Nadzieja z Francji
Francjo, najstarsza córko Kościoła, co uczyniłaś ze swoim chrztem?!” - te słowa powtarzano bardzo często, kiedy 15 kwietnia 2019 roku, wybuchł pożar w katedrze Notre-Dame w Paryżu, który dla wielu był symbolicznym zwieńczeniem procesu odchodzenia Francji od Boga. Przy czym niemal wszyscy powtarzający te słowa, byli przekonani, że cytują św. Jana Pawła II i poniekąd mieli rację, choć pewnie nie wiedzieli, że sam papież cytował francuskiego poetę Charles’a Peguy’ego. A Charles Peguy to postać niesłychana, intelektualista, zaangażowany w politykę „mistyk socjalizmu” mocno krytykujący Kościół, który się nawraca na katolicyzm. Przez to swoje nawrócenie pogrzebał swoją drogę do literackich zaszczytów i stał się kłopotliwy dla swojego środowiska, podobnie jak był kłopotliwy dla katolików, bo choć się nawrócił, żarliwie modlił, pieszo pielgrzymował i swoje dzieci zawierzał Matce Bożej, to jednak wiary systematycznie nie praktykował, w swoim życiu uczestniczył w jednej Mszy. A jego żona i dzieci przyjmą chrzest dopiero po jego śmierci.
Przypomniał mi się pan Peguy, kiedy w niedzielę w krótkich chwilach pomiędzy Mszami zerkałem na transmisję z otwarcia paryskiej katedry Notre Dame po odbudowie. „Notre Dame! Otwórz swoje drzwi ku wspólnej radości dzieci Bożych!” - wołał arcybiskup Paryża Laurent Ulrich uderzając pastorałem w drzwi świątyni. „Notre Dame! Otwórz swe drzwi, byśmy ujrzeli miłość, prawdę, sprawiedliwość i pokój”. Po kolejnym uderzeniu w drzwi katedry arcybiskup zawołał po raz trzeci: „Notre Dame, świadku nadziei! Otwórz swoje drzwi, aby światło łaski spłynęło na nas i by nasze oczy uradowały się zwycięstwem zmartwychwstania!” I drzwi zostały otwarte i rozpoczęła się uroczysta liturgia. Nie ukrywam, że bardzo mnie uradowała ta chwila i konstatacja, że jednak jeszcze tak wiele tam katolickości. Co tu ukrywać, paryska katedra jest czymś absolutnie wyjątkowym i miałem obawy, co z nią będzie, kiedy prezydent Macron obiecywał, że uczynią ją „jeszcze piękniejszą” niż była. Z tego co można było zobaczyć w telewizji, póki co jest nadal katolicka, bez względu na to, co myślimy o użytych podczas liturgii ornatach, a zwłaszcza dalmatykach. Z drugiej strony jeśli nie siostry zakonne szyją szaty liturgiczne, ale kreatorzy mody, to czego mamy się spodziewać? Trzeba się cieszyć, że chociaż motyw krzyża, wielki i wyraźny się pojawił. A co będzie dalej zobaczymy. Na razie jest radość. I nadzieja. Że Francja jest jak jej wspaniały poeta Peguy.
ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!