TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 31 Grudnia 2025, 08:10
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Najlepsza drużyna to moja rodzina?

Najlepsza drużyna to moja rodzina?

Nasz noworoczny numer dociera do Was już w Niedzielę Świętej Rodziny i może warto u początku nowego roku zastanowić się nad rodziną. Ta „podstawowa komórka społeczeństwa”, jak ją kiedyś nazywano, na przestrzeni wieków przechodziła dość poważne zmiany.

Przez większą część historii ludzkości małżeństwo i rodzina miały na celu zabezpieczenie majątku, ziemi bądź linii rodowej. Dzisiaj mogą nas dziwić, a nawet szokować choćby teksty biblijne, w których mowa jest o konieczności poślubienia żony zmarłego brata w celu wzbudzenia mu potomstwa, ale w niemal wszystkich kulturach mniej więcej do końca XVI wiek nikogo nie dziwiły i niemal wszystkie małżeństwa były aranżowane przez rodziców. Chodziło o przekształcenie nieznajomych w przyjaciół, wrogów w partnerów, utrzymanie własności i jej pomnożenie. Dzieci, wychowywane z surowością, zanim opuściły rodzinę, rzadko z własnej woli, znacznie częściej z powodu potrzeb rodziny, przez wiele lat mieszkały, pracowały razem z rodzicami i innymi krewnymi.  

Czy coś się zmieniło od XVI wieku? Trochę tak, małżeństwa zawierano nieco później, rodziny stawały się mniejsze, a ważniejszą od scalania zasobów stała się wspólna praca, mąż i żona potrzebowali siebie nawzajem do utrzymania działalności gospodarczej lub produkcyjnej, rozejścia się stały się nawet rzadsze niż w poprzednich wiekach. Budzące się świadome „ja” nie szukało jeszcze samorealizacji, ponieważ ceniło sobie stabilność rodziny. 

Dopiero XIX i XX w. przyniosły bardzo poważne zmiany. Rozwój przemysłu spowodował podział między domem a pracą, przetrwanie przestało zależeć od rodziny i wspólnej pracy na jej rzecz, a stało się osobistym zadaniem człowieka. Do tego większą rolę zaczęły odgrywać miłość, intymność, pojawiła się moda na dzienniki, powieści i listy miłosne. Zaczęto wchodzić w związki nie przez pryzmat tego, co oferuje dana osoba i jej rodzina, ale z powodów subiektywnych, ponieważ się kogoś kochało. Uczucie zastąpiło w rodzinach obowiązek, dzieci żyły z rodzicami nie po to, by być im posłusznymi, ale po to, by być przez nich kochanymi, a samo rodzicielstwo miało wynikać z miłości, a nie z obowiązku. Zadanie rodziny polegało na tym, by poprzez miłość i wychowanie pomóc młodemu człowiekowi stać się indywidualnością. Wydawać by się mogło, że powinniśmy się cieszyć z takiego obrotu sprawy, że nareszcie ludzie są wolni i żenią się z miłości, ten model przeżywał swój złoty wiek w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, ale ten szczyt małżeństwa okazał się również jego zmierzchem.

Jak to wygląda w naszych czasach? Myślę, że wszyscy widzimy. Miłość, na której opierają się związki, jest coraz bardziej subiektywna i indywidualna, coraz rzadziej w małżeństwie ludzie odnajdują osobiste szczęście, coraz częściej uważają małżeństwo, rodzinę i potomstwo wręcz za przeszkodę w samorealizacji. Ktoś, kto będzie analizował rodzinę naszych czasów wiele miejsca poświęci rodzinom patchworkowym, rodzinom DINK (dual income, no kids - dwa dochody, zero dzieci), rodzinom z „psieckiem”, rodzinom LGBT i jeszcze innym nowościom... A co napisałby o twojej rodzinie?

Na czym ona jest zbudowana, jakie ma priorytety? Kim są w niej rodzicie, a kim są dzieci? Czy w tym nowym roku, jako rodzina, wspólnie możecie zmienić swój świat, cały świat, na trochę lepszy? Bo ze wszystkich TEORII rodziny najważniejsza jest PRAKTYKA twojej.  

ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!