TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Sierpnia 2025, 17:39
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Kolejne starcie

Kolejne starcie

Morderstwo dokonane na ludziach dobrej woli przez Alkimosa jasno pokazało prawdziwą naturę tego człowieka.

W Judei jasno zrozumiano, iż słowom Alkimosa ufać nie można nawet na włos. W tej sytuacji Bakchides zrezygnował z oblegania Jerozolimy. Wycofał się w okolice Bet Zait. Tam dokonał egzekucji ludzi, którzy zdezerterowali z jego oddziałów. Bakchides przekazał Alkimosowi władzę nad Judeą i wrócił do króla. Nie musiał walczyć. Wiedział, że pozostawia ten kraj w rękach człowieka mściwego i gotowego na wszystko dla utrzymania władzy. Wystarczyło mu zostawić wojsko, a będzie czynił wszystko, co leżało w interesie Antiochii. I znów nikt nie postawi jakichkolwiek zarzutów Demetriuszowi. Oto Żydzi sami kłócą się ze sobą i walczą przeciw sobie. Takie wyjaśnienie zawsze można będzie dać dzięki umiejętnemu wycofaniu się z areny walki Bakchidesa i pozostawieniu na niej Alkimosa.

Szybko też wokół Alkimosa zgromadzili się wszyscy, którzy do tej pory byli przyczyną cierpień i niedoli własnego narodu. Wiedzieli, że ów będzie robił wszystko, by objąć urząd arcykapłana i przyjmie do siebie wszystkich, z którymi będzie mu po drodze. Dla swego celu usprawiedliwi każdy ich czyn. Nawet najbardziej niegodziwy. To wszystko zwiastowało dramat. Widmo klęski coraz szerzej rozciągało się nad narodem Izraela. Stąd w obliczu zaistniałej sytuacji Juda postanowił działać ze zdwojoną siłą. Ponieważ Alkimos i jego zwolennicy byli okrutniejsi niż poganie, postanowił podjąć zdecydowaną walkę przeciw niegodziwcowi. 

Urząd arcykapłana

Uderzenie Judy okazało się skuteczne i bolesne. Nie tylko zadało spore straty, ale okazało też siłę powstańców. W tej sytuacji Alkimos po raz kolejny ruszył z poselstwem i skargą do Demetriusza przeciw powstańcom. Błagał o ekspedycję karną przeciw własnej ojczyźnie i swym rodakom. Zanim jednak zaczął skamlać o pomoc, wpierw przekazał władcy swe dary. Dając je nie opowiadał o niczym. Chciał uzyskać przychylność monarchy. Odczekał, do chwili, gdy Demetriusz sam zapytał o sytuację i nastroje panujące w Judei. Wtedy zaczął uskarżać się na Judę Machabeusza i powstańców. Opowiadał o nich jako ludziach żądnych wojny i rozlewu krwi. Mówił, że gdyby nie oni to w Judei dawno panowałby pokój. W takim samym świetle przedstawił również ludzi pobożnych, którzy przyłączyli się do Judy. Ani słowem nie napomknął, że byli oni gotowi na zawarcie pokoju i mogło by do niego dojść, gdyby nie to, że sam ich zamordował. To skrzętnie przemilczał, kreując się na pokrzywdzonego zwolennika pokoju, któremu buntownicy nie dają sprawować powierzonej mu władzy. Tak przygotował grunt i przeszedł do właściwego ataku. Roztoczył przed władcą wizję powszechnego buntu, jaki może wzniecić Juda jeśli sytuacja nie zostanie opanowana w zarodku. Następnie odwołał się do łaskawości króla. Przecież przychodził on z pomocą i ratunkiem innym narodom. Zaprowadzał pośród nich ład. Niech więc teraz tak postąpi w Judzie. Inaczej, jeśli zaś zostawi sprawy swojemu biegowi, to wkrótce straci w tej prowincji władzę. 

