TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 06:26
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Listopadowa archeologia nieba (1)

Listopadowa archeologia nieba (1)

archeologia nieba

Historia, którą chcę opowiedzieć w listopadowych numerach „Opiekuna”, jest dowodem na to, że najbardziej dziwaczne zainteresowania młodych ludzi mogą okazać się z czasem zdumiewająco opatrznościowe. Niemal sto lat temu, takie właśnie kompletnie niepraktyczne i zdające się sygnalizować całkowity brak dojrzałości życiowej pasje, zdominowały życie pewnego zubożałego, austriackiego hrabiego. A zdominowały tylko po to, by pomóc mu w przyszłości, jako wybitnemu profesorowi astroarcheologii, rozwiązać zagadkę Gwiazdy Betlejemskiej.

Konradin Ferrari d’Occhieppo
– bo tak właśnie nazywał się nasz bohater – przyszedł na świat w 1907 roku jako najstarszy syn hrabiego Marquarda Ferrari d’Occhieppo, który pracował dla rządu Austro-Węgier jako prawnik. Niestety po pierwszej wojnie światowej rodzina Konradina mocno zubożała, Marquard zaczął chorować, a choroba wkrótce odebrała mu życie i wszystko zaczęło wskazywać na to, że marzący o świetlanej przyszłości Konradin zostanie stolarzem. Szczęśliwie jednak, jak to mawiali Rzymianie, „przeznaczenie samo znalazło drogę”. Zupełnie nieoczekiwanie okazało się, że młodzieniaszek posiada nadzwyczajny talent do języków starożytnych, w związku z czym uznano, że taki dar nie może się zmarnować i wkrótce znalazł się ktoś, kto zdecydował się opłacać chłopcu naukę w liceum o profilu klasycznym. (Może jakiś zamożny wuj arystokrata?) Zdolności do języków starożytnych są w rzeczy samej osobliwym talentem, o którym jak mniemam, do bólu praktyczni  austriaccy krewni Konradina, nie bardzo wiedzieli, co myśleć. Zważywszy, że po maturze, ten stworzony na filologa klasycznego chłopak, zdecydował się nagle na studia… astronomiczne! Żaden z nich zapewne wówczas nie przypuszczał nawet, że natura z rozmysłem wyposażyła Konradina w takie właśnie zdolności i zamiłowania, które uczynią z niego ikonę dyscypliny naukowej zwanej archeologią nieba. 

Astroarcheologia 

Kiedy usłyszałam o astroarcheologii (zwanej też archeoastronomią i archeologią nieba) po raz pierwszy oniemiałam z wrażenia. Bo jak to? Archeologów wysyła się w kosmos? I co dalej? Prowadzą wykopaliska na księżycu? Na Marsie? Piszę to w tej chwili oczywiście w ramach żartu, ale gdy zetknęłam się z archeologią nieba po raz pierwszy, przyznaję, że takie pytania przemknęły mi przez głowę. Archeoastronomia jednak sprowadza się w rzeczywistości do studium poglądów, wierzeń, badań i praktyk astronomicznych w antycznych cywilizacjach. Więc choć dotyczy nieba, wszelkie działania, jakie się z nią wiążą podejmowane są wyłącznie na Ziemi. Archeoastronomia swymi korzeniami sięga już XVIII wieku, być może więc młody hrabia słyszał o niej decydując się na studia astronomiczne? I być może wiedząc, że znajomość języków antycznych, bardzo się do jej badania przydaje, cicho marzył, że będzie się w niej specjalizował?

NSDAP kontra tropiciel Gwiazdy Betlejemskiej

W połowie lat trzydziestych Konradin szczycił się już tytułem doktora. A potem Hitler zaanektował Austrię i prężnie rozwijająca się kariera astronoma o błękitnej krwi, zaczęła być konsekwentnie blokowana przez NSDAP z tego tylko powodu, że nasz młody uczony udzielał się aktywnie w młodzieżowej organizacji katolickiej. D’Occhieppo przez krótki czas pracował w wiedeńskim obserwatorium uniwersyteckim, a od 1939 do 1940 roku piastował stanowisko dyrektora wiedeńskiego Urania-Sternwarte. W końcu został zmobilizowany i zasilił szeregi Wehrmachtu. Ranny w trakcie działań zbrojnych, został odwieziony do szpitala i nim wyzdrowiał, wojna szczęśliwie się zakończyła. W 1949 roku uzyskał habilitację, a w 1954 roku otrzymał tytuł profesora nadzwyczajnego. Na 90. urodziny otrzymał prawdziwie gwiezdny prezent – jedna z planetoid z pasa głównego asteroid okrążających Słońce (7146) otrzymała imię „Konradin”, oczywiście na jego cześć. Prof. d’Occhieppo opublikował wiele prac i przeprowadził mnóstwo badań, jednakże jego najważniejszym osiągnięciem, dodam, że osiągnięciem, z którym jest automatycznie niemal kojarzony, osiągnięciem - wizytówką jego kariery naukowej jest publikacja poświęcona fenomenowi Gwiazdy Betlejemskiej. Astronom pracował nad nią całe życie. Rzec by można, iż miał w sobie coś z Mędrców ze Wschodu. Wyruszył w naukową podróż za ich Gwiazdą, podobnie jak oni wyruszył w przysłowiowe „ciemno”, bo nie wiedział przecież, czym jego podróż się skończy. W 1977 roku wyniki swych naukowych analiz opublikował w książce „Gwiazda Betlejemska – historia czy legenda?”. Jaką odpowiedź na swój tytuł daje treść powyższej publikacji? Zdecydowanie historia.

12 listopada

O rzeczonej książce i wielkim odkryciu austriackiego naukowca, nie wiedzieć czemu, szybko zapomniano, nikt nie zdążył nawet na fali jej pierwszego sukcesu, przetłumaczyć jej z niemieckiego na jakikolwiek inny język. Tak się jednak złożyło, że niemal 35 lat od dnia jej premiery, tj. w ubiegłym roku, rozsławił ją na cały świat Benedykt XVI w trzecim tomie „Jezusa z Nazaretu”. Więc co konkretnie odkrył profesor d’Occhieppo, którego pracą zafascynował się sam papież? O tym w następnym numerze. Dziś zdradzę tylko, że m. in. obliczył dokładnie dzień, w którym Gwiazda Betlejemska zatrzymała się nad Betlejem, czyli ten sam dzień, w którym do Chrystusa przybyli Mędrcy ze Wschodu. Dniem tym był – według naszego kalendarza oczywiście – 12 listopada.

Aleksandra Polewska

CDN

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!