Męczennicy chrześcijańscy i ich dziedzictwo (2)
Życie ochrzczonych jest bojem z siłami ciemności, na który świadomie wyruszyli.
Postawa Eleazara jest ważna, ponieważ z wielu względów stanowi zapowiedź męczenników chrześcijańskich. Oni również składali ofiarę z życia, dlatego że uważali, iż prawda jest ważna (por. rozważania na ten temat Josepha Ratzingera w książce „Wiara – prawda – tolerancja"). Nie wolno w związku z tym kłamać, a nawet pozorować czy udawać, zwłaszcza w dziedzinie czci należnej Bogu. I znowu można tu sięgnąć po niezliczone przykłady od św. Justyna, św. Cypriana z Kartaginy, św. Agnieszki i męczenników czasów Dioklecjana, po świadków wiary z epoki komunizmu. Poczet chrześcijańskich męczenników Jan Paweł II rozpoczyna od św. Jana Chrzciciela (bronił przecież prawa moralnego w odniesieniu do małżeństwa!), diakona Szczepana i apostoła Jakuba.
Cechą charakterystyczną, a właściwie istotą męczeństwa chrześcijańskiego, jest świadoma walka ze złem, a dokładniej z jego głównym sprawcą, złym duchem. ,,Nie toczymy (...) walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich” – napisał św. Paweł (Ef 6, 12). Chrześcijanie wiedzieli w związku z tym, że nie mogą ulec, nie mogą zawieść, nie mogą odstąpić. Stawką było nie tylko ich osobiste zbawienie, ale oczyszczenie pod sztandarem krzyża całego świata ze śladów panowania ojca kłamstwa.
Francuska pisarka Anne Bernet wypowiada się tak na ten temat: ,,Zarówno pierwsi chrześcijanie, jak i Ojcowie oraz Doktorzy Kościoła dostrzegali pieczęć piekła (…) w długiej serii działań prawnych wymierzonych w wyznawców Chrystusa. (…) Z chrześcijańskiego punktu widzenia nie można zapomnieć o eschatologicznym wymiarze czynów męczenników zaangażowanych w walkę z siłami Zła. Chrystus a po Nim apostołowie, począwszy od Piotra i Pawła, nieustannie głosili, że życie ochrzczonych jest życiem żołnierzy, którzy wyruszyli na wojnę z mocami ciemności. Jest to wojna, podczas której upada każdy, kto się cofa, a ten, kto wytrzymuje do końca, gotów ponieść śmierć, przechodzi do życia. Ostatni wielcy prześladowcy chrześcijan, od Decjusza po Dioklecjana, będą świadomi istnienia tej stawki, nie rozumiejąc jej dobrze, i nie tyle będą usiłowali zabijać chrześcijan, co zmuszać ich do apostazji, o wiele bardziej pragnąc zniszczenia duszy niż ciała. Bo przecież, w gruncie rzeczy, zwycięstwo nad duszą jest jedynym zwycięstwem, które ma znaczenie. I oni o tym wiedzieli”.
W komunizmie i współcześnie
Na potwierdzenie aktualności toczonych przez chrześcijan zmagań Bernet przypomina nauczanie współczesnego Katechizmu Kościoła oraz list Jana Pawła II z 27 sierpnia 1989 r., ,,w którym książę tego świata jest jednoznacznie wskazany jako podżegacz do prześladowania chrześcijan w XX wieku”. Z kolei na demoniczny charakter prześladującej chrześcijan dyktatury komunistycznej wskazuje incydent opisany w książce Didiera Rance Un siécle de témoins (Czas świadków) i relacjonowany przez Bernet. Otóż w 1957 r. czeska milicja aresztowała w Pradze siedem sióstr zakonnych. Wśród stawianych im zarzutów znalazło się propagowanie wywrotowej, antypaństwowej literatury. Chodziło o dzieła św. Ludwika Marii Grignon de Montfort. Na pytanie, w czym książki św. Ludwika szkodzą państwu, funkcjonariusz jak najbardziej poważnie odpowiedział: ,,Te książki mówią o diable i atakują diabła. Otóż diabeł to my. I państwo to my”. Zatem rozpowszechniając pobożną literaturę zakonnice wystąpiły przeciw państwu. Przypomina się znane powiedzenie ks. Franciszka Blachnickiego, według którego komunizm wystarcza za dowód na istnienie diabła. W XXI wieku za taki dowód uchodzić mogą demonstracje obyczajowych rewolucjonistów, chwalących na swoich transparentach diabła, za to, że ,,nikogo nie wyklucza”.
Duchowa natura walki o moralność
Wziąwszy to wszystko pod uwagę, raz jeszcze należy z mocą podkreślić duchowy wymiar aktów moralnych podejmowanych przez człowieka. Taki akt, decyzja woli, nigdy nie jest neutralny, nie dokonuje się ,,poza dobrem i złem”. Wręcz przeciwnie, zawsze jest opowiedzeniem się po którejś ze stron. Męczeństwo stanowi opowiedzenie się po stronie Boga w najwyższym stopniu. Kto wie przy tym, czy z powodu wspomnianych zaniedbań w dziedzinie wychowania oraz świadczenia o prawdzie i na rzecz życia moralnego nie przyjdzie nam współcześnie uciekać się do postaw wprost heroicznych?
