TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Sierpnia 2025, 17:42
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Na szlaku modlitwy Jezusa

Na szlaku modlitwy Jezusa

Spojrzenie Jezusa na Jerozolimę upamiętnia tekst Ewangelii. Wspomina o dramacie, jaki wtedy przeżywał. Jest to jeden z niewielu fragmentów, który mówi o płaczu Jezusa. Zanotował ten fakt tylko św. Łukasz. Jezus płacze na widok Jerozolimy, ale nie są to łzy szczęścia na widok Świętego Miasta, jakie zraszały oczy wielu pielgrzymów w tamtym czasie. To łzy bólu. Miasto nie rozpoznało czasu nawiedzenia Boga. Został on przed nim zakryty. Dlatego będzie musiało przejść przez doświadczenie cierpienia.

Zburzone zostaną jego mury. Nieprzyjaciel dokona spustoszenia. Płacz Jezusa nie wynika tylko z bólu, jaki wobec zapowiedzianych wydarzeń rodzi się w sercu każdego człowieka miłującego swoją ojczyznę i jej stolicę. Potęguje go świadomość odrzucenia samego Jezusa i Ewangelii. Podkreślają to słowa Jezusa, gdy porównuje się do ptaka, który pragnie zgromadzić swe pisklęta pod opiekuńcze skrzydła. Czyni to dla ich dobra, ale one tego nie chcą.

To dramatyczne wydarzenie tradycja związała z Górą Oliwną. Ta lokalizacja zawarta jest już ogólnie w tekście biblijnym. Kilkadziesiąt metrów od szczytów góry, pod koniec VII w. po Chr., wzniesiono kościół upamiętniający wspomniane wydarzenie. Już od pierwszych wieków chrześcijańscy pielgrzymi pragnęli towarzyszyć Jezusowi w Jego przeżyciach. Czynili to gromadząc się na Eucharystii. Dziś z tej świątyni pozostały drobne elementy. Zachowana został płyta ołtarzowa, fragmenty prezbiterium i mozaiki podłogowej. W przylegającym do prezbiterium pomieszczeniu przeznaczonym dla diakonów widać jej najpiękniejszy fragment. Podziwiać możemy ornamenty geometryczne i roślinne. Znamienny jest też grecki napis: „Symeon, przyjaciel Chrystusa, wykonał i ozdobił to oratorium i ofiarował je Chrystusowi naszemu Panu jako odpokutowanie za swe grzechy i wieczny odpoczynek swoich braci, przeora Georgiusa i przyjaciela Chrystusa Domentiosa”. Napis ten wskazuje, iż pomieszczenie to przebudowano na kaplicę grobową. Dlaczego? Otóż od tysiącleci Góra Oliwna stanowiła miejsce pochówku zmarłych. Do dziś, w wielu miejscach zachowały się pozostałości po starożytnych grobach. Odnaleziono także ossuaria – kamienne skrzynki przeznaczone na ludzkie kości – z czasów pierwszych wieków chrześcijaństwa. Zatrzymując się nad tym śladem historii przypomnijmy sobie piękne określenie, jakim nazywali siebie chrześcijanie tych czasów: „przyjaciel Chrystusa”. Może do niego nawiązywał włoski architekt Barluzzi, gdy współcześnie, na ruinach dawnej świątyni, budował nowe sanktuarium. Zaprojektował je tak, by przypominało łzę. Oto łza Jezusa spada na ziemię. To płacz Boga nad losem swoich dzieci. Wszechmogący tak daleko szanuje wolność swoich dzieci, iż zdaje się być bezradnym wobec ich dramatycznych decyzji. On zna ich konsekwencje. O tym przypominają płaskorzeźby znajdujące się pod kopułą. Jedna z nich przedstawia zniszczenie Świątyni, jakiego dokonali Rzymianie w 70 roku po Chr. Byśmy mogli łatwiej przenieść się w czas, o jakim opowiada Ewangelia, prezbiterium kościoła – w przeciwieństwie do dawnej budowli bizantyjskiej – zostało usytuowane w kierunku zachodnim. Skąd ta zmiana? Wyjaśnia ją widok, jaki rozpościera się przed naszymi oczyma. Oto Wzgórze Świątynne, mury miasta, a pośród nich Brama Złota prowadząca na dziedziniec Świątyni. Wprawdzie czas dokonał znacznych zmian, ale czy można powstrzymać wzruszenie, gdy uświadamiamy sobie, iż patrzymy na te same miejsca, na które spoglądał Jezus? Jednocześnie mozaika u stóp ołtarza, która przedstawia kokosz gromadzącą pod skrzydła swe pisklęta, stawia nam pytanie: czy my rzeczywiście pozwalamy się prowadzić Jezusowi?

