TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 11:10
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Namiot czy kamera?

Namiot czy kamera?

Ciągle brzmią mi w uszach słowa z wczorajszej Ewangelii wg św. Mateusza: „Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego, Jana, i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza»”. Nie chcę oczywiście wchodzić w paradę egzegetom i biblistom, ale bardzo podoba mi się Piotr w tym fragmencie. Podoba mi się szalenie jego chęć zatrzymania chwili. Jego pragnienie, aby to, co widzi, to co przeżywa, nie skończyło się, ale by trwało jak najdłużej. Bo tak właśnie na swój użytek tłumaczę sobie jego słowa: „postawię tu trzy namioty”. Wtedy to, co się dzieje będzie trwać, a my będziemy to kontemplować. Kiedyś myślałem, że trochę egoistyczny jest Piotr w tym swoim pragnieniu, że może powinien powiedzieć: „Panie Jezu, zawołajmy pozostałych, niech oni też to przeżyją”. Dzisiaj już nie widzę w tym egoizmu, widzę chęć przeżycia czegoś intensywnie. I myślę, że jest to coś, czego coraz bardziej nam brakuje w dzisiejszym świecie, w którym wszyscy ślizgamy się po powierzchni. W którym dramatycznie brakuje głębi.
Dostrzegam to zwłaszcza u ludzi młodych i dostrzegam to z prawdziwym bólem. Kiedy na przykład znajduję się w jakimś szczególnie pięknym miejscu, obserwuję zachód słońca, czy przepiękną panoramę górską, albo jakąś perłę architektury, widzę ludzi młodych, którzy jeszcze dobrze nie zobaczyli co się pojawiło przed ich oczami, a już wyciągają smartfona pstrykają zdjęcie, bądź kręcą filmik i natychmiast wysyłają go na któryś z portali społecznościowych i potem już się nie interesują tym pięknem, ale odpowiedziami, komentarzami i lajkami, jakie pojawiły się pod ich zdjęciem. Podobnie jest na koncertach. Sam kiedyś byłem fanem różnych wokalistów i zespołów (żałosną kurtynę milczenia zaciągnę nad ich nazwami) i wiem, jak bardzo się pragnęło być na takim koncercie. I co się dzieje? Otóż znakomita większość, zamiast się delektować widokiem, głosem, scenografią i atmosferą - nagrywa na smartfona, czyli znowu zamiast przeżywać i uczestniczyć natychmiast „zapośrednicza” wydarzenie i dawaj na Instagram, czy inny Snapchat...
I żeby było jasne: ja też uważam, że jak zrozumiał nieco zbyt późno bohater filmu „Into the wild” - „The happiness only real when shared”, czyli szczęście wtedy jest realne, kiedy się nim dzielimy z innymi, ale na miłość Boską, najpierw trzeba je przeżyć, żeby się nim podzielić! Im głębiej coś przeżyję, tym więcej będę miał do podzielenia się z innymi! Nie może być tak, że zobaczyłem Wielki Kanion w Stanach Zjednoczonych i na pytanie tych, którym o tym opowiadam: „I co?” odpowiem: „Dostałem 500 lajków i wszyscy stwierdzili, że zdjęcia są super. Ale następnym razem nakręcę filmik na tym przeźroczystym balkonie. Dopiero wszystkim gały zbieleją!”
Naprawdę nie potrzeba, żeby nam o tym przypominała nieśmiertelna celebrytka PRL i III RP, że „nie powróci nigdy już, ta sama chwila”, że dobrze jest być w tym sensie zachłannym, jak św. Piotr i robić wszystko, aby piękno trwało, aby na nas oddziaływało, aby zakorzeniło się w nasze dusze. Potem przyjdzie czas, żeby się nim podzielić, a w międzyczasie może pojawi się zachwyt nad Tym, który to wszystko stworzył...
Wykorzystajmy czas wakacji, podróżowania, pielgrzymowania do kontemplacji i miejmy zawsze pod ręką raczej owe piotrowe trzy namioty niż 12 megapikseli kamerki naszego telefonu.

ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!