TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 06:10
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Między śmiercią a ocaleniem

Między śmiercią a ocaleniem

Dawid powracając na dwór królewski znów znalazł się w zasięgu wzroku Saula. Jednak za każdym razem kiedy pojawił się przed królem czy wypowiedział słowo, budził w sercu Saula zawiść. Dlatego władca szukał sposobu, aby zabić swego rywala.

Wpierw namawiał do tego własnego syna Jonatana. Argument był prosty i przekonywujący. Jonatan będzie dziedziczył tron po Saulu. Jednak jeśli sława Dawida będzie wzrastać tak jak do tej pory, to może on stanąć na drodze Jonatana do władzy i zająć należne mu miejsce. Nie znajdując posłuchu u syna, zaczął namawiać do dokonania zabójstwa swoje sługi.

Chłodno skalkulowany zamiar
Echo tych zamiarów pewnie docierało do Dawida, ale zdawało się być nieprawdopodobne. Dawid pamiętał wprawdzie, że Saul w przypływie złości chciał go zgładzić, ale kładł to na karb jego choroby. Tymczasem to, co mu przekazywano wskazywało na chłodno skalkulowany zamiar, plan wymierzony przeciw niemu. Jak pogodzić ze sobą to, że król oddał mu za żonę córkę, z tym, że teraz zamierza pozbawić go życia, a przez to własne dziecko uczynić wdową? Znał porywczość i gniew Saula, ale również był świadkiem dworskich intryg i prób skłócenia ludzi między sobą. Zdarzało się, że ten kto nie mógł osiągnąć sukcesu rozsiewał fałszywe pogłoski, aby choć zaszkodzić temu, kto wyprzedził go w awansach czy łaskach u monarchy, a Dawid stając się zięciem Saula zaszedł w karierze wysoko. Osiągnął to, o czym marzyło wielu, lecz mimo wysiłków nie stało się ich udziałem. I może wszystko uznałby za intrygę, gdyby nie rozmowa z Jonatanem.
Wiedział, że darzył on Dawida autentyczną przyjaźnią. Sam podobnie traktował syna króla. Obydwaj zawsze mogli liczyć na swą pomoc i nigdy się na sobie nie zawiedli. Sukces jaki osiągał jeden, cieszył drugiego jak własny. Dlatego ostrzeżenie o zamiarach Saula usłyszane z ust Jonatana, Dawid potraktował poważnie, tym bardziej, gdy ten zaproponował, że dokładnie wybada zamiary Saula. Nakazał Dawidowi ukryć się w jakimś bezpiecznym miejscu. Wtedy porozmawia z ojcem, a następnie zda Dawidowi relacje z tej rozmowy. Pierwsza myśl jaka przyszła Dawidowi była pytaniem, czy to wszystko nie jest pułapką. Gdy posłucha Jonatana i oddali się, to znajdzie się w miejscu, gdzie będzie można go zgładzić bez jakichkolwiek świadków. Zniknie i nikt nie będzie widział, jak i dlaczego. Jednak z tego, co mówił Jonatan wynikało, że król nie krył się z zamiarami wobec dworzan. Jeśli tak, to po co Jonatan miałby zastawiać pułapkę? Ani władcy, ani jego syna i tak nikt nie będzie rozliczał z czynów. Ponadto już wielokrotnie doświadczył przyjaźni Jonatana. Postanowił zaufać mu i tym razem. Ukrył się i oczekiwał na wiadomość od niego.

Przysięga króla
Gdy Jonatan znów się pojawił, miał pogodną twarz. Udało mu się przekonać ojca, by zaniechał swych zamiarów. Powiedział mu wprost: zabijając Dawida popełni grzech. Przypomniał też Saulowi, że Dawid w gruncie rzeczy walczył przeciw jego wrogom, a tym samym przyczynił się do uratowania tronu Saula. Gdyby nie jego walki z Filistynami to już dawno dwór Saula przestałby istnieć, a on sam, nawet gdyby uszedłby z życiem, stałby się niewolnikiem lub w najlepszym razie poddanym jakiegoś pogańskiego wodza. Dawid nigdy nie spiskował przeciw władcy. Jeśli jednak Saul zabije go będzie miał na rękach niewinną krew. Czy wtedy rzeczywiście lud Izraela będzie milczał? Morderstwo to chwila, ale nienawiść jaką wzbudzi u tych, dla których Dawid jest bohaterem może trwać wiecznie i stać się jak strumień pustynnej rzeki, która niszczy wszystko, co spotka na swej drodze. Jest jeszcze Bóg i Jego sąd.
Jonatan po zdaniu tej relacji oznajmił Dawidowi, iż na końcu rozmowy król odstąpił od swych zamiarów i złożył przysięgę, iż nie zabije Dawida. Wobec tych słów Dawid wrócił z Jonatanem na dwór królewski. Jonatan zaprowadził go przed oblicze króla i doprowadził do pojednania. Jednak ono nie okazało się trwałe. Po czasie pokoju nadeszły dni wojny. Filistyni znów stanęli u bram miast Hebrajczyków. Po raz kolejny zmobilizowali swe siły, by narzucić im swą władzę. I jak poprzednio Dawid poprowadził Izraelitów do walki. Nie ustępował miejsca przeciwnikowi. Rozbijał kolejne odziały wroga, zmuszając go do odwrotu. Niósł ocalenie dla Narodu Wybranego. Wieści o zwycięstwie szybko dotarły na dwór. Niedługo potem wrócił zwycięski Dawid. Cieszył się swymi dokonaniami i chwalił za nie Boga, jednak król nie umiał dzielić tej radości. Jego zazdrość jak zawsze wykorzystał zły duch. Nie udało mu się rękami Filistynów zniszczyć Izraela, ludu Boga. Postanowił więc, że rękami Saula zabije obrońcę tego ludu. Nie była to zemsta demona, ale element przebiegłego planu. Gdy Izrael straci wodza stanie się łatwym łupem wrogów. Król doprowadzony zazdrością do obłędu będzie idealnym narzędziem do realizacji tego zamiaru. Wystarczy tylko iskra nienawiści, by zapłonął ogień zniszczenia. Wpierw zginie Dawid, potem lud Izraela, a wtedy unicestwiony zostanie plan Boga mający na celu zbawienie człowieka. Doskonałość tego posunięcia zdawała się budzić w złym duchu poczucie równości Bogu. Zaślepiony pychą zapomniał tylko o jednym – ludzkiej niedoskonałości.

Inny przeciwnik
Początek wydarzeń przebiegał według jego zamiaru. Oto w chwili, gdy Dawid grał na cytrze Saul chwycił za oszczep, by go zabić. Ten jednak uchylił się i włócznia trafiła w ścianę. Miotany złością władca nie mógł zadać drugiego ciosu. Czy był to tylko błąd atakującego, który nie przewidział reakcji swej ofiary, czy też Dawida chroniła ręka Boga? Najpewniej jedno i drugie. Ocalony Dawid i ukrył się. Mimo zajścia miał nadzieję, że gdy minie gniew króla rozum będzie mógł powrócić. Nie zdawał sobie sprawy, że wystąpił przeciw niemu inny przeciwnik – zły duch. Ten zaś podtrzymywał w sercu króla nienawiść do Dawida. Dlatego po nieudanej próbie zabójstwa król nie ochłonął ze złości. Teraz tylko jedno pragnienie wypełniało jego serce. Był nim zamiar odebrania życia Dawidowi. Był gotów na wszystko byleby tylko osiągnąć swój obłędny cel.

Tekst ks. Krzysztof P. Kowalik

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!