TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Kwietnia 2024, 07:29
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Niezłomny jezuita

Niezłomny jezuita

Wczesną wiosną 1939 roku, Władysław Gurgacz, student krakowskiego Kolegium Najświętszego Serca Jezusowego, był niemal pewien, że wybuch kolejnej wielkiej wojny wisi na włosku. W związku z tym w Wielki Piątek wybrał się na Jasną Górę i złożył tam „Akt całkowitej Ofiary” za Ojczyznę w niebezpieczeństwie. 

Rozpoczął go słowami: „Przyjm, Panie Jezu Chryste ofiarę, jaką Ci dzisiaj składamy, łącząc ją z Twoją Najświętszą Krzyżową Ofiarą. Za grzechy Ojczyzny mojej: tak za winy narodu całego jako też i jego wodzów, przepraszam Cię Panie i błagam zarazem gorąco, byś przyjąć raczył jako zadość uczynienie całkowitą ofiarę z życia mego”. Był 7 kwietnia 1939 roku. Pięć dni wcześniej Władysław skończył 25 lat.

Pragnął zostać jezuitą, w wolnym czasie rozwijał swą malarską pasję. Malował m.in. obrazy olejne i małe, w dodatku dość nowatorskie, tzw. święte obrazki na folii rentgenowskiej. Jego pierwszym dziełem olejnym był portret św. Andrzeja Boboli, także jezuity. W 1938 roku Bobola został nie tylko kanonizowany przez Piusa XI, ale jego ciało – przypomnijmy, że cudownie zachowane – po wielu latach i komplikacjach wróciło do Polski. Władysław podziwiał św. Andrzeja, inspirował się jego wiarą, męstwem w męczeństwie, które uznawane jest za najokrutniejsze wśród nowożytnych przykładów męczeństwa. O Andrzeju Boboli mawia się, że był męczennikiem również po śmierci. Więc był Wielki Piątek. Osiemdziesiąt lat temu. Dzień ukrzyżowania Chrystusa. Dzień, w którym wszystko wskazywało na to, że Jezus przegrał, zbankrutował życiowo, że śmierć zwyciężyła.

Dziesięć lat później, 14 września 1949 roku, ksiądz jezuita Władysław Gurgacz został zastrzelony strzałem w tył głowy na podwórku więzienia przy ul. Montelupich w Krakowie. Dokładnie miesiąc wcześniej, Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie pod przewodnictwem Władysława Stasicy, ogłosił wyrok, w którym na karę śmierci oprócz ojca Gurgacza skazano też Stefana Balickiego „Bylinę”, Stanisława Szajnę „Orła” i kleryka Michała Żaka, którego wyrok następnie złagodzono. Ale zatrzymajmy się przy dacie 14 września. Wielki Piątek to dzień z triumfem śmierci w tle, z krzyżem w roli głównej. Tymczasem 14 września to święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Czy te dwie daty w biografii ojca Gurgacza mogą być przypadkowe?

Kapelan Wyklętych

Pod koniec wojny ks. Gurgacz trafił do Starej Wsi, a później do Gorlic, gdzie był jednocześnie pacjentem i kapelanem w szpitalu powiatowym. Aktywnie angażował się w posługę kapłańską, doprowadzając do wielu nawróceń. Jesienią 1947 roku został kapelanem służebniczek starowiejskich w Krynicy Zdrój. Tam spowiadał i wspierał opieką duszpasterską również „żołnierzy wyklętych”. Wtedy także zaczął zwracać uwagę Urzędu Bezpieczeństwa, jednak nie tyle kontaktami z podziemiem, co przede wszystkim odważnymi kazaniami i naukami rekolekcyjnymi. Był bezkompromisowy w sprawach wiary, nie wahał się ostro piętnować reżimu, w związku z czym wkrótce zaczął doświadczać różnorakich represji ze strony bezpieki. Włącznie z zamachami na życie. Dwukrotnie strzelali do niego rzekomo pijani milicjanci.

Narastające poczucie zagrożenia sprawiało, że ks. Gurgacz zacieśniał kontakty z ludźmi podziemia, m.in. z por. Matejakiem, nad którym roztoczył opiekę duchową jeszcze w Gorlicach. Zbiegło się to w czasie z innym wydarzeniem, z początkiem 1948 roku – z krynickim kapłanem nawiązał kontakt dowódca konspiracyjnej organizacji z terenu Sądecczyzny Stanisław Pióro ps. „Emir”, „Mohort” – dowódca Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowców (nazywanej też Polską Podziemną Armią Niepodległościową). Składała się ona z ludzi bardzo młodych, głównie uczniów nowosądeckiego Liceum Handlowego. Chłopcy potrzebowali duchowej opieki. Ostatecznie więc zagrożony represjami o. Gurgacz, po krótkim okresie ukrywania się we Wróbliku Królewskim, z początkiem maja 1948 roku zdecydował się dołączyć do organizacji. Został jej kapelanem posługując się pseudonimem „Sem” – pochodzącym od inicjałów „SM” (Servus Mariae – Sługa Maryi), którymi sygnował malowane przez siebie obrazy. 

Zagadkowa dymisja

Objęcie funkcji kapelana oddziału zbrojnego podziemia stało się zarzewiem konfliktu z władzami zakonu jezuitów, które ostatecznie – dla zapewnienia bezpieczeństwa jego współbraciom – ogłosiły, że został on 28 czerwca 1948 roku dymisjonowany ze wspólnoty. Jednak formalności związane z dymisją nie zostały nigdy dopełnione. Ks. Gurgacz sprawował moralną opiekę na konspiratorami, odprawiał Msze Święte, spowiadał, objaśniał Ewangelię, prowadził wykłady z etyki, teologii, filozofii, historii, a nawet matematyki. Przede wszystkim jednak dbał o to, by w działacze PPAN kierowali się etyką chrześcijańską. Choć więc zbrojny pion PPAN – oddział „Żandarmeria” przeprowadził szereg akcji, w odróżnieniu od innych oddziałów zbrojnego niepodległościowego podziemia unikał sytuacji, w których musiałby używać broni. Jego podopieczni mogli używać jej w celach samoobrony, nigdy do działań ofensywnych.

Nie uciekłem…

Po kilku miesiącach działalności organizację dotknęły pierwsze represje. Latem 1948 roku aresztowanych zostało większość działaczy PPAN. Wtedy „wpadł” między innymi por. Matejak. W górach w okolicy Hali Łabowskiej pozostało już tylko dwudziestu paru konspiratorów. Jednakże także i oni zginęli w walce, bądź zostali aresztowani latem 1949 roku Stanisław Pióro „Emir” zginął śmiercią samobójczą w zasadzce bezpieki w Czechosłowacji, gdy wraz z kilkoma innymi partyzantami usiłował przedrzeć się do wolnego świata.

Ks. Gurgacz został ujęty w Krakowie, 2 lipca 1949 roku, po nieudanej akcji rekwizycyjnej na bank państwowy. Jezuita nie brał w niej udziału, obserwował ją z pewnej odległości, widząc, że się nie powiodła mógł się ratować. Zdecydował jednak, że powinien podzielić los tych, nad którymi roztoczył duchową opiekę. Powrócił do umówionego punktu kontaktowego i czekał – tam został ujęty przez bezpiekę. Wyjaśniał: „Nie uciekłem  ponieważ nie chciałem pozostawić członków organizacji”. CDN 

Tekst Aleksandra Polewska-Wianecka

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!