Mizaru, kikazaru i iwazaru
Pewnie was trochę zaskoczył dzisiejszy tytuł, więc spieszę wyjaśnić, że chodzi o słynne japońskie Trzy mądre małpy. Pierwsza z nich zatyka sobie oczy, druga uszy, a trzecia usta, a ich imiona oznaczają dosłownie: nie widzę, nie słyszę, nie mówię. Małpa (chciałem napisać małpka, ale natychmiast zdałem sobie sprawę, że pierwsze skojarzenie pójdzie w zupełnie niezamierzonym kierunku), która zatyka oczy nie widzi nic złego, ta która zatyka uszy nie słyszy niczego złego, a ostatnia nie mówi niczego złego. Jak możemy przeczytać choćby w Wikipedii, z buddyjskiego punktu widzenia przysłowie może być interpretowane następująco: „Nie szukaj i nie wytykaj błędnych czynów i słów innych ludzi” (jeśli chcesz wyplenić zło, to zacznij od siebie). Natomiast w kulturze zachodniej wizerunek trzech postaci zakrywających uszy, usta i oczy jest czasem interpretowany jako ciche przyzwolenie na zło przez odwracanie od niego oczu. Symbolizuje też zmowę milczenia w organizacjach przestępczych.
Szczerze mówiąc, żadna z tych interpretacji mi dzisiaj nie pasuje, ale użyteczna jest dla mnie sama wizja tych małp w kontekście dzisiejszej polityki i mojej wobec niej pozycji. Dziękuję Bogu, że podczas kolędy u moich parafian udało mi się do samego końca nie wejść w dyskusje polityczne. Kilka miesięcy temu napisałem na tych łamach, jakie sprawy uważam za szczególnie ważne dla polskiej racji stanu, a dzisiaj już widzę, że się przy nich kombinuje, bo przecież ewentualna zmiana już wybranej lokalizacji elektrowni jądrowej na inną z całą pewnością przynajmniej przesunie termin jej realizacji o kilka lat. I pewnie można by dalej wymieniać, ale przecież nic nie widzę, nic nie słyszę i nic nie mówię. O ile przy poprzedniej ekipie mieliśmy do czynienia z budzącymi czasem kontrowersje zmianami w prawie, których celem było przejęcie instytucji państwa, choć nie wydaje mi się by kiedykolwiek rzeczywiście złamano przepisy konstytucyjne, o tyle obecna władza nie zawraca sobie głowy zmianami prawa, tylko te instytucje bezprawnie przejmuje, używając do tego aparatu przymusu.
Mówiąc trochę obrazowo, kiedyś jak się wojsko wycofywało z podbitych terenów to zostawiało za sobą spaloną ziemię, tutaj wydaje się, że nowa ekipa pali wszystko zanim wejdzie (tylko po co na taką spaloną ziemię wchodzić). I póki co entuzjazm jej zwolenników nie spada. Z drugiej zaś strony jakiegoś opamiętania po utracie rządów też nie widać, ani tym bardziej nowej strategii komunikacyjnej, której brak był główną przyczyną porażki. A jeszcze musimy poczekać jak wejdą w życie i dadzą nam popalić wszystkie te programy unijne, na które poprzedni premier się zgodził, żeby Polska dostała pieniądze, które jej się należały jak psu buda, a których i tak nie dostała. I wcale nie wygląda na to, żeby nowa ekipa miała być potraktowana dużo lepiej, czego pewnie jeszcze ona sama nie rozumie. Smutno na to wszystko patrzeć, ciężko o tym rozmawiać, więc póki co małpy (nie małpki) najbardziej mi pasują. Plus różaniec oczywiście.
ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!