Zanim opuścimy Górę Oliwną powróćmy na jej wzniesienie. Dochodzimy raz jeszcze do grot, które upamiętniały nauczanie Jezusa o czasach ostatecznych. Chwile, gdy zapowiadał kres świata zbuntowanego przeciw Bogu. Góra Oliwna stała się miejscem oczekiwania na powrót Jezusa. Zwiastowała czas Jego triumfu. Kolejne lata wskazały, iż na ostateczne wypełnienie dzieła zbawienia tak szybko nie nastąpi. Teraz na zboczach góry powstały kolejne klasztory. Podjęto w nich modlitewne czuwanie; by Chrystus zastał nas na modlitwie, gdy przyjdzie. Św. Łukasz sugeruje, iż tu również nauczył On uczniów modlitwy „Ojcze nasz”. To wydarzenie zaczęto wspominać po najeździe Persów w 614 r., w wyniku którego zniszczono  świątynie dedykowaną nauczaniu Jezusa o czasach ostatecznych. W średniowieczu pielgrzymi wzmiankowali o marmurowych tablicach z hebrajskim i greckim tekstem modlitwy Pańskiej, które dane im było oglądać. Archeologom udało się znaleźć płytę z łacińską wersją tej modlitwy. Do tej tradycji nawiązuje współczesny kościół, wzniesiony w XIX w.
na ruinach XII-wiecznego klasztoru. W jego krużgankach wmurowano tablice z tekstem „Ojcze nasz” w językach różnych narodów. Jest także tekst polski. Umieścili go żołnierze armii gen. Andersa z 8. Brygady Strzelców w  1943 r. Pomysłodawcą był o. Aureliusz Borkowski. Stojąc przed tą tablicą pomyślmy, co mogły czuć ich serca, gdy wypowiadali na tej ziemi, z dala od ojczyzny, po polsku to, czego przed wiekami uczył swych uczniów Jezus? Jak patrzyli na obramowanie tej tablicy, dekorowanej – jak wszystkie inne – wzorami lilii polnych, kwiatów Ziemi Świętej tak do złudzenia przypominającymi rodzime chabry i maki. Jak wypowiadali słowa: „i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”? Oni, którzy przeszli dramat sowieckiej niewoli, znali prawdę Katynia, Ostaszkowa, Nowosybirska i innych miejsc. Oni też długo musieli czekać na wolną Polskę, by móc bez obaw modlić się w tym miejscu. Z pewnością w duchu więzi pokoleń i wdzięczności Bogu podjęli w roku 1998 trud renowacji tablicy. 

Mówiąc o polskiej tablicy trzeba wspomnieć jeszcze o jednej, związanej z naszą Ojczyzną – zapisanej w języku kaszubskim. Ile jest wszystkich tablic? Trudno powiedzieć, gdyż co roku przybywają kolejne, w różnych językach, łącznie z tablicami z zapisem w języku Braille’a. Przed nimi pielgrzymi wypowiadają słowa modlitwy, a z drugiej strony muru jest ona nieustannie zanoszona przez siostry karmelitanki, których klasztor przylega do krużganków. Obyśmy nie zatrzymali się na mechanicznym wypowiadaniu tych słów. Niech one inspirują nasze osobiste modlitwy i postawy podejmowane w codziennym życiu.

Tekst i foto ks. Krzysztof P. Kowalik

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!