TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Sierpnia 2025, 04:34
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Między nami katolikami

Między nami katolikami

Właśnie mam przed sobą książkę Tomasza Terlikowskiego „Akita. Objawienia i przesłania” wydaną trzy lata temu przez wydawnictwo Esprit z Krakowa. Nie przepadam za autorem, ale trzeba mu oddać, że jest pracowity, wchodzi w tematy niszowe, a tym samym „zmusza” mnie niejako, abym sięgnął po jego książki (wcześniej biografia ks. Franciszka Blachnickiego). Może to właśnie ta jego pracowitość powoduje, że czuje się w obowiązku skomentować wszystko, co się dzieje w Kościele. Ale powróćmy do książki o Akicie, którą kupiłem, ponieważ sam miałem okazję nawiedzić to sanktuarium i pozostaję pod wrażeniem tamtejszych objawień. Już na okładce znajduje się tam rekomendacja ks. Dominika Chmielewskiego SDB: „Tamte proroctwa wypełniają się na naszych oczach”. Mało tego, na tzw. skrzydełku obwoluty mamy kolejny cytat z popularnego salezjanina: „Maryja w Akicie płacze krwawymi łzami, wzywając świat do nawrócenia. W epoce zwracającej się ku fałszywemu miłosierdziu bez odniesienia do pokuty, grzechu i Bożego sądu słowa Matki Bożej mogą wywołać bunt. A przecież tamte proroctwa wypełniają się na naszych oczach. Czy zostaniesz obojętny na Jej płacz? Jeszcze trwa czas miłosierdzia, jeszcze jest czas, by usłyszeć słowa Maryi i odpowiedzieć na nie całym sercem przez pokutę i nawrócenie!” Nie wiem dokładnie, jak wygląda proces akceptacji okładki w wydawnictwie Esprit, ale nie sądzę, aby mogły się na niej pojawić rekomendacje wbrew woli autora. Ba! Znając wojowniczość medialną pana redaktora nie wyobrażam sobie, aby na to pozwolił.

Dlaczego o tym dzisiaj piszę? Otóż 15 sierpnia, skądinąd piękna i symboliczna data, pan Tomasz „przejechał się” po ks. Dominiku Chmielewskim: „Zazwyczaj tego nie robię. Nie jestem teologiem, nie mam kompetencji kaznodziejskich, nie jestem duszpasterzem. Ale tym razem zrobię wyjątek. „Nauka”, którą ksiądz Dominik Chmielewski SDB zatytułował „Większość ludzi idzie do piekła” to opowieść, która woła o pomstę do Nieba, i o reakcję przełożonych. I to na wielu poziomach. Ksiądz Chmielewski uprawia religijność lękową, jego Bóg jest bezsilny, jego teologia to lękowy pelagianizm doprawiony tanią gnozą, a źródłem jego nauczania są objawienia prywatne, a nie Objawienie. (…) Skąd ksiądz Dominik Chmielewski wie, że większość ludzi będzie potępiona? Rzecz jasna z objawień prywatnych. (…) Porażające jest także to, że w emocjonalnym ukazywaniu grozy grzechu w trakcie sądu ksiądz Chmielewski w ogóle nie przypomina, że w życiu każdego człowieka poza ciemnością i grzechem jest także piękno i dobro, jest ofiara, pomoc innym, jest bezinteresowny uśmiech. Tyle, że dobra w tym nauczaniu nie ma. (…) Ta wizja Boga buduje wyłącznie lęk, wyłącznie obawę, wzmacnia niedojrzałość, a nie prowadzi ku wolności. To wygodne dla kaznodziei, bo w miejsce świadomych swojej wiary uczniów i towarzyszy ma on wyznawców, w miejsce Kościoła pojawia się sekta zjednoczona lękiem przed potępieniem i osobą tego, kto jako jeden z nielicznych głosi prawdę. A że prawda nie trzyma się kupy i niewiele ma wspólnego z chrześcijańską i katolicką teologią to już nie ma większego znaczenia. Ważne, że podana odpowiednio afektowanym głosem”.

Na ten wpis jeden z komentujących, zwrócił uwagę: „Chyba Tomku jednak nie śledzisz działalności i tego, co od wielu lat głosi ks. Dominik. Radziłbym Ci zgłębić te treści, zanim napiszesz tak poważne zarzuty”. I odpowiedź pana Tomasza: „Niestety śledzę. I nie widzę w nim dobra”. Cóż? Niechybnie coś się w ks. Dominiku i jego nauczaniu musiało popsuć w ciągu ostatnich lat, bo przed publikacją „Akity” na pewno nie miał pan Tomasz zastrzeżeń, w przeciwnym razie nie podpierałby się rekomendacją popularnego salezjanina. Nie dopuszczam do siebie myśli, że wtedy chodziło o zwiększenie sprzedaży, a teraz o większą klikalność, a w obu sytuacjach nazwisko Chmielewski, może nie czyni cudów, ale swoje robi.

Nie znam owej nauki ks. Dominika, nie zawsze podzielam wszystko co mówi, natomiast na pieszej pielgrzymce było ze mną dwóch Wojowników Maryi. Wspaniali, usłużni i pełni miłości do wszystkich mężczyźni. Zwłaszcza Stanisław: musiałem z jego „winy” odstąpić od przyznawania tytułu najlepszego pielgrzyma dnia, bo wygrałby w cuglach codziennie poprzez – że pojadę Terlikowskim - „piękno i dobro, ofiarę, pomoc innym i bezinteresowny uśmiech”. To owoce działania ks. Dominika. A pan Tomasz? W międzyczasie zdołał odesłać do kąta biskupa oskarżonego o molestowanie i pewnego jezuitę, który stwierdził, że jednak biskup powinien mieć prawo do obrony. Czy naprawdę musimy się tak żreć jak psy?

ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!