Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe
Gdyby wszyscy byli tacy sami, byłoby trochę nudno. Ten sam wzrost i waga, ten sam kolor skóry, włosów. Identyczne zainteresowania, talenty, charaktery. Może wtedy ludzie nie kłóciliby się ze sobą, nie spierali się o ważne sprawy, choć, przyznajcie sami, często spieramy się o błahostki. Gdyby wszyscy byli tacy sami, nikt nie czuł by się lepszy od innych. Czy to znaczy, że ludzie nie dążyliby do tego, by jednak w jakiś sposób „zabłysnąć”, by się wyróżnić?
Hubuś wrócił ze szkoły dziwnie wzburzony. W tym dniu, popołudniu zaplanowane było pierwsze w roku szkolnym spotkanie z rodzicami. Chłopiec cisnął plecak prosto pod kaloryfer, wszedł do kuchni i zaczął pić wodę prosto z butelki.
- Nalej do szklanki – powiedział pan Piotr.
- Tato – Hubuś zupełnie zignorował jego słowa, – przecież my będziemy wyglądać jak wariaci! Mogliby chociaż zapytać nas o zdanie!
Pan Piotr spodziewał się, że syn poruszy ten temat. Pomysł, by wprowadzić w szkole obowiązkowe mundurki kiełkował już od zeszłego roku. Widać wykiełkował na dobre, skoro Hubuś mówi o tym z taką pewnością.
- A nie uważasz, że to może być dobre? - zagadnął tata.
- Mundurki? - Hubuś aż podskoczył.
- W życiu! - odpowiedział.
- Moim zdaniem zakończyłoby to codzienne przechwałki i pokazy mody na szkolnych korytarzach.
Hubuś zastanowił się przez chwilę, a potem wypalił nagle:
- Ok, to w takim razie niech nauczyciele też noszą mundurki! - zaśmiał się. - Już widzę panią od matmy albo tego gościa od historii!
- Hubuś, chyba trochę przesadziłeś – zganił go pan Piotr. - Nie wiem, czy uczniowie będą mogli się wypowiedzieć w tej sprawie. Jeśli nie, to będziecie musieli przyjąć z pokorą to, co postanowi dyrektor i my, rodzice - wyjaśnił.
- A kto to w ogóle wymyślił?
- Mundurki w szkołach mają bardzo długą tradycję, ale różnie z tym bywało, bo zmieniały się elementy stroju, materiały z których były uszyte, kolory…
- Przecież to bez sensu – upierał się Hubuś. - Wszyscy tak samo…
- A wiesz, że nie wszyscy tak o tym myślą? W wielu szkołach dzieci z dumą noszą jednolity strój, bo to podkreśla przynależność do danej szkoły.
- No nie wiem – Hubuś był nieprzekonany. - Agatka to jeszcze nie kuma o co chodzi.
- No właśnie, Agatka! Przecież to dziewczynki się stroją i wolałyby nosić „swoje” ubrania.
- E tam – skrzywił się Hubuś. - Agatka jeszcze nie rozumie, za mała jest.
- No, chyba by się obraziła! - roześmiał się tata.
- A co jeśli ktoś się zapomni i przyjdzie „normalnie” ubrany? - zapytał.
- Pewnie takie sytuacje rozstrzyga regulamin szkolny – wyjaśnił tata.
- A może być tak, że jeden dzień w tygodniu jest wolny od mundurków?
- Może być – potwierdził tata. - Wszystko zależy od ustaleń.
Wy też wyczuwacie o co chodzi? Pewnie nasz Hubuś chciałby zachować niezależność i możliwość decydowania o sobie. Pewnie z czasem się do tych mundurków przyzwyczai. Może nawet stwierdzi, że to całkiem cool. Nie wiem jakie jest wasze zdanie, ale podsunęłam wam ten temat, bo sama pamiętam siebie w pierwszej klasie, w granatowym fartuszku i z tarczą na ramieniu. Biegnę po album z zdjęciami!
Ewa Makowska
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!