Legendarna stolica, legendarny król i prawdziwa kolegiata
Pierwsze skojarzenie jakie wywołuje Kruszwica u starszych i młodszych to oczywiście król Popiel i myszy. Ci starsi mogą jeszcze pamiętać o produkowanej tu margarynie. Ktoś skojarzy z jeziorem Gopło i Goplaną. Czy to już wszystko?
Jeśli zapytać nawet niezbyt rozgarniętego ucznia, jakie miasto było pierwszą stolicą Polski, to pewnie odpowie zgodnie z prawdą, że Gniezno, ale już jakiś bardziej zainteresowany historią student powie nam, że w średniowieczu królowie byli rex ambulans, czyli sporo podróżowali i różne miasta mogłyby być uznawane za stolicę, zwłaszcza że wówczas nie znano tego pojęcia w dzisiejszym znaczeniu. Wielu na przykład uważa, zgodnie z odkryciami archeologicznymi, że jeszcze zanim powstało Gniezno i zostało formalnie uznane za stolicę, to osada Giecz był matecznikiem Piastów i pierwszym ośrodkiem władzy.
Legendy mają wielką moc
Jeszcze inaczej wyglądają sprawy, jeśli dać posłuch legendom i tutaj pojawia nam się właśnie Kruszwica, która stała się celem mojej letniej wyprawy. W tym wypadku chodzi o legendy oparte o tak poważne autorytety jak Gall Anonim, biskup Wincenty Kadłubek czy Jan Długosz, w których pojawiają się zły i niegościnny książę Popiel zjedzony wraz z żoną przez myszy i dobry Piast Kołodziej. Jak to było z Popielem, pewnie się nigdy nie dowiemy, ale Piast Kołodziej istniał naprawdę i dał początek rodowi, od którego zaczyna się historia naszego kraju. Podobno Kruszwica była ich ulubioną rezydencją, leżała na antycznym Bursztynowym Szlaku, wydobywano tu sól, a jeszcze przecież korzystała z potencjału żeglownego Gopła, które kronikarz Jan Długosz nazywał Mare Polonorum, czyli Morzem Polaków. Na pewno bywali tutaj królowie i książęta i jestem pewien, że każdy z was słyszał o tej legendarnej stolicy Polski, o Popielu, o myszach, może nawet wielu było z wycieczką szkolną na Mysiej Wieży? Ja pamiętam, że byłem. Ale też pamiętam, że na pewno nie byłem wówczas w romańskiej kolegiacie św. Piotra i Pawła, która tak naprawdę jest jedynym miejscem naprawdę godnym odwiedzenia, bo pochodzi z początków XII wieku, podczas gdy choćby słynna Mysia Wieża, jest pozostałością XIV-wiecznego zamku obronnego, pobudowanego przez Kazimierza Wielkiego na ówczesnej granicy polsko – krzyżackiej. Bo tak właśnie jest, że legendy mają wielką moc przyciągania, a prawdziwa historia nieraz pozostaje zlekceważona. Dlatego sobie postanowiłem, że tym razem w Kruszwicy skieruję moje kroki tylko tam, gdzie prawdziwa historia tak pięknie się uchowała w murach prastarej kolegiaty.
Ścieżki kościelne, ścieżki turystyczne
Kolegiata św. Piotra i Pawła znajduje się trochę na uboczu Kruszwicy i naprawdę pięknie się prezentowała w promieniach słońca. Smakowałem jej wygląd obchodząc ją kilka razy dookoła, przyglądając się z różnych perspektyw, szukając dobrego ujęcia do zdjęcia, przyglądałem się tajemniczym znakom na jej murach (w tym swastyce), aż wreszcie stwierdziłem, że jestem gotowy, aby wejść do środka. Niestety, okazało się, że mogę wejść tylko do przedsionka, w dodatku nie usytuowanego centralnie, i zza krat popatrzeć sobie na wnętrze. Nie ukrywam, że byłem rozczarowany, ale udałem się na plebanię, gdzie przy bramce prowadzącej na podwórze zauważyłem tabliczkę z wizerunkiem psa i rewolweru z napisem: „jeśli on cię nie rozszarpie, to ja cię zastrzelę”. Uśmiechnąłem się, bo w naszej diecezji proboszcz po umieszczeniu podobnej tabliczki pożegnał się z urzędem i postanowiłem, że jeśli tylko spotkam się z proboszczem kolegiaty lojalnie go uprzedzę, że może być różnie. Ale proboszcza akurat nie było, bo w ogóle akurat nikogo nie było. Wyszło na to, że jedyną możliwością, aby się dostać do wnętrza był kontakt z miejscowym oddziałem PTTK, który mieści się przy parkingu przy... Mysiej Wieży. Chcąc nie chcąc musiałem więc tam się udać. A ponieważ nie tak od razu da się załatwić przewodnika, który ma klucz od kolegiaty (oczywiście, jeśli się ma grupę do zwiedzania i wcześniej zawiadomi PTTK to wtedy można się bez problemów umówić i wszystko będzie dobrze. Ja naiwnie myślałem, że załatwię to „po ścieżce kościelnej”) I tak czekając na ewentualne pojawienie się pani przewodnik miałem godzinę czasu i TAK! Wszedłem na Mysią Wieżę ;) Nie żałuję, bo widok na jezioro był o tej porze dnia naprawdę piękny. Kiedy zszedłem na dół okazało się, że jednak pani przewodnik nie może przyjechać i zasugerowano mi, żebym jako ksiądz spróbował... „ścieżki kościelnej” ;) Nie przyznałem się, że już raz próbowałem, a ponieważ miałem dużo czasu spokojnie wróciłem do kolegiaty i tym razem miałem więcej szczęścia. Jak się okazało siostra księdza proboszcza chętnie otworzyła przede mną odrzwia prastarej kolegiaty i mogłem do woli nacieszyć się jej wnętrzem.
Poczuć ducha początków Kościoła w Polsce
Nawet się ucieszyłem z tych wszystkich perypetii, bo ostatecznie miałem cały kościół dla siebie. Kolegiata powstała w latach 1120-1140 dla zakonu benedyktynów i jest jedną z najlepiej zachowanych romańskich świątyń w Polsce, mimo że była kilkakrotnie przebudowywana (jej obecny romański charakter przywrócono dopiero w latach 1954-1956). Ciekawostką jest fakt, że choć architektura wyraźnie wskazuje na klasztorny charakter budowli, to prace archeologiczne z końca ubiegłego wieku definitywnie stwierdziły, że do kolegiaty nie przylegały nigdy zabudowania klasztorne. Wewnątrz (a także na zewnątrz) kościoła zachowało się wiele romańskich elementów, m.in. krzyżowo-żebrowe sklepienia krucht wieżowych czy kielichowa chrzcielnica z półkolistą czaszą ozdobioną arkadkami z XII w. Zachowały się cztery portale: trzy południowe z kolumienkami i kostkowymi głowicami wspierające archiwoltę oraz północny, skromniejszy i pozbawiony kolumn, zwany wrotami śmierci, bo tędy wyprowadzano zmarłych na cmentarz (obecnie jest zamurowany). Z późniejszych elementów wyposażenia warto zwrócić uwagę na malowany na desce obraz Matki Bożej Częstochowskiej z 1656 r. i obraz Świętego Krzyża z poł. XVII wieku, a także późnogotyckie rzeźby grupy Ukrzyżowania z XVI w., widniejące na belce tęczowej. W kolegiacie, która pełniła początkowo funkcję katedry biskupiej (został tu pochowany biskup Świdger) aż do przeniesienia biskupstwa do Włocławka w 1148 roku, znajdowało się wiele innych cennych obiektów, które jednak zostały przeniesione do muzeum bądź do katedry w Gnieźnie. Np. w zbiorach archiwum archidiecezjalnego w Gnieźnie przechowywany jest bogato ilustrowany pergaminowy kodeks „Ewangeliarz kruszwicki” - jedna z najcenniejszych romańskich ksiąg sakralnych w Polsce z 2 poł. XII w. (ok. 1160-1170 r.).
Trzeba oddać obecnemu proboszczowi, że poczyniono tu wiele prac konserwatorskich i w świątyni naprawdę czuć ducha autentycznej bazyliki romańskiej. Kolegiata jest otwarta podczas Mszy Świętych w niedzielę i święta o 8.00, 10.00, 12.00 i 16.00, w dni powszednie o 7.00 i 18.00. Z grupą najlepiej umówić się z przewodnikiem pod numerem 52 351 53 03. ■
Tekst i zdjęcia ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!