Przemowa Alkimosa była dobrze przygotowana. Do najmniejszego ze szczegółów opracowano scenariusz jego spotkania z Demetriuszem. Zaraz bowiem gdy tylko skończył, wystąpili zaprzyjaźnieni z nim dworzanie królewscy. Byli oni zagorzałymi wrogami Judy. W swych słowach dążyli do jednego: wywołania gniewu króla. Skutek osiągnięto natychmiast. W emocjach nowy władca nawet nie pomyślał o tym, by wysłuchać drugiej strony. A może i on umiejętnie odegrał swoją rolę widząc, że ma świetną okazję do podporządkowania sobie zbuntowanej prowincji na prośbę jej mieszkańców. Nie zwlekał więc ani chwili. Wezwał przed swe oblicze Nikanora, który do tej pory dowodził oddziałami bojowych słoni. Był to człowiek zaprawiony w walce. Teraz zlecił mu przeprowadzenie ekspedycji karnej w Judei. Miał zmieść w proch powstańców i zaprowadzić porządek zgodny z wolą Demetriusza. Miał też dopilnować, by Alkimos objął urząd arcykapłana i przejął władzę nad Świątynią. Na wieść o tym zebrała się liczna grupa uciekinierów z Judei. Liczyła, że wracając z Nikanorem na opuszczone w popłochu ziemie, wywrą zemstę na Żydach, a na ich cierpieniu zbudują swoje szczęście, bogacąc się zdobytymi łupami i ciesząc się ludzką krzywdą. Te niskie instynkty prowadziły ich do walki.

W obronie ojczyzny i świątyni 

Wieści o zagrożeniu dotarły do Judei wcześniej, niż szczęk nieprzyjacielskiego oręża i stukot podkutych żołnierskich butów. W obliczu poważnego zagrożenia podjęto post i pokutę. Wzniesiono również błagania ku Niebiosom. Błagano Boga o opiekę. Czy Ten, który wprowadził Izraelitów do Ziemi Obiecanej, będzie teraz milczał, gdy grozi im wygnanie z wieczystego dziedzictwa? Czy droga ludu prowadzonego przez pustynię pod wodzą Mojżesza byłaby odbyta na próżno, a słowa Przymierza jedynie czczymi obietnicami? To niemożliwe. Przecież do tej pory Bóg brał ten lud zawsze w opiekę i nie pozwolił ani na jego pohańbienie, ani na zniweczenie swych obietnic.

Tak duchowo wsparci powstańcy ruszyli do walki. Wyszli naprzeciw oddziałów Nikanora, zanim te znalazły się w granicach Jerozolimy. Żołnierzy prowadził Szymon, brat Judy. Odwagi nie brakowało nikomu. Kierowani nią żołnierze uderzyli na syryjskie oddziały. Spotkali się jednak z gwałtownym i mocnym kontruderzeniem. Agresor okazał swą siłę i umiejętność walki. Nie tylko odparł niespodziewany atak, ale i zadał wojskom Szymona znaczny cios. Pierwsza bitwa skończyła się klęską powstańców. Wiara tak ich, jak i wszystkich Hebrajczyków wiernych Bogu, została poddana mocnej i nieoczekiwanej próbie. Jednak w godzinie tej próby nie stracili oni ducha.   

Widząc hart ducha żołnierzy machabejskich Nikanor zaczął rozważać kwestię zawarcia rozejmu. Zdawał sobie bowiem sprawę, że rozstrzygniecie zbrojne będzie krwawe i narazi jego oddziały na wielkie straty. Jak dobry strateg brał pod uwagę również ryzyko klęski, a jako doświadczony wódz wiedział, że w walce liczy się nie tylko oręż i liczba żołnierzy, ale  - a może przede wszystkim – sprawa w obronie której staje się do bitwy. Ta zaś przeważała szalę na stronę Hebrajczyków walczących w obronie swej ojczyzny i tego, co najświętsze w ich życiu: Świątyni i praw nadanych przez Boga. 

ks. Krzysztof P. Kowalik
Przedstawienie arcykapłana. Fragment menory przed Knesetem, Jerozolima

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!