Tym, którzy zasmakowali w satanistycznym buncie, trudno będzie wyperswadować szkodliwość ich zachowań. Jeśli zatem zdecydujemy się nie chować głowy w piasek, czeka nas bardzo poważne zmaganie, również o charakterze moralnym. Inaczej mówiąc, nie uda się świadczyć o Ewangelii, a nawet żyć właściwie bez cierpienia. To, że współcześnie obserwuje się tak wiele wyzywających, perwersyjnych i prosatanistycznych deklaracji, wyrażanych zarówno słowem, jak i czynem, jest paradoksalnie, potwierdzeniem stawki o jaką poprzez swoje męczeństwo toczyli swój bój w ciągu wieków chrześcijanie. Niezłomność chrześcijańskich świadków sprawiła, że w wymiarze życia publicznego zwyciężył prawdziwy kult Boży i zasady moralności oparte na Objawieniu. Z chwilą jednak kiedy obecność Kościoła i chrześcijaństwa na arenie publicznej słabnie, zepchnięte dotąd na margines, bądź utajone symptomy ,,świata tych ciemności”, wychodzą ze swojego ukrycia na zewnątrz i domagają się uznania swoich roszczeń. Nie pokona ich się zapewne bez ciężkiej, żmudnej walki.
Dziedzictwo męczenników
Chrześcijańscy męczennicy pozostawili nam dziedzictwo wspaniałej wartości. Oni trudzili się i umierali dla nas. Przez swoją ofiarę przygotowali nam na długo lepszy świat. Pisze o tym Bernet w swoich książkach. Przede wszystkim udowodnili oni, w duchu wspomnianego starca Eleazara z epoki machabejskiej, że ,,nie godzi się udawać”, gdyż udawanie wprowadza innych w błąd. Przez sprowadzanie zaś na innych błędu – pogarsza się ich życie, utrudnia się im podążanie drogą zbawienia albo zupełnie od niej odwodzi. Za błędy też płaci się ogromną cenę, ponosi się ich konsekwencje. Kto wie, czy aktualne trudności, domagające się wzmożonego wysiłku uczniów Chrystusa, nie wynikają z lekceważenia ważnych spraw w przeszłości, choćby we wspomnianej dziedzinie wychowania.
Męczennicy przez swoje trudy i cierpienia przygotowali lepszy świat, ale nie zawsze spotykało się to z odpowiednim szacunkiem, to zaś co zaniedbane i roztrwonione musi być teraz odzyskiwane z mozołem. Zawsze jest tak, że ,,normalność”, sytuacja prawidłowa i naturalne moralne środowisko życia człowieka nie są dziełem przypadku, ale z czegoś wynikają. Są owocem pracy pokoleń. Efekty ich wysiłku z czasem utrwalają się i instytucjonalizują tworząc podwaliny chrześcijańskiej cywilizacji. Zapominając o tym i, poprzez błędy w myśleniu i działaniu, podważając filary porządku, stwarza się niebezpieczeństwo dla ludzkiego życia. To dlatego już w 1979 r. Jan Paweł II prosił Polaków, aby nie podcinali korzeni, z których wyrastają. Świadomości tych spraw powinniśmy żądać szczególnie od tzw. ,,elit”, warstwy przywódczej, czy szerzej, klasy politycznej. Ona, skoro sięga po władzę, musi rozumieć więcej niż inni. To ona musi się wreszcie dowiedzieć, że polityka nie polega wcale na nieustannej grze, w której otumania się i wyprowadza w pole innych, że, wręcz przeciwnie właśnie, ,,nie godzi się udawać” i innych stale wprowadzać w błąd. Udawanie jest kompromitacją osoby publicznej.
Moralne oblicze świata
Na gruncie życia kościelnego natomiast, jak za Pawłem VI powtórzył jego polski Następca, kluczową rzeczą jest ,,nie pomniejszać w niczym zbawczej nauki Chrystusa”, gdyż w postaci ,,raz podanej świętym” okazuje się ona ,,wybitną formę miłości dla dusz”. I to bynajmniej nie tylko wprost chrześcijańskich. Jan Paweł II jest przekonany o uniwersalnym i zdolnym trafić do przekonania każdego wymiarze chrześcijańskiego przesłania moralnego. Dlatego zacytował najpierw wypowiedź starożytnego poety łacińskiego Juwenalisa, a następnie świadectwo św. Justyna o stoikach. Juwenalis zalecał: ,,Miej to za największą podłość, gdy ktoś przedkłada życie nad honor, a pragnąc życie zachować, traci racje, dla których warto żyć”. Stoicy natomiast, według oceny św. Justyna, ,,wykazali się mądrością przynajmniej w tym, co mówili na temat obyczajów, jak to zdarza się czasem poetom dzięki ziarnu Słowa zasianego w naturze ludzkiej”. Zostali wprawdzie za to ,,znienawidzeni i zabici”, ale ich postawa pozwalała rozpoznać, że chrześcijanie decydując się na akty moralnego bohaterstwa nie są w gruncie rzeczy aż tak odlegli od oczekiwań co szlachetniejszych mieszkańców tego świata. Tak może być również dzisiaj. Dlatego Veritatis splendor jest manifestem skierowanym do każdego, elementem podjętej przez Jana Pawła II i dalej aktualnej ,,walki o moralne oblicze” naszej rzeczywistości.
ks. Piotr Jaroszkiewicz
Zdjęcie na grafice: Grzegorz Gałązka
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!