Nasze wielkie pragnienie
Mój poprzedni edytorial został skomentowany przez jedną z naszych stałych współpracownic jako „smutny”. Obiecałem więcej optymizmu w kolejnym, ale na szczęście, wcale nie muszę się szczególnie wysilać, jednak najpierw chcę coś jasno zadeklarować. Nie lubię dyskusji, czy jakiś papież jest dobry czy zły, fajny czy gburowaty, właściwy czy niewłaściwy, bo dla mnie zawsze aktualna będzie starożytna zasada „Gdzie jest Piotr, tam jest Kościół”, a żaden papież nie jest po to, aby spełniał czyjeś oczekiwania (w tym moje). I dziękuję ks. Rafałowi Krakowiakowi, że natchnął mnie do zwerbalizowania tego przekonania. A teraz możemy pójść dalej.
W dzień inauguracji pontyfikatu, który dla nas Polaków był też dniem wyborów prezydenckich z całym olbrzymim balastem podziałów, podczas Mszy dopuściłem się małego przestępstwa liturgicznego i po prefacji wielkanocnej (i tu jest wszystko ok) wybrałem Piątą Modlitwę Eucharystyczną (a nie powinno się) i odczytałem następującą modlitwę wstawienniczą za Kościół: „Spraw, by nasz Kościół odnowił się w świetle Ewangelii. Umocnij więź jedności między wiernymi i kapłanami, między kapłanami i naszym biskupem Damianem, między biskupami i naszym papieżem Leonem. W świecie rozdartym niezgodą, niech Twój Kościół jaśnieje jako znak przyszłej jedności i pokoju”. Modliłem się tymi słowami, najgłębiej jak tylko potrafiłem.
Dopiero wieczorem sięgnąłem do relacji z Mszy inauguracyjnej papieża Leona, który od momentu wyboru w każdym swoim słowie i geście nie przestaje mnie zachwycać i koić moje serce. I oczywiście się nie zawiodłem, wręcz przeciwnie. Utwierdziłem się jeszcze bardziej, że bez względu na wszystko (również wybory w Polsce), jako Kościół mamy bardzo wiele do zaoferowania światu, mamy coś, czego świat nie znajdzie nigdzie indziej! I to nie może nie być powodem do wielkiej radości. Nie optymizmu, ale radości, bo to coś znacznie większego. Posłuchajcie Leona XIV.
„Chciałbym, bracia i siostry, aby to było naszym pierwszym wielkim pragnieniem: Kościół zjednoczony, znak jedności i komunii, który staje się zaczynem pojednanego świata. W naszych czasach, wciąż widzimy zbyt wiele niezgody, zbyt wiele ran zadanych przez nienawiść, przemoc, uprzedzenia, lęk przed innym, przez paradygmat ekonomiczny, który wyzyskuje zasoby Ziemi i marginalizuje najuboższych. A my chcemy być, w tym cieście, małym zaczynem jedności, komunii, braterstwa. Z pokorą i radością chcemy powiedzieć światu: spójrzcie na Chrystusa! Zbliżcie się do Niego! Przyjmijcie Jego Słowo, które oświeca i pociesza! Posłuchajcie Jego propozycji miłości, aby stać się Jego jedyną rodziną: w jedynym Chrystusie jesteśmy jedno. I to jest droga, którą mamy iść razem, w naszym gronie, ale także z siostrzanymi Kościołami chrześcijańskimi, z tymi, którzy podążają innymi drogami religijnymi, z tymi, którzy noszą w sobie niepokój poszukiwania Boga, ze wszystkimi ludźmi dobrej woli, aby budować nowy świat, w którym królować będzie pokój.
Oto jest duch misyjny, który powinien nas ożywiać – bez zamykania się we własnym, wąskim kręgu i bez poczucia wyższości nad światem. Jesteśmy wezwani, aby nieść wszystkim miłość Boga, aby mogła się urzeczywistniać ta jedność, która nie zaciera różnic, lecz docenia wartość osobistej historii każdego człowieka oraz społecznej i religijnej kultury każdego narodu”.
ks. Andrzej Antoni Klimek
Redaktor naczelny
aaklimek@opiekun.kalisz.pl
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!