TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Sierpnia 2025, 04:31
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Nie ma świętości bez miłości

Nie ma świętości bez miłości

Na początku ostatniego roku przygotowania młodzieży do przyjęcia sakramentu bierzmowania zabieramy ich na pielgrzymkę do pobliskiej Zduńskiej Woli, gdzie urodził się św. Maksymilian Kolbe. Żeby był zachowany „parytet” tuż przed bierzmowaniem zabierzemy ich do Świnic Warckich, gdzie urodziła się św. Faustyna Kowalska. Po co to robimy? Trochę dlatego, aby ich zintegrować, a poza tym pod koniec października zwykle przeżywamy Tydzień Misyjny, a potem wchodzimy w tajemnicę obcowania Świętych 1 listopada i w kolejne dni, więc św. Maksymilian jest tu jak najbardziej „na rękę”. No i chcemy, żeby ci młodzi ludzie poczuli woń świętości. Nie wiem, czy nam się to udaje, ale przynajmniej próbujemy.
Podczas takich okazji uważnie obserwuję naszych podopiecznych i próbuję wychwycić, co przyciąga ich uwagę. Zauważam na przykład, jak często słowa używane przez mówiącego z wielkim zaangażowaniem przewodnika, spotykają się z brakiem zrozumienia, a w konsekwencji z malejącym zainteresowaniem. Jak łatwo bierzemy za pewnik, że ósmoklasiści wiedzą, co to znaczy Niepokalana, czystość, wcielenie, misterium paschalne i wiele innych słów z naszego religijnego słowniczka, które niestety nic im nie mówią, a często nie tylko im. Na nic się zdaje nawet wtrącanie określeń, co do których przewodnik jest przekonany, że pochodzą z młodzieżowego slangu, co może jest i prawdą, ale w odniesieniu do rodziców tych dzieci, ale już na pewno nie do nich. Nie nadążamy.

Ale widzę, że świecą im się oczy, kiedy jest mowa, że św. Maksymilian miał umysł wynalazcy i projektował, a nawet próbował opatentować pojazd umożliwiający loty w kosmos. Że wyruszył do Japonii, aby jej mieszkańców nawracać na wiarę w Jezusa, mimo że nie znał języka i po zaledwie kilku miesiącach już drukował tam czasopisma. Japonia nawet dla nich, mimo że żyjemy w globalnej wiosce, jest bardzo odległa, więc ktoś kto podejmuje się takiego wyzwania budzi szacunek. Potem znowu pojawia się brak zrozumienia, kiedy mowa o oddaniu życia w obozie koncentracyjnym, aby ocalić innego człowieka, który miał czekającą na niego i potrzebującą go rodzinę. Ciężko to zrozumieć. Taki mózg, taki wynalazca, taki – można powiedzieć – otwarty na wszelkie technologiczne nowości człowiek, który mógłby na pewno jeszcze tyle dobrego zrobić dla całego świata, pozwala się pozbawić życia za jakiegoś beksę... Jedyne pytanie, jakie pada, to czy go bolało, kiedy mu wstrzyknięto śmiertelną dawkę fenolu. I to jest chyba symptomatyczne: strach przed śmiercią, bólem i cierpieniem. Nikt normalny sam sobie tego nie wybiera. I tu jest jakby najczulszy punkt, którego przejście jest konieczne, aby w ogóle zacząć coś rozumieć ze świętości, która polega na uczynieniu swojego życia darem. Być świętym, to dać siebie. A to czasem boli.

Posłuchajmy przez chwilę św. Maksymiliana: „Święci są różni: uczeni i prostaczkowie, zakonnicy i świeccy, profesi i nowicjusze itp. Co więc jest wspólną cechą świętych? Jest nią miłość Boża. Świętość nie polega na czasie służby Bożej, na wieku, na stanie, lecz na miłości Bożej. Kto chce być świętym – na pewno nim zostanie. Trzeba chcieć. W tym „chcieć” mieści się już miłość Boża. Więcej cierpią ci, co chcą iść do piekła, niż ci, co chcą iść do nieba. Najszczęśliwszymi ludźmi są święci i przedsmak nieba przeżywają na tej ziemi – ci zaś, co chcą iść do piekła, już na ziemi mają przedsmak piekła. Z pomocą Niepokalanej możemy wszystko. Możemy dojść do wysokiej świętości i to najłatwiej tą drogą. Przyczyną wszelkiego zła na drodze do świętości jest ufność we własne siły, a nie w Bożą pomoc. Nie ma takiej przepaści i takiej zbrodni, do której byśmy nie byli zdolni, gdyby nas nie podtrzymywała łaska Boża”.

Jak zaproponować dzisiaj świętość młodemu człowiekowi? Chyba nie ma innego wyjścia, jak tylko zlać to słowo w jedno z miłością i taką miłość im ukazywać, miłością prawdziwą, która jest zdolna do daru z siebie, dokładnie taka o jakiej pisał św. Paweł w Liście do Koryntian: „Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje”. Wtedy może nam się udać uniknąć tego, o czym pisał Léon Bloy, francuski katolicki pisarz nawrócony z młodzieńczego agnostycyzmu i nienawiści do Kościoła: „Pod koniec naszego życia będziemy mieć tylko jeden powód do smutku – że nie jesteśmy święci”.

ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!