Kolejny spór
Wspominając walki Machabeuszy autor Pierwszej Księgi Machabejskiej odnosi się do konkretnych okoliczności śmierci Antiocha Epifanesa. Skąd je znał? Odpowiedź może współczesnych czytelników zaskakiwać.
Dziwimy się, że tekst swobodnie podchodzi do chronologii tego wydarzenia oraz że prezentuje słowa umierającego władcy. Może ktoś owe słowa i rozgrywające się wtedy wydarzenia, przekazał lub opisał? Ale nie na tej drodze należy szukać rozwiązania. Trzeba pójść w innym kierunku. Otóż starożytni historycy mieli w zwyczaju wkładać w usta swych bohaterów wypowiedzi, które pisali sami. Czynili tak, aby scharakteryzować opisywanych ludzi, ukazać istotę ich dokonań oraz ich znaczenie dla prezentowanej epoki. Tą drogą poszedł również autor rozważanej przez nas księgi.
Bolesny wyrzut sumienia
Wpierw w opisie wskazał na chciwość władcy. Dalej zaznaczył, iż był to człowiek, który pragnął innym narzucać swą wolę i nie mógł się pogodzić z tym, jeśli jego rozkaz nie został spełniony. Podkreśla to opis zachowania króla w chwili, gdy otrzymał wiadomości o klęsce jego wojsk walczących w Judzie, o zniszczeniu przedmiotów związanych pogańskim kultem umieszczonych na jego polecenie na terenie Świątyni Jerozolimskiej oraz o odbudowie murów otaczających Świątynię i miasto. Tekst mówi, iż wtedy ogarnął go potężny smutek, który przerodził się w chorobę, gdyż nie spełniła się jego wola.
Podczas choroby władca złożył swym bliskim nietypowe wyznanie. Zawarł w nim bolesny wyrzut sumienia. Mówił o grabieży przedmiotów kultu i nakazie mordowania mieszkańców Jerozolimy. W nich widział powód swej śmierci na obcej ziemi, mimo iż w oczach pogan uchodził za dobrego władcę. Przez te słowa biblijny pisarz sugeruje, iż śmierć Antiocha stanowiła wyrównanie wszelkich niesprawiedliwości wyrządzonych przez niego względem Boga i Żydów. I choć tekst ani razu nie mówi o Bogu, to tak pośrednio wskazuje że śmierć Antiocha była Jego reakcją na świętokradzkie czyny króla znieważające Boga i ludzkie życie.
Nowy porządek
Po śmierci króla miejsce na syryjskim tronie zajął jego syn. Był piątym władcą noszącym imię Antioch. Nadano mu przydomek Eupator. Jeszcze pod koniec życia ojciec powierzył go opiece Filipa. Ufał mu jako przyjacielowi i prosił go o przygotowanie następcy tronu do godnego sprawowania urzędu. Jemu powierzył też insygnia władzy: diadem, płaszcz królewski i sygnet. Wolę władcy uszanowano. Królewskiego syna na tron wprowadził Lizjasz. Chwila ta była dlań radością i sukcesem. Jemu bowiem przed laty zlecono wychowanie dorastającego królewicza. Zmiana władcy nie przyniosła jednak pokoju dla Judy. Przyczyną tego była pogańska załoga zamku zbudowanego w Jerozolimie na południowym stoku zbocza Wzgórza Świątynnego. Ów zamek funkcjonował tam jako państwo w państwie. Jego załogę stanowili ludzie przeciwni Machabeuszom i zainicjowanej przez nich odnowie religijnej. Nadto nikt z nich nie pochodził z ludu Izraela. Osiedlili się jako przybysze, ale swą przyszłość widzieli w kulturze greckiej i pogańskiej religijności. Zdawali sobie też doskonale sprawę z tego, że taka była wola dotychczasowych władców syryjskich. Za ich wsparcie w hellenizacji Ziemi Świętej liczyli na nagrody i zyski. Dlatego gdy na tronie nastąpiły zmiany, chcieli w sposób gorliwy wykazać swą lojalność wobec nowego króla.
Nie przejmowali się tym, że czynili to kosztem ziemi, do której przywędrowali, jej mieszkańców oraz tutejszej tradycji i kultury. To, co osiągnął i zbudował lud Izraela mieli za nic. Ich jedynie fascynowały wzory życia nakreślone przez syryjskich władców. Uznawali je za własne i chcieli narzucić je innym. Tak myśleli, iż zapiszą się w historii i upamiętnią swe imiona. Omamieni nowym porządkiem zapomnieli, że trony, władcy oraz krzewione przez nich idee przemijają, Bóg zaś i Jego prawa trwają na wieki. Zaślepił ich blask złudzeń jakimi żyli tak, że nie potrafili spojrzeć w głębię przyszłości. Im wystarczyło tylko pobieżne spojrzenie na życie. Chcieli mieć władzę i korzystać z tego, co oferuje materialny świat. Gotowi byli na wszystko, by to zdobyć. Atakowali każdego, kto im się sprzeciwiał. Tak stali się utrapieniem dla Judejczyków. Wspierali też innych pogan i odstępców występujących przeciw wierze Izraela.
Oblężenie
W tej sytuacji Juda Machabeusz nie pozostał bierny. Na jakiekolwiek rozmowy czy pokojowe pakty nie było szans. Zresztą jego przeciwnik czuł się zbyt pewny, by z kimkolwiek negocjować. On uznawał jedynie prawo siły. Swe racje narzucał przemocą. Dlatego Juda postanowił dać bezbożnym odpowiedź adekwatną do ich postępowania. Zdecydował zlikwidować gniazdo os. Tak przystąpiono do oblężenia twierdzy. Do tego zadania wezwano wszystkich ludzi. Twierdza nie mogła pozostać na terenie Jerozolimy, gdyż stała się siedliskiem zła i odstępstwa, a ludzie w niej przebywający nie tylko sami gardzili Bogiem Izraela, ale do wiarołomstwa przymuszali innych. Werdykt prawa Przymierza był w takiej sytuacji jeden. Usprawiedliwienia ani łaski w przypadku przeniewierstwa nie było. Przebieg walki miał dać temu potwierdzenie. Jednak nie wszystko okazało się tak proste, jak się spodziewano. Wydarzenia potoczyły się tak, jak to bywa z drogami Bożymi, które często biegną w zaskakujący i nie przewidziany dla człowieka sposób, by osiągnąć zamierzony przez Boga cel.
Oblężenie rozpoczęto w 150 roku. Przygotowano machiny oblężnicze oraz broń potrzebną do walki. Nie zabrakło bojowego ducha i męstwa potrzebnych do odniesienia zwycięstwa. Nikt nie ociągał się z odpowiedzią na wezwanie do walki. Jednak sprawę skomplikowała ucieczka z oblężonej twierdzy kilku ludzi. Do nich dołączyli odstępcy z ludu Izraela. Owi ludzie nie stanowili zagrożenia dla wojsk Machabeuszy. Problem był w czym innym. Zbiegowie udali się do króla i przedłożyli mu skargę na Judejczyków. Domagali się też wojskowej interwencji w ich obronie. Oskarżali Judejczyków o atak, mordowanie schwytanych i odbieranie im posiadłości. W swej opowieści roztoczyli przed oczyma króla widmo potężnego i wszechobecnego buntu. Żądali od niego natychmiastowej interwencji i ekspedycji karnej.
tekst i zdjęcie Ks. Krzysztof. P. Kowalik
zdjęcie: Południowo - wschodni narożnik Placu Świątynnego
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!