TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 03 Sierpnia 2025, 02:51
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Klerycka rzeczywistość

Klerycka rzeczywistość

Pod koniec zeszłego roku watykańska Kongregacja ds. Duchowieństwa podjęła decyzję o czasowym zamknięciu Wyższego Seminarium Duchownego w Kaliszu. Nasi alumni obecnie odbywają formację w seminarium w Poznaniu i na łamach „Opiekuna” cyklicznie będą dzielić się fragmentami swojej kleryckiej rzeczywistości.

Pamiętna sobota, 17 października zeszłego roku. Dla jednych zwykły dzień, a dla innych niemal koniec świata. Oczywiście wyolbrzymiam – tkwi jednak w tym wszystkim odrobinka prawdy. Tego oto dnia na stronie nuncjatury ukazała się informacja o czasowym zamknięciu naszego seminarium, co było dla nas (i jest nadal zresztą) prawdziwym ciosem. Następne dni były pochmurne, a chmury, o których mowa – ciemne i ponure – mieszały się z naszymi myślami. Atmosfera w kaliskim WSD była ciężka i depresyjna. Przez następny miesiąc na przemian żyliśmy nadzieją na zmianę nieuniknionego i zderzaliśmy się z twardą rzeczywistością.
Jednak wszystko pod słońcem ma swój czas i miejsce – był czas załamywania rąk, a po nim nastał czas zakasywania rękawów. A pracy mieliśmy przed sobą mnóstwo – wreszcie ustalono termin naszej „migracji”. Wraz z ks. Marcinem i o. Łukaszem spakowaliśmy manatki, zastawę do kawy owinęliśmy gazetami i pojechaliśmy, objuczeni naszym dobytkiem, z kartonem książek w każdej ręce, żegnani przez tą część naszej wspólnoty, z którą musieliśmy się rozstać.
Pierwsze spotkanie z alumnami i przełożonymi Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu rozwiało część chmur, które wciąż się w naszych sercach kłębiły. Mieliśmy już w sobie trochę pogody ducha i przebłyskującej pośród wątpliwości nadziei. Zajęliśmy nasze nowe pokoje i czekaliśmy, co przyniosą nam kolejne dni. Wkrótce rozpoczęły się rekolekcje adwentowe, które stały się przepełnionym kojącą mocą Słowa Bożego przystankiem na tej naszej trudnej i burzliwej drodze, wiodącej nie z Kalisza ku Poznaniowi, ale ku Bogu i kapłaństwu.
Nie odczytujemy naszej rzeczywistości w kontekście Jezusowych słów, skierowanych do pierwszego papieża: „kto inny cię przepasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz”, ale innych: „idźcie na cały świat i głoście Ewangelię”. Tak więc głosimy, sami słuchamy i dajemy znać, że chociaż seminarium kaliskie zostało zamknięte, to klerycy z naszej diecezji wciąż przygotowują się do posługi dla niej i jej wiernych.

Będziemy z wami dzielić się fragmentami naszej kleryckiej rzeczywistości, naszymi odczuciami i tym, czym po prostu podzielić się chcemy. Wraz z innymi klerykami pragniemy was, drodzy czytelnicy, oprowadzić po naszym seminaryjnym kalisko-poznańskim podwórku. Pierwszym, który zabierze was na tą wycieczkę będzie Bartek, kleryk roku III.
Przyznaję, że z początku było trudno, nigdy wcześniej nie przyszło mi być wobec czegoś tak bezradnym, jak wobec tej decyzji. Oczywiście wiem, że życie takie jest, jednak te pierwsze doświadczenia konfrontowania się z ową prawdą w praktyce. Nie spodziewałem się, że będę miał z tym aż tak pod górkę, taka ot niespodzianka, kolejna kartka do segregatora doświadczeń.
Mam już za sobą pierwsze tygodnie, pierwsze rozmowy, żarty, zatargi, wspólne działania z naszymi nowymi seminaryjnymi braćmi. Ja jedynie z niewielką częścią kleryków poznańskich miałem okazję spotkać się podczas praktyk wakacyjnych. Szczęśliwie w tym wszystkim odnajdujemy wspólny język. Za podstawową manufakturę tworzenia podłoża do zawiązywania relacji, służą przede wszystkim wspólne spotkania na modlitwie – szczególnie kręgu biblijnego. To tu odnajduję dobry grunt do tego, by otworzyć się przed innymi, podzielić się tym, jak rozważane Słowo we mnie wybrzmiewa. To dzielenie się mocno zbliża, namacalnie czuć, że Pan czyni nas jednością, kiedy wokół Niego się gromadzimy.
Kolejnym miejscem jest seminaryjne boisko. Mówi się, że nic tak nie łączy jak wspólny wróg. Oczywiście żartuję. Ale całkiem na poważnie, wspólna rozgrywka jest dobrą przestrzenią do żartów, wypowiadania swoich emocji. Do wzięcia udziału w pierwszej rozgrywce nie trzeba było mnie długo namawiać. Teraz dużo łatwiej o zebranie drużyny, kiedy jest nas tylu w jednym domu.
Następnie refektarz, czyli miejsce, gdzie spotykamy się na posiłkach. Każdy z nas szybko sobie zakodował, gdzie znajduje się to miejsce w dość sporym budynku seminarium. Tu po wspólnych posiłkach zdarza mi się chwilę zostać i pokrótce porozmawiać z braćmi, których ciężej spotkać w czasie całodniowych obowiązków. Kiedy klimat rozmowy jest dobry przenosimy się do pokoju, gdzie przy dobrej kawie rozmowa płynie już sama.

Kl. Krzysztof Bogusławski, kl. Bartosz Styburski

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!