TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 21 Sierpnia 2025, 14:46
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Maksymilian Kolbe

ŚWIĘTE DZIECI (7)

Maksymilian Kolbe ?Kolbe

Każdy święty, nim został świętym, był dzieckiem. Ale wśród świętych są i tacy, którzy stali się świętymi już jako dzieci. I o nich właśnie będziemy sobie opowiadać…

Świętego Maksymiliana Marię Kolbe znacie zapewne z jego licznych portretów, jakie często można zobaczyć w kościołach. To taki ostrzyżony bardzo, bardzo króciutko, sympatyczny zakonnik w okrągłych okularkach, który często ma na sobie pasiastą bluzę więzienną. Od razu wyjaśniam, że nasz Święty nie był przestępcą, a bluzę więzienną nosił, kiedy przebywał w obozie koncentracyjnym w czasie II wojny światowej. Do takich obozów trafiali zazwyczaj zupełnie niewinni, a często bardzo dobrzy ludzie. Ale to całkiem inna historia. My dziś opowiemy sobie o dzieciństwie św. Maksymiliana, bo jego droga do świętości rozpoczęła się, gdy był małym chłopcem, a właściwie – to moglibyśmy wręcz powiedzieć, że małym rozrabiaką. Nasz przyszły święty urodził się w Zduńskiej Woli, a jego rodzice na chrzcie dali mu imię Rajmund. Imię Maksymilian, ojciec Kolbe przyjął, kiedy został zakonnikiem. Nasz mały Rajmund, skądinąd śliczny, ciemnooki chłopczyk, nazywany był zdrobniale przez rodziców Mundziem. I jak już sobie powiedzieliśmy strasznie rozrabiał. Mama Mundzia załamywała ręce patrząc na to, co jej mały urwis wyprawia i któregoś dnia, kiedy przywoływała swego synka do porządku, a on jak zwykle nie reagował, westchnęła z wielkim smutkiem: „Mundziu, co z ciebie wyrośnie?”. I wtedy stało się coś dziwnego. Mundziu spojrzał na nią zaniepokojony, natychmiast się uspokoił i od tego momentu był już grzeczny niczym najprawdziwszy aniołek z nieba. Chłopczyk tak bardzo przejął się pytaniem mamy, że postanowił zrobić wszystko, by wyrosnąć na kogoś bardzo dobrego. Kogoś, kto nie sprawia innym bólu, smutku i cierpienia. Na kogoś, kto kocha, wspiera i pomaga. Od tego też czasu Mundziu zaczął się dużo modlić. Pewnego dnia ukazała mu się Matka Boża. W jednej dłoni trzymała białą koronę, a w drugiej czerwoną. Zapytała chłopca, którą wybiera dla siebie. Biała oznaczała czystość, a czerwona męczeństwo. Chłopiec odpowiedział Maryi, że wybiera obydwie i rzeczywiście, w przyszłości został nie tylko wielkim świętym, ale i wielkim męczennikiem. A Maryja nieustannie mu towarzyszyła, zupełnie jak mama swemu małemu synkowi.

Aleksandra Polewska

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!