TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Sierpnia 2025, 02:16
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Nie ma spokoju dla Aleppo

Nie ma spokoju dla Aleppo

Każda wojna jest strasznym dramatem, a im bliżej nas tym bardziej nas obchodzi. Ale im dalej od nas, tym mniej niestety. Papież Franciszek pytany, jak zawsze, o wojnę na Ukrainie, przypomniał, że „to nie jedyna wojna, chciałbym oddać sprawiedliwość: od dwunastu czy trzynastu lat wojna toczy się w Syrii, od ponad dziesięciu lat w Jemenie; pomyślcie o Birmie, o biednych Rohindża, którzy przemierzają świat, ponieważ zostali wypędzeni ze swojej ojczyzny. Wszędzie, w Ameryce Łacińskiej, jest wiele ognisk wojny! Owszem, są ważniejsze wojny ze względu na hałas jaki czynią, ale cały świat jest w stanie wojny i samozniszczenia. Musimy się poważnie zastanowić: świat znajduje się w stanie samozagłady. Zatrzymajmy się w porę, bo jedna bomba przywołuje z kolei większą, a ta jeszcze większą, a poprzez eskalację nie wiadomo, gdzie skończymy. Trzeba mieć zimną głowę i krew”. 

Chciałbym zwłaszcza na tej Syrii się zatrzymać, bo wygląda na to, jakby nie było końca tragediom tego kraju. Jakby nie dość było wojny, to jeszcze teraz trzęsienie ziemi. Jeden z proboszczów z Aleppo franciszkanin o. Bahjat Elia Karakach tak opowiada: „Wstrząsy były ogromne, ludzie w panice wyszli na ulice, przynajmniej ci, którym się udało, wielu, jak już mówiłem, zostało uwięzionych. Tutaj pada deszcz i jest zimno, widziałem ludzi boso i w lekkich ubraniach, w piżamach, uciekających w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca. W parafii otworzyliśmy nasze pomieszczenia i zaoferowaliśmy gorące napoje i coś do jedzenia. Modlimy się również o Bożą opiekę. Z pierwszym brzaskiem ludzie wracają do swoich domów, by ocenić zniszczenia, nie ma prądu, sytuacja dramatyczna. Czekamy na pomoc. Priorytetem jest próba uratowania jak największej liczby istnień ludzkich poprzez wyciągnięcie ich spod gruzów”. Dalej mówi, że wielu ludzi zaczynało już naprawiać swoje domy zniszczone przez wojnę, teraz z powrotem mogą tylko zbierać gruz. Tyle proboszcz z Aleppo, a ja czasami mam takie wrażenie, że jak tylko na chwilę zapomnimy o tym mieście to zaraz ktoś coś zrobi, abyśmy sobie o nim przypomnieli. Jeśli nie człowiek to natura. I tak sobie myślę, naprawdę są tam jeszcze ludzie, którzy chcą tam żyć? I jestem pełen dla nich podziwu. I nie wiem, czy bym tak potrafił. 

Tak łatwo się denerwujemy, bo nam Tatry zamknęli, a przecież mamy ferie, albo podczas wyjazdu na narty z powodu wiatru trzeba było zejść ze stoku kilka godzin wcześniej. Kiedy nam się nie podoba rządząca partia, ta czy inna, to zaraz wybrzydzamy i zarzekamy się, że najchętniej byśmy „z tego kraju” wyjechali, jakby nie wiadomo jaka krzywda nam się działa. My księża również: wystarczy, że usłyszymy kilka słów od jakiegoś buca o przywilejach Kościoła i że będą je nam zabierać, zaczynamy czuć się prześladowani. A jeżeli zostanie ogłoszona w kościołach zbiórka pieniędzy na pomoc ofiarom trzęsienia ziemi, być może wielu się zniecierpliwi, że znowu jakaś zbiórka. A tymczasem powinniśmy Bogu dziękować, że pieniądze na pomoc ofiarom trzęsienia ziemi czy wojny nie są potrzebne u nas. I że żyjemy w Polsce.

Na koniec list jaki siedmioletnia Bana al-Abed napisała przed laty do prezydenta Trumpa tuż przed objęciem przez niego władzy. „Mieszkałam w Syrii przez całe moje życie. Dopiero w grudniu ub.r. wyjechałam z oblężonego Aleppo. Jestem jednym z dzieci, które ucierpiały przez wojnę w Syrii. Teraz, w moim nowym domu w Turcji, panuje spokój. W Aleppo chodziłam krótko do szkoły, ale została zbombardowana. Kilkoro spośród moich znajomych zginęło. Bardo mi smutno z ich powodu. Żałuję, że nie są ze mną, bo mogłabym się z nimi teraz bawić. Nie mogłam tego robić w Aleppo, bo to było miasto śmierci. Teraz w Turcji mogę wychodzić z domu, mogę też iść do szkoły. Wiem, że pokój jest ważny dla każdego, także dla pana. Jednak miliony syryjskich dzieci są w gorszej sytuacji niż ja. Nadal cierpią z powodu wojny w wielu częściach kraju. Cierpią z powodu dorosłych. Wiem, że będzie pan prezydentem Ameryki, czy mogłabym więc pana prosić, by ocalił pan dzieci z Syrii, ponieważ są takie same jak pana dzieci i zasługują na pokój tak samo jak pan. Jeśli obieca mi pan, że zrobi coś dla dzieci w Syrii, zapewniam pana, że zyska pan nową przyjaciółkę. Z niecierpliwością czekam na to, co zrobi pan dla dzieci w Syrii”. Trump już nie jest prezydentem, minęło wiele lat, a w Aleppo nadal wojna. I trzęsienie ziemi na dodatek.

Ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!