Nie widział królewskiej życzliwości wobec Mardocheusza. Nie rozumiał, że cokolwiek by nie uczynił, to i tak wywyższy tego człowieka. Nie zdawał sobie sprawy, że niesiony pychą i zawiścią działał na własną szkodę i zgubę. Nie potrafił też dostrzec Boga, który stanął w obronie swych wybranych. Działał zaślepiony gniewem i złymi radami. Nie dopuszczał do siebie możliwości, by królewską łaskę można było dzielić z kimkolwiek. Zdolność trzeźwej oceny sytuacji odbierało mu pragnienie zdobycia chwały i sławy większej niż ta, którą widział u innych ludzi. Stawiał się ponad nich. Chciał być niczym Bóg. Nie dopuszczał do siebie, by ktoś mógł być ważniejszy od niego. Ogrom pychy nie pozwalał mu dostrzegać błędów takiego myślenia a tym samym zrozumienia, że działa na własna szkodę. Zachowywał się jak ktoś głuchy i ślepy. Myślał tylko o jednym: pozbyciu się tego, którego uznał za wroga i przeszkodę dla własnej kariery. W takim stanie ducha zastali go słudzy królewscy, którzy przyszli przypomnieć mu o zaproszeniu na ucztę wydaną przez królową Esterę. Ponaglali go, by nie ociągał się i nie opóźniał swego przybycia.
Tekst i zdjęcie ks.. Krzysztof P. Kowalik
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!