TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Sierpnia 2025, 12:07
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Na lato harcerstwo, ale nie bez Boga

Na lato harcerstwo, ale nie bez Boga

Właśnie rozpoczęły się wakacje i chciałem tak lekko wprowadzić w kolejny numer „Opiekuna” zwłaszcza, że rozpoczynamy wakacyjny cykl, w którym zabierzemy Czytelników do ciekawych miejsc Dolnego Śląska, co mnie cieszy, bo to moje rodzinne strony. Zamknąłem oczy i pozwoliłem wyobraźni zabrać mnie do najpiękniejszych wakacji z czasów młodości. Szybko mi wyszło, że najwspanialsze emocje budziły dwie formy ich spędzania (przynajmniej jeśli chodzi o te cykliczne, bo na przykład Camino de Santiago, pomijając fakt, że nie było w młodości, czy rowerowy rajd po Mazurach, były znakomite, ale przydarzyły mi się tylko raz): piesza pielgrzymka na Jasną Górę i obozy harcerskie. Ponieważ pielgrzymka pojawi się w „Opiekunie” w sierpniu, więc skoncentrowałem się na obozach harcerskich. Czasy były komunistyczne, na Msze niedzielne chodziło się niby po kryjomu, ale nie odczuwaliśmy prawie wcale ciążącej ideologii. Obozy były przygodą i choć dziwiło nas, dlaczego grupa osobników nie uczestniczących w życiu obozowym, korzysta z jego udogodnień, takich jak kuchnia, stołówka i kąpielisko, a dopiero później zrozumieliśmy, że były to rodziny aparatczyków systemu, to jednak harcerstwo było ważną częścią naszych młodych lat, a letnie obozy niecierpliwie wyglądaną nagrodą za całoroczne zaangażowanie. 

Pewnie można tę refleksję poprowadzić dalej w tym kierunku i wypełnić ją wspomnieniami, gdyby nie fakt, że właśnie głośno się zrobiło o decyzji 42. Zjazdu Związku Harcerstwa Polskiego o wprowadzeniu do statutu alternatywnej wersji roty przyrzeczenia harcerskiego. I teraz oprócz oryginalnej wersji, która brzmi: „Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Bogu i Polsce, nieść chętną pomoc bliźnim i być posłusznym/posłuszną Prawu Harcerskiemu”, wprowadzono również drugą wersję, z której wycięto Boga: „Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Polsce, stać na straży harcerskich zasad, nieść chętną pomoc bliźnim i być posłusznym/posłuszną Prawu Harcerskiemu”. Czy to jest coś strasznego? Od dawna jestem daleko od harcerstwa, ale wydaje mi się, że nie jest to dobre posunięcie. I nie przekonują tłumaczenia, że chodzi o osoby, które nie są gotowe na określenie swojego wyznania, ale ciągle go poszukują. Działacze ZHP zapewniają, że rozwój duchowy pozostaje ważnym elementem w pracy wychowawczej ZHP i że chcą dawać możliwość młodym ludziom szukania drogi. Mam więc rozumieć, że odniesienie do Boga jest ograniczeniem w rozwoju duchowym. Przykro mi, ale nie kupuję tego wyjaśnienia, natomiast nie mogę nie widzieć kolejnego przejawu politycznej poprawności. Że w czasach komunizmu zmieniano rotę przyrzeczenia mogę zrozumieć, komuniści zawsze muszą robić wszystko na swoją modłę, ale że w wolnym kraju dokonuje się takich wyborów, tego nie pojmuję. 

Twórca skautingu Robert Baden – Powell, w jednym z listów napisał: „Jeśliby wasz skauting miał być bez Boga, to lepiej, żeby go wcale nie było”. W takim też duchu skauting został zaszczepiony w Polsce, wprowadzona zmiana idzie w przeciwnym kierunku i czyni niespójnym program wychowawczy. Znakomicie skomentował sytuację na łamach „Do Rzeczy” ks. prof. Paweł Bortkiewicz: „To jest albo absurd, albo świadome złe działanie. Absurd dlatego, że ZHP nie jest niczym innym, jak organizacją kierującą się prawem i posiadającą symbolikę, w których to pojawia się element religijny. Tak było z woli założyciela skautingu, gen. Roberta Baden-Powella. Tak było też z woli tych, którzy ideę tę przenieśli na polski grunt, czyli Andrzeja i Olgi Małkowskich. Jeżeli rezygnuje się z tych elementów, to tworzy się organizację alternatywną. Jeżeli nie jest to absurd, to jest to złowrogie działanie, mające na celu zniszczenie ZHP. Wyobraźmy sobie, że w organizacji komsomolców umieszcza się gdzieś odniesienie do Boga. Wtedy nie mamy już przecież organizacji komsomolskiej. Jeśli w ZHP usuwa się Boga, to przestaje ono być harcerstwem”.  

Podobno hamburgery jakie bracia Richard i Maurice McDonald serwowali w przydrożnej restauracji w San Bernardino w Kalifornii na przełomie lat 40. i 50. ubiegłego wieku były smaczne, najlepsze w całej okolicy. Myślę, że obecne produkty korporacji McDonald’s nie mają z nimi nic wspólnego. Nie chciałbym, aby harcerstwo poszło tą drogą. A może dzięki temu młodzi zaczną wybierać, wybierać bardziej wierne tradycji i oryginałowi organizacje ZHR czy Skautów Europy? Szczerze polecam.

ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!