Modlitwa przed walką
Gdy wróg stoi u bram każda chwila wydaje się cenna. Zazwyczaj rodzi się wtedy wśród ludzi przekonanie, iż nie można tracić czasu. Trzeba natychmiast działać. Podejmować konkretne czyny wymierzone w przeciwnika. Tymczasem zachowanie Judyty zdawało się temu przekonaniu przeczyć.
Jeszcze przed chwilą Judyta złożyła wobec całej starszyzny obietnicę, iż dokona czynu, który ocali Betulię, a tym samym Jerozolimę oraz całą Judeę i wszystkich jej mieszkańców. Jednak nikomu nie wyjawiła swego planu. Nikt nie wiedział, co zamierzała uczynić. Może w niektórych sercach powstawało pytanie, czy sama Judyta wie co powinna zrobić. Ową wątpliwość zdawało się potwierdzać jej dalsze zachowanie. Oddaliła się bowiem od wszystkich mieszkańców miasta i przyodziała się w pokutny wór, a następnie posypała głowę popiołem. Czy na tym miał polegać ratunek jaki obiecywała? Przecież nie ona jedna pokutowała i pościła. Dlaczego jej post i pokuta miały być lepsze i skuteczniejsze od postu i pokuty innych Hebrajczyków?
Decyzja Judyty
Tak jednak mógł mówić i myśleć jedynie ten, kto rzeczywistość oceniał po pozorach i patrzył jedynie na jej zewnętrzne przejawy. To, co czyniła Judyta stanowiło duchowe przygotowane do działania. Ona zdawała sobie sprawę z tego, że walka, jaka ma się rozegrać w okolicy Betuli, nie będzie stanowić jedynie starcia ludzkich sił, a o zwycięstwie nie zdecyduje potęga oręża i moc żołnierzy. Zwycięstwo nie będzie zależało od rozkazów królów, ale od decyzji Boga. Jeśli ona ma się do niego przyczynić, jeśli ma stać się narzędziem dla ocalenia Judejczyków to musi całkowicie zdać się na Boga i Jego siłę. By tak się stało Judyta postanowiła wpierw oczyścić swe serce, a następnie wznieść do Boga modlitwę. Uczyniła tak w chwili, gdy w jerozolimskiej świątyni składano Bogu ofiarę kadzielną. Dym tej ofiary wznosił się na chwałę Wszechmogącego. Przypominał obłok ocieniający lud Izraela podczas wędrówki, a jednocześnie stanowił znak Bożej obecności w świątyni, którą On wybrał jako swe mieszkanie. Przypominał o Jego stałej obecności pośród ludu Izraela. Swą modlitwę Judyta rozpoczęła od przypomnienia dzieła dokonanego niegdyś przez Symeona. On wywarł pomstę na ludziach, którzy dokonali haniebnego czynu, jakim było naruszenie godności i czystości dziewicy. Byli to poganie. Wobec ich haniebnego czynu Symeon zdecydował się dokonać odwetu. Miecz, który wziął do ręki dla pomsty i wymierzenia kary, był jednocześnie znakiem oburzenia Boga na zło uczynione przez ludzi oraz krzywdę wyrządzoną niewinnemu. Działanie człowieka było znakiem gniewu Boga. Mówiąc o gniewie po ludzku określano niezgodę Boga na zło, Jego sprzeciw wobec nieprawości. Podkreślano, iż nigdy nie pozostaje On obojętny na krzywdę wyrządzoną człowiekowi.
Wprawdzie czyn dokonany przez Symeona zdawał się być okrutny: zabił on winowajców, ale to niedoskonałe działanie człowieka stanowiło zapowiedź chwili, gdy z ludzkiego życia zostanie usunięte wszelkie zło. Stanowiło również przestrogę: uczynione zło obraca się przeciw jego sprawcy. Jednocześnie to, co czynił w swej słabości człowiek, mszcząc krzywdę niewinnego, stanowiło próbę położenia tamy dla złych zamiarów innych ludzi. Póki w przyszłości nie zostanie przemienione serce człowieka kara i zemsta stanowiły drogę do ograniczenia ludzkiej nieprawości. Jednak nie były one skutecznym rozwiązaniem. Problem prędzej czy później powracał.
Prośba o zwycięstwo
Ukazywała to obecna sytuacja Izraela, gdy po raz kolejny powracało zagrożenie złem. Jak niegdyś krzywda ze strony pogan spotkała izraelską dziewicę, tak teraz Asyria czyhała na cały lud Boga, pragnąc podbić go i ujarzmić. Planowała też wydrzeć wiarę z jego serca. Sprzeciw Judejczyków wobec tych zamiarów jeszcze bardziej podsycał nienawiść wroga. Wobec niego zgromadził on całą swą potęgę, by nie tylko uderzyć w ludzi, ale i po to, a może przede wszystkim po to, by poniżyć Boga. Asyryjczycy byli pewni siły swego oręża. Ich pycha wynikała z nieznajomości mocy Boga.
Wspominając o całej tej sytuacji Judyta błagała Boga, by okazał swą moc. Przecież podjęta walka nie toczy się jedynie o domy, pola czy majątki Hebrajczyków. Nie tego oni bronią. Rzecz idzie o świątynię Najwyższego. Miejsce, które On wybrał na znak swej obecności. Poganie zgromadzili się, by je zniszczyć. Chcieli nie tylko zburzyć mury świątyni, ale i zniszczyć ołtarz łączący ludzi z Bogiem. Zamierzali skruszyć rogi ołtarza stanowiące symbol mocy Boga. Tak chcieli udowodnić, iż Bóg Izraela jest bezsilny wobec potęgi imperium asyryjskiego. Ich czyn miał jeden cel: odwieść ludzi od wiary w Boga. Dlatego Judyta prosiła Boga, by poskromił ich szatańską pychę, w której stworzenie stawiało się w miejsce swego Stwórcy. Błagała, aby On uczynił z niej narzędzie do swej walki. Wrogowie byli dufni w swój rozum i przebiegłość. Dlatego prosiła, by mogła podstępem pokonać ich zarozumiałość i tak ukazać nikłość ich planów. Wołała, aby ona, uważana za słabą i bezbronną, pokonała potęgę przeciwnika. Nie chodziło jej o własną chwałę. Chciała, by tak okazała się znikomość planów pogan. Chcieli mierzyć się z potęgą Boga, a tymczasem pokona ich kobieta, która nie jest wojownikiem.
Niech więc Bóg da jej zwycięstwo, by tak ukazać bezrozumność planów i zamiarów ludzi bezbożnych. Prosząc o to Judyta zdawała sobie sprawę, że nie udźwignie miecza. Nie napnie łuku. Nie wyzwie na pojedynek przeciwnika. Zresztą pewnie nikt nie stanąłby do takiej walki lekceważąc ją jako żołnierza. Dlatego prosiła o inną broń, możliwą do zastosowania w tej sytuacji. Był nią podstęp. Błagała o pomysł na to, w jaki sposób ma zwieść bezwzględnego tyrana, pragnącego zniewolić jej lud i odwieść go od wiary. Prosiła w imieniu tych, którzy byli bezbronni i słabi. Wołała do Boga, bo On zawsze stawał po stronie biednych, skrzywdzonych i opuszczonych. Walczył o życie tych, którzy w nikim nie mieli oparcia ani ratunku. Prosiła o zwycięstwo nad wrogiem, który najpierw uknuł podstęp wobec Boga i Jego ludu; wrogiem, który zaplanował w swym sercu i umyśle zniszczenie dzieł Boga: zniweczenie przymierza, jakie On zawarł z Izraelem oraz sprofanowanie najświętszego miejsca, jakim była świątynia. Dlatego Judyta błagała, aby jej czyn odsłonił znikomość planów tych, którzy podnieśli rękę przeciw Bogu i ukazał Bożą moc, a dla przyszłych pokoleń stał się znakiem, iż nie ma Boga ponad Boga Izraela.
Tekst i zdjęcie ks. Krzysztof P. Kowalik
Książka: Śladami Jezusa - wędrówki po Ziemi Świętej